
W ZOSINYM OGRÓDKU
Już druga połowa kwietnia, a jakoś trudno mi nawet ostatnio pomyśleć o rowerowych eskapadach, bo niby słonko coraz mocniej przygrzewa a chłodny wiatr jakby nie pozwala by rozkoszować się przyjemnością na dwóch kółkach. A, że bywało inaczej w przeszłości, przypomniały mi zdjęcia sprzed lat. Dokładnie z 24 marca 2012 roku. Tego właśnie dnia zapakowałem rower do pociągu by udać się do Jarocina 😉 Był ciepły marcowy dzień, wprawdzie przyroda leniwie dopiero otwierała oczy, to zapach ziemi zapraszał płuca do głębszych oddechów, do rozprostowywania kości po zimowym zastoju. Wielkopolska jest znakomitą krainą na wczesnowiosenne przetarcia, klimat jakby łagodniejszy niż w innych częściach kraju, płasko jak na stolnicy, a atrakcji całe mnóstwo. Dzień marcową porą wprawdzie do najdłuższych jeszcze nie należy, za to zwyczajnie cisza i mniejszy ruch na drodze pozwalają w pełni delektować się szmerem łańcucha na zębatkach, trzaskiem manetki podczas zmieniania przełożeń, smakiem łyku wody z bidonu. Wiatrem we włosach, możliwością zatrzymania w każdym miejscu, doświadczania każdym zmysłem tu i teraz.

I choć obrany kierunek do tych ,,płaskich” całkowicie raczej nie należy 😉 to dzień ten dostarczył wystarczająco wielu wrażeń, skoro po latach odtwarzam wspomnienie tych chwil nadal wyraźnie, z wieloma szczegółami, mniejszymi lub większymi akcentami.
Azymut więc uchwycony, zmierzam przez Żerków, z okoliczną Szwajcarią Żerkowską prosto do Śmiełowa. Po latach, wciąż odkrywam, ile w późniejszym czasie różnorakich ścieżek, strumyków, czy zwyczajnych zrządzeń losu, dopełniało mój obraz poznany przed jedenastoma już laty. O niektórych zdarzeniach opisywałem już na tym blogu, choćby o pewnym spotkaniu przed laty w Gostyniu, i otrzymanej wówczas broszurce w zielonej okładce, pośrodku której odbity ex libris z wizerunkiem dziewczęcia z wiankiem na głowie, oraz podpisem ,,ex libris Alicji Bachledy Curuś – Zosia – Pan Tadeusz”. W innym miejscu, dedykowanemu książkom, trzy tomy poświęcone dworkom i pałacom, wśród których jeden z nich opiewający te niezwykłe budowle usytuowane w Wielkopolsce. I tak można wsłuchiwać się podobnie jak w swoje serce, kiedy z uwagą dotykam stronic książek, po które dłoń sięga na księgarskiej półce, kiedy chłonę opowieści spotkanych mimochodem osób, lub po prostu, kiedy kroki kieruję, wydaje się, że w zupełnie innej przestrzeni, nie mającej nic wspólnego z tym co znam, lub tym co poznać mi dopiero przyjdzie. Jak choćby z nazwiskiem pewnego architekta, który w latach 1795 – 1800 budował jednocześnie trzy pałace dla spokrewnionych ze sobą rodzin, z których jeden nie tak dawno już przedstawiałem, odwiedzając Dobrzycę podczas zlotu zabytkowych samochodów.

