BLASKI I CIENIE MIASTA ŁODZI – WYSTAWA
Podzielę się dziś kilkoma ujęciami z życia. Drobnymi stop klatkami, które z pozoru mogą wydać się niespójne w całości, ale widocznie dla mnie są na tyle istotne, że właśnie w takiej konfiguracji mają znaczenie, są sobie bliskie we wspomnieniu.
Koniec lat siedemdziesiątych, małe miasto w kujawsko pomorskim. Dwaj koledzy ze starszych klas szkoły średniej realizują wystawę swoich malarskich prac. Marek i Andrzej, mocno zatarte już obrazy tych chwil, morze, szum fal, sceny marynistyczne, a w tle sączące się niezwykłe takty muzyczne Vangelisa.
Początek lat osiemdziesiątych, tarnowskie kino ,,Marzenie”, stoję w długiej kolejce by zdobyć karnet na ,,Konfrontacje Filmowe”. Raz w roku, dwa tygodnie prawdziwej uczty duchowej, codziennie wieczorem nowy seans. Nowości filmowe z dalekiego świata, które wejdą do kin dopiero za rok czy dwa, choć zdarzało się, że nigdy w przyszłości nie było dane im ponownie zaistnieć na naszym krajowym podwórku.
Czas wielkich przemian gospodarczych, przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Na rynku wydawniczym pojawia się ciekawa oficyna, która publikuje książki poczytnych autorów. Pamiętam niezwykłe wpisy na tłoczonych, kolorowych okładkach, informujące, iż premiera danego tytułu równocześnie odbywa się w Nowym Jorku, Paryżu, Londynie, ale też Warszawie.
Wspomnienia bardzo świeże, raptem sprzed miesiąca, przygotowuję wystawę swoich prac z ostatnich trzech lat życia wśród dzieci. Czas spędzony nad selekcją, wydrukiem, oprawą, by wszystko było spójne, miało jednorodny przekaz.
Drobne migawki, za którymi ukryte dźwięki, barwy, smaki dawnej epoki. Wytrwałość, cierpliwość, styl, gust, pasja, elegancja, sentyment.
Podążanie do celu, pokłady pokory, szacunek i autorytet.
Mnóstwo zwyczajnej, monotonnej pracy, która wyzwala nawet po latach blask wspomnienia, dobrych dni, wartościowych, bogatych, twórczych. Osób spotykanych mimochodem, zatrzymanych w codzienności na dłużej, innym razem widywanych sporadycznie lub jednorazowo.
A dziś świat na wskroś obrazkowy, umykający z szybkością światła, kontrowersje, sprzeczności, dysharmonia. Chaos, bezład, zagubienie.
Ot, blaski i cienie…
Ale też ogromne możliwości, potencjał, perspektywa.
Udogodnienia techniczne, które pozwalają na szybsze dotarcie, czytelniejszy przekaz, łatwiejsze odkrywanie.
Rozwiązania, nadzieje, okoliczności.
Wcześniejsze zobowiązania nie pozwoliły mi, by być dziś ,,ciałem” – gdzieś, hen, na prawdziwym skraju kraju, dlatego w taki odmienny niejako sposób pragnę Was zaprosić w miejsce, gdzie daremnie poszukiwać przeciętności, szarzyzny, pustki, tandety. W końcu to miejsce, które w swojej nazwie stoi ,,Przeciw Nicości” 🙂 A to nie tylko wyróżnienie, ale też zachęta, inspiracja, doping.
Zapraszam na wernisaż Wystawy. Wiem, że dla wielu z Nas, będzie ona szczególna. Tak jak te moje okruchy wspomnień sprzed lat.
Lucyno, Kazimierzu, Romualdzie (pozwól, mimo iż nie było nam jeszcze dane poznać się) oraz Wszyscy Plenerowicze niezwykłych lutowych dni – DZIĘKUJĘ 🙂
Dołączam powtórnie niedawne wpisy, mam nadzieję, że pozwolą raz jeszcze przenieść do miejsc, które swoim klimatem zatrzymały nas w codziennym biegu.
Pozwólcie, że Zaproszę Was do Łodzi słowami Kazimierza Jastrzembskiego: ,,zdjęcia te tworzą pewną opowieść o mieście, od świtu nad Bałutami po ginącą macewę”.
M.
2 maja 2022 14:47Dzień dobry,
Błażej fenomenalne zdjęcia street photography i oczywiście brawa dla autorów.
Pozdrawiam serdecznie.
admin
2 maja 2022 15:11Dzień dobry Michale,
Dziękuję Serdecznie w imieniu Wszystkich Autorów 🙂
Nie ukrywam, była to dla mnie ogromna frajda, tym bardziej, że powstała też poplenerowa Wystawa 🙂
Łódź to niezwykła mieszanka dla szkiełka i oka 🙂
Cieszę się, że prace przypadły i Tobie 🙂
Pozdrawiam Serdecznie 🙂