Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

CZAS…

Od wielu lat, podczas świątecznych biesiad rodzinnych sięgamy do starych albumów oraz kilku wiekowych już pudełek po papierze fotograficznym, które zawierają dziesiątki czarno – białych zdjęć. To prawdziwy rytuał, choć wiele z nich znamy, odciśnięte niejako na pamięć. Utrwalone twarze, uchwycone w kadrze różnorakie sytuacje. Rodzina, znajomi, obcy… Z upływem lat ubywa Tych, którzy potrafią bezbłędnie rozpoznać mało czytelne sylwetki. Nieubłagany CZAS… skutecznie zaciera wspomnienie, pamięć po znajomych. Znikają naoczni świadkowie wydarzeń, pozostają fotografie. Często ci, którzy jeszcze niedawno posiadali nazwisko, stają się kimś obcym, bezimiennym… Ubywają pokolenia, rodzą się kolejne. Z własną historią, jakże często dopiero od ,,dziś”, czasem ,,wczoraj”. Pokolenie lub dwa wstecz stają się abstrakcją, nieznanym, powietrzem… Nieubłagany upływ CZASU. Wartość emocjonalna małego skrawka papieru, tekturki odchodzi w zapomnienie. Pierwiastek uczuciowy wygasa wraz z nowym adresem, środowiskiem.

Pamięć… pielęgnowana lub skutecznie odsuwana od siebie, wypierana… Fakt tłumaczony najczęściej brakiem CZASU… choć smutkiem napawa myśl, że raczej powodowane jest to niechęcią. Brakiem uwagi. Czymś zbytecznym, niepotrzebnym, nie zaspokajającym własnych zainteresowań…

Sięgam na półkę po cykl kilku tomów. Pięknie wydanych, obiecujących ,,powrót”. Świat miniony utrwalony na starej fotografii. Obraz jakby nierealny, nierzeczywisty, choć skrupulatnie utrwalony.

,, Kęs CZASU, który można wziąć do ręki ” Angela Carter

 

Coraz mocniej lubię fotografowanie i fotografie. Oglądać i czytać o nich. By poznać, zobaczyć, poczuć, dotknąć, porównać. Każda fotografia to osobna historia. To zapis emocji osoby fotografującej. Tak wiele bowiem prawdy zawierają słowa amerykańskiego fotografa Ansela Adamsa, że: ,,Na każdym zdjęciu znajdują się dwie osoby – fotograf oraz obserwator”. Szczególnie jakże wyraziste są te słowa, kiedy otwieram poszczególne tomy. Tradycyjnie już, nie zamierzam dokładnie opisywać zawartości albumów. Książki które wybieram, którymi ilustruję posty, są jakby jedynie inspiracją, dopełnieniem myśli, którą staram się dzielić. Oczywiście, każdorazowo gorąco te tytuły Polecam. Słowo pisane w moim życiu zawsze znajdowało poczesne miejsce. Obraz i słowo przenikają się znakomicie. Mogą funkcjonować oddzielnie. Mogą jednak wspierać się wzajemnie, ubogacać, dopełniać. Tak jak albumy powyższe dopełnia inna książka, amerykańskiej intelektualistki Susan Sontag. ,,O fotografii” to jakby wstęp by pełniej  zrozumieć polecane woluminy. By pochylić się nad każdą kartką z osobna. By spróbować przywołać CZAS sprzed dziesiątek lat.