Zatrzymuję się na chwil kilka przy odrobinę pochyłym Rynku w Żerkowie, przed rozłożoną księgą, zatytułowaną: ,,Podróże z Panem Tadeuszem”, z podtytułem ,,Daj się ponieść historii”. I tak jak wówczas, podobnie i teraz, przywołuję znajome obrazy, zasłyszane już treści, i pozwalam się ponieść opowieści, której rytm wyznacza dwanaście przystanków, miejsc związanych z pobytem Adama Mickiewicza w Wielkopolsce, niczym dwanaście ksiąg ,,Pana Tadeusza”. Poeta przebywał w gościnnych, wielkopolskich dworach i pałacach, podziwiał malownicze krajobrazy, chłonął historię i obyczaje szlacheckie, smakował polskie potrawy, przeżywał chwile wzruszeń. Przez kolejne lata, odwiedziłem wszystkie te miejsca, to jakby stąpanie po śladach odciśniętych wyraźnie przed blisko dwustu laty przez naszego wielkiego wieszcza, poetę natchnionego. To też jakby czytanie kolejny raz tej niezwykłej księgi. A czymże ona jest? Pięknie o niej napisał Pan Mieczysław Rokosz: ,,Piśmiennictwo na temat ,,Pana Tadeusza” narasta obficie wokół tej naszej epopei narodowej oplatając ją niby bujna winorośl polski dom. Pan Tadeusz bowiem, to dziwnie realna baśń. Genialność tego arcypoematu tkwi również w owej erudycyjnej warstwie realiów, w zdolności postrzegania przez Twórcę i artystycznego oddawania szczegółów. ,,Pan Tadeusz” jest dziełem bogatym, obfitym, zasobnym w różne specjały – niczem dawny lamus, komora, spiżarnia czy apteka. Jest istną encyklopedią staropolskiej wiedzy o szlacheckim świecie. ,,Pan Tadeusz” to utwór wybitnie terapeutyczny. Poemat jest arcydziełem mającym moc oddziaływania na zmysły. Wiele w nim barwy, odgłosów, ale i zapachów płodów ziemi”. A Pan Krzysztof Kmieć w tej wspomnianej przed chwilą zielonkawej broszurce dodał: ,,O utworze tym powiedziano już bardzo wiele, określając go m.in. jako polskie dziedzictwo literackie, polski los, charakter narodowy, apoteoza polskości, patent na Polskę i wiele innych, ale dzieło to można też śmiało nazwać ołtarzem przyrody, z którym łączyć można powyższe określenia.”
W Wielkopolskę po raz kolejny wpisuje się dla mnie liczba dwanaście. Przed kilku laty zabrałem Was do pewnego drewnianego kościółka, jednego z dwunastu przycupniętych na obrzeżach Puszczy Zielonka, choć przecież wszystkich drewnianych kościołów w Wielkopolsce jest jeszcze ponad dwieście. Tym razem zapraszam Was do Śmiełowa, w którym jak wielu twierdzi, najpiękniejszy pałac na wielkopolskiej ziemi, prawdziwa perła wśród rezydencji wielkopolskiej szlachty, który zachował ,,mieszkalny charakter”, to jedna z najwdzięczniejszych budowli tego typu w Polsce. A przecież w samej Wielkopolsce, dworów i pałaców, siedzib ziemiańskich pozostało jeszcze 925. Tak więc czy mogły moje drogi ominąć takie architektoniczne cacko 😉
Dziś nic o drodze, która na dwa koła jest wręcz wymarzona. Przydrożne, samotne, ogłowione wierzby jeszcze wczesną wiosną smętnie wyczekujące cieplejszych dni, one również mimowolnie przypominają czytane strofy przed kilkudziesięcioma już laty.

W tym miejscu warto przystanąć, to Brzóstkowo, na skraju lasu otwiera się panorama na nieodległe już zabudowania pałacowe w Śmiełowie. Jadąc samochodem łatwo ten punkt przeoczyć, ponieważ z samej drogi nie widać tej otwierającej się przestrzeni, rowerowe siodełko pozwala zobaczyć więcej, delektować się w pełni. Z tego miejsca, wystarczy już jedynie zjechać drogą, która doprowadzi do bramy wjazdowej pod sam pałac. Niestety droga powrotna rozpocznie się podjazdem 😉 który wbrew pozorom potrafi delikatnie serducho połaskotać 😉

Powyżej w cytowanych słowach, mogliście przeczytać, że ,,Pan Tadeusz to utwór wybitnie terapeutyczny” 🙂 uśmiecham się, bowiem znam słowa, które w dalszej treści pragnę zamieścić 😉
O samym pałacu, o historycznych podtekstach można na kilka sposobów, choć poeci dawniej a dziś, to jednak podobnie burzliwa i gorąca krew w żyłach 😉
Spróbuję ukazać złożoność tematu 😉 a może jego prostotę 😉
,,Wielkopolska wieś oddalona zaledwie o kilka kilometrów od przygranicznego koryta Prosny, była drugą przystanią Adama Mickiewicza, który rozpoczął swoją podróż powrotną z Rzymu, ku Królestwu Polskiemu. Wioząc ze sobą pismo od Legacji Polskiej w Paryżu dla Rządu Narodowego, zatrzymał się właśnie w Śmiełowie, zaledwie sześć kilometrów od granicy zaborów pruskiego i rosyjskiego. Mickiewicz planował zostać w Wielkopolsce tylko dwa dni i dołączyć do powstańców na carskich ziemiach. Jednak losy romantyka, chcącego dopomóc Ojczyźnie w chwili próby, potoczyły się inaczej. Niestety Mickiewiczowi nie udało się przedostać do Królestwa Polskiego podczas powstania listopadowego. Wielkopolska przygoda wieszcza rozpoczyna się w Śmiełowie, gdzie zatrzymał się u Gorzeńskich pod pseudonimem Adama Mȕhla, posługując się fałszywym paszportem. Podawał się oficjalnie za kuzyna Gorzeńskich i nauczyciela ich synów.”
Po trzytygodniowym pobycie w Śmiełowie, poeta na wieść o kapitulacji Warszawy, zasadził dąb, wygłaszając sentencję o odrodzeniu Polski. Dzisiaj znamy go jako dąb Mickiewicza, który rósł w tutejszym parku do lat dwudziestych XX wieku.

Podczas pobytu w Śmiełowie, Mickiewicz poznał m.in. pewną damę, Konstancję Łubieńską, nieodparcie kojarzoną z postacią Telimeny w Panu Tadeuszu. Choć poeta nigdy nie wypowiadał się na ten temat, postać Konstancji, kobiety, która adorowała wieszcza podczas pobytu w Wielkopolsce, doskonale wpisuje się w jej literackie alter ego. Nazywana była polską panią de Staȅl. W chwili gdy poznała poetę miała 34 lata, 12-letni staż małżeński, i pięcioro dzieci. Miała też bogatą wiedzę literacką, uwielbienie dla poezji i… nieodparty urok. 🙂
,,Romans w Śmiełowie budził nie tylko emocje głównych bohaterów. Konserwatywni Wielkopolanie chcieli swego wielkiego poetę widzieć uczciwym, pobożnym patriotą, nieskalanym obyczajowym skandalem z zamężną kobietą, która, jak piszą w przekazach, gotowa na rozwód, ruszyła do Drezna śladem swego idola. Mickiewicz w tej opowieści był ofiarą namiętności egzaltowanej Wielkopolanki. Spróbujmy jednak spacerując w okolicy Śmiełowa, wyobrazić sobie poetę, targanego dramatycznymi wieściami z powstania, podejmującego próbę przekroczenia granicy obstawionej z jednej strony przez pruskich żołdaków, z drugiej przez kozackie patrole. Poetę, który spogląda na rozgwieżdżone, sierpniowe niebo, wdycha zapach nabrzmiałych kłosami pól, słucha szmeru strumienia i kojącego szumu wiatru. I to wszystko nagle zmienia się w obecność kobiety, jej zapach, dotyk i głos, który koi romantyczne serce. Mickiewicz miał wtedy podobnie 34 lata… Ale, jak każdy mężczyzna, przy wyjątkowej kobiecie mógł czuć się jak młokos. Romans zakończył się burzliwie. Poeta, jak sam pisze, odchorował rozstanie. Z dala od Śmiełowa, na obczyźnie inne ma już tematy. Praca twórcza, polityczna agitacja, dzieje narodu i pielgrzymstwa. Po wyjeździe z Wielkopolski oszołomienie mija. „Młodzieniec” innym patrzy wzrokiem… Burzliwe serc uniesienia zmieniają się w przyjaźń, która trwa do śmierci, podtrzymywana czułymi, po przyjacielsku, epistołami. Wśród kopert i zapisanych kobiecym pismem wersów roznosi się już nie zapach pól i lasów, aromat westchnień, lecz woń kawy parzonej w pałacowej kawiarni.”
A teraz o tym samym innymi ustami, poety, barda Jacka Kaczmarskiego z utworu ,,Czaty Śmiełowskie”
Wiele dworków, majątków,
Ogrodowych zakątków
Wielkopolskie hołubią równiny;
Ale rzec się ośmielę,
Że przełożysz niewiele
Nad uroki śmiełowskiej dziedziny.
O, nie tak było drzewiej!
A jak było – nikt nie wie,
Bo nie wszystkie się jawią sekrety,
Kiedy chodzi o miłość,
Polityczną zawiłość
I poetę pod wpływem kobiety.
Tu wieszcz Adam dni szereg
Spędził w piekle rozterek;
Czy powstańcze zasilić ma jatki,
Czy – gdy żądza się perli
W romantycznej scenerii –
Wybrać raczej ramiona mężatki.
Tam reduty, potyczki,
Bem, Prądzyński, Chłopicki
Tam krwiożercze Moskali są rzesze;
Ona tu, niedaleczko,
Ot, przejażdżka nad rzeczką –
Serce, drżyj! W Budziszewku włos czesze.
A spod grzywki niesfornej
Zerka oczko przekorne,
Kuszą wargi czerwieńsze od wina;
Jeszcze niżej – o nieba!
Wszystko jest co potrzeba
A do tego i mąż – poczciwina.
Trudny wybór. Nie dla niej;
Legło w gruzach powstanie
I legł wieszcz – pod najsłodszym ciężarów.
A wyrzuty sumienia
W patriotycznych skrył pieniach
Za co wdzięczny do dziś jest mu naród.
Wiele jeszcze przed wieszczem
I uniesień i nieszczęść:
Szlak do Turcji przez Prusy i Francję;
Wieszczył, grzeszył i święcił,
Lecz zachował w pamięci
Biały Śmiełów, srebrzystą Konstancję.
Łotr – kto skrył się w Śmiełowie,
Gdy wichury dziejowe
Rozszarpują ojczyznę na łokcie!
Kto ucieka od strapień
Tu, gdzie nocą w drzwi drapie
Wiatr gałęzią – kochanki paznokciem…
Zapyta ktoś , gdzie tytułowa Zosia? 🙂 i pytanie będzie całkowicie zasadne 😉

Poszukajmy więc Zosi. Jeśli ktoś pamięta jeszcze poszczególne księgi z Mickiewiczowskiej epopei, a może mniej odległych obrazów Wajdy, to warto pójść za zapachem mięty i innych ziół i kwiatów, bowiem…

,,Był maleńki ogródek, ścieżkami porznięty,
Pełen bukietów trawy angielskiej i mięty.
Drewniany, drobny, w cyfrę powiązany płotek
Połyskał się wstążkami jaskrawych stokrotek
Tęsknota za przyrodą ojczystą przebija się nie tylko w ,,Panu Tadeuszu”, Mickiewicz odwołuje się do niej we wszystkich niemal swoich dziełach. Z wielką tkliwością i tęsknotą pisze o utraconej przyrodzie w wielu swoich pieśniach i balladach. Tak wspaniałe dzieło mogło powstać tylko z inspiracji żalem za opuszczoną ojczyzną. To tęsknota wygnańca i tułacza.
W niezwykle bajkowym Śmiełowskim parku znajduje się równie baśniowe, nierealne miejsce. To ukryty wśród dębów zaczarowany ogródek. W XIX wieku była to część ,,ogrodu kuchennego”. Później, za czasów ostatnich właścicieli dóbr, rodu Chełkowskich, utworzono tu ,,ogródek dziecięcy”, w którym dzieci właścicieli uczyły się ogrodnictwa. Obecnie jest to miejsce uprawy roślin z ,,Pana Tadeusza”, oraz innych znanych w czasach Mickiewicza. Spotkać tu można rośliny wymienione w ,,ogródku Zosi”, a tuż obok ,,apteka Wojszczanki”, ,,ogród ptasi”, ,,warzywnik”, rośliny z różnych miejsc Soplicowa, oraz inne znane w XIX wieku.
W tym miejscu aż prosi się przywołać raz jeszcze broszurkę autorstwa Krzysztofa Kmiecia, zatytułowaną ,,Rośliny lecznicze w Panu Tadeuszu”, by na wyjątkowo przyrodniczy charakter tego dzieła, spojrzeć w aspekcie wyszukiwania roślin leczniczych. Te z pozoru odległe tematy – literatury romantycznej i lecznictwa w rzeczywistości są sobie bardzo bliskie.
Pośrodku ogródka, wśród wielu roślin, ich zapachów, spogląda tytułowa Zosia 🙂 Niewielka postać, w rzeźbie autorstwa Stanisława Jackowskiego wykonana w roku 1930 a zatytułowana ,,Żniwiarka”.

,,Miała wianek na głowie jako narzeczona,
Zresztą ubiór ten samy, w jakim dziś w kaplicy
Składała snop wiosenny dla Boga Rodzicy
Użęła znów dla gości nowy snopek ziela,
Jedną ręką zeń kwiaty i trawy rozdziela.”

Kolejnego roku, tym razem czerwcową, ciepłą porą, odwiedziłem te miejsca raz jeszcze. Trzy miesiące w przyrodzie to jak lata świetlne. To kompletnie inne barwy, odmienny, bogaty zapach. W cieniu dębów spędziłem wówczas zjawiskowe przedpołudnie. Wielkopolska dębami słynie, zapewne te nie tak bardzo odległe, rogalińskie zna większość, ale naprawdę warto zaglądnąć i do Śmiełowa. Wizerunek tego drzewa jest trwale wpisany w świadomość ludzi, stąd i u Mickiewicza odgrywa tak ważną rolę. Od czasów najdawniejszych dąb był uważany za drzewo święte i magiczne. W czasach uniwersyteckich poety najbardziej znanym, nie tylko na Litwie, był dąb Baublis. Może warto zapakować ,,Pana Tadeusza” do plecaka, a może rowerowej sakwy, odwiedzić Śmiełowski park, przysiąść pod którymś z potężnych dębów, odszukać IV księgę i odczytać choćby takie słowa: ,,pytać się dębiny, kto jej dał patent rosnąć nad wszystkie krzewiny…” Spojrzeć w górę, przymknąć powieki, słuchać szumu wiatru i liści w potężnych konarach.

Wówczas można w pełni zrozumieć, co pragnął przekazać i ukazać nasz wielki Wieszcz, pisząc o dębach, jako drzewach bardzo wiekowych, chylących się pod ciężarem wieków i o dębach gadułach, z powodu szumiących liści. I może ktoś wówczas nawet usłyszy, jak po kilku stuleciach, dęby nadal podają sobie echo odgłosów dźwięku rogu Wojskiego 😉
Adam Mickiewicz w Śmiełowie spędził jedynie 3 tygodnie, ale pobyt poety w Wielkopolsce trwał od sierpnia 1831 roku do marca 1832 roku. Podczas tych wojaży powstała ,,Reduta Ordona”, dwa powstańcze wiersze oraz jedna ballada, prawdopodobnie też pierwsza redakcja trzeciej części Dziadów. Na karty ,,Pana Tadeusza” trafiło wiele postaci, które Mickiewicz poznał podczas tych kilku miesięcy. Warto wybrać się tym niezwykłym szlakiem, otwierać karty dwunastu ksiąg jakby na nowo, odkrywać ten soplicowski świat po latach… i zachwycić się przyrodą w pełni. Jak niewyczerpane bogactwo przekazał nam Mickiewicz, niech świadczy o tym fakt, iż na stronach ,,Pana Tadeusza” ukazał ponad sto gatunków roślin leczniczych.
Taka to dziś opowieść… a przecież nawet nie zdążyłem wspomnieć o pałacowych wnętrzach, o osobistościach, których przyciągał Śmiełów, wśród których bywał i Sienkiewicz, i Paderewski, i Kossak, i Tatarkiewicz… nic nie napisałem o wodach Lutyni, które przepływają przez park, a tak ulubionymi były przez innego pisarza, Jarosława Iwaszkiewicza… może więc na końcu wspomnę o wybitnym architekcie, Stanisławie Zawadzkim, który budował jednocześnie trzy pałace. Tym trzecim jest pałac w Lubostroniu, ech, ileż to kolejnych opowieści 😉
A gdyby ktoś z czytających bardziej od poezji preferował kino, to podpowiem, że wiele scen do filmu ,,Wilczyca” zostało nakręconych właśnie w Śmiełowie.
I tak przy okazji polecam niedaleką Winną Górę z innym pięknym pałacem, i Miłosław ze znakomitym piwem 😉 a już tak bliziutko Śmiełowa, przecież i niezwykły, drewniany kościółek w Lgowie, który jakimś cudem został uratowany, mimo iż wszystko wskazywało, że zniknie z powierzchni ziemi.

Dziękuję 😉
M.
6 maja 2023 20:53Dobry wieczór, Błażej jak ładnie i uroczo na wiejskich ścieżkach ziemi wielkopolskiej. A ten pałac tak doskonale zachowany, że można się poczuć jakby się cofnęło w czasie do tamtych lat, kiedy przeżywał swoją świetność.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
admin
7 maja 2023 08:03Dzień dobry Michale,
Historia pokazuje, że nie zawsze było czy też jest różowo, pałace Wielkopolski znajdują się dziś w różnorakim stanie, jedne popadają w ruinę, inne zachwycają swoją urodą, pięknie prezentują architektoniczne założenia sprzed lat. Warto przytoczyć słowa ze strony Muzeum w Śmiełowie: ,, W 1939 roku hitlerowcy internowali właścicieli Śmiełowa i zajęli ich majątek. Po wojnie pałac został upaństwowiony, rozgrabiono wyposażenie i częściowo zniszczono wnętrza. Przez kolejne ćwierć wieku gmach był zamieniony w szkołę i mieszkania pracowników PGR-u. W 1970 roku obiekt przejęło Muzeum Narodowe w Poznaniu, a po remoncie zaadaptowało go na muzeum łączące problematykę mickiewiczowską z rezydencjonalną.”
To miejsce miało szczęście, z pewnością pomogła też bogata historia tocząca się w obrębie pałacowych murów oraz parku. Postaram się w przyszłości zajrzeć do miejsc, które tego szczęścia miały mniej, choć jak pokazuje życie, nawet po dziesiątkach lat stan taki może ulec zmianie, a ,,dobre” dłonie przywracają dawny blask i piękno.
Pozdrawiam serdecznie 😉