,,Zbierać fotografie – to zbierać świat. Filmy i programy telewizyjne rozświetlają ściany, migocą i gasną. Natomiast jako nieruchomy obraz fotografia jest także przedmiotem, lekkim, tanim w produkcji, łatwym do przenoszenia, gromadzenia, przechowywania. Fotografie, to chyba najbardziej tajemnicze przedmioty, które tworzą i zespalają nowoczesne środowisko. Zdjęcia są wszakże uchwyconymi fragmentami przeżyć. Fotografowanie jest równoznaczne z przywłaszczeniem sobie fotografowanego przedmiotu. Oznacza wchodzenie w pewną relację, która kojarzy się nam z poznaniem, czyli zawładnięciem. Fotografie dostarczają nam informacji o przeszłości i teraźniejszości. Fotografie, igrające ze skalą świata, same padają ofiarą naszych igraszek – zmniejszamy je, powiększamy, podnosimy ziarnistość, retuszujemy, przerabiamy, stosujemy triki techniczne. Starzeją się i cierpią na dolegliwości właściwe przedmiotom papierowym, niszczeją, nabierają wartości, są sprzedawane, kupowane i powielane. Parcelują świat, dzielą na fragmenty i zachęcają nas do takiego samego postępowania. Toteż wklejamy je do albumów, oprawiamy w ramki, stawiamy na biurkach, zawieszamy na ścianach, drukujemy w gazetach i periodykach, wystawiamy w muzeach, wydajemy w antologiach. Przez wiele dziesiątków lat książka stanowiła najważniejszy sposób aranżacji, a zazwyczaj także miniaturyzacji zdjęć, gwarantując im zarazem długowieczność, jeśli nie nieśmiertelność – fotografie są przedmiotami kruchymi, łatwo je podrzeć albo zgubić – i szerokie rozpowszechnianie. Zdjęcia w książce są , rzecz jasna, obrazem obrazu. Mimo wszystko jednak książka nie jest najszczęśliwszym sposobem puszczania w obieg zbiorów fotografii, ponieważ kolejność, w jakiej należy je oglądać, narzucona jest wprawdzie przez kolejność stron, ale nie zmusza czytelników, by się tego porządku trzymali, i nie wskazuje, ile czasu powinno im zająć obejrzenie poszczególnych zdjęć.

Mamy teraz czasy nostalgiczne, a fotografia czynnie nostalgię upowszechnia. Fotografia – to sztuka żałobna, schyłkowa. Większość sfotografowanych przedmiotów jest – tylko dlatego że zostały sfotografowane – zabarwiona patosem. Przedmiot brzydki albo groteskowy może okazać się poruszający, ponieważ zainteresowanie fotografa dodało mu znaczenia. Przedmiot piękny może stać się powodem melancholijnych westchnień, gdyż się zestarzał, rozpadł, zniszczył. Wszystkie fotografie mówią: ,, Memento mori”. Robiąc zdjęcie stykamy się ze śmiertelnością, kruchością, przemijalnością innej osoby lub rzeczy. Właśnie dlatego, że wybieramy jakąś chwilę, wykrawamy ją i zamrażamy, wszystkie zdjęcia stanowią świadectwo nieubłagalnego przemijania.

Fotografia to cieniutka warstwa przestrzeni i czasu. W świecie rządzonym przez obraz fotograficzny wszelkie granice wydają się dowolne. Wszystko da się rozdzielić, przeciąć, odłączyć od czegoś innego; wystarczy odmiennie skadrować obraz (i vice versa: wszystko można ze sobą połączyć)

Fotografie są rzecz jasna , artefaktami. Ich atrakcyjność polega na tym, że w świecie pełnym fotograficznych relikwii mają status rzeczy znalezionych – to nieupozowane kawałki świata.

Poprzez fotografię śledzimy w najbardziej intymny, w najbardziej wstydliwy sposób to, jak ludzie się starzeją. Fotografie ukazują ludzi w bardzo konkretnym momencie, konkretnym wieku. Zestawiają osoby i rzeczy, które zaraz potem rozdzielają się, zmieniają, idą tropem własnych przeznaczeń. Fascynacja, którą budzą w nas fotografie jako swoiste memento mori, wiąże się także z przywoływaniem sentymentalnych uczuć. Fotografowie zamieniają to co minione w przedmiot czułego rozmarzenia.

Prawdziwa różnica miedzy ,,aurą” jaką może mieć fotografia i ,,aurą” obrazu malarskiego polega na odmiennym stosunku do czasu. Niszczycielski wpływ czasu nie oszczędza obrazów. Ale w przypadku fotografii część zainteresowania jakie wzbudzają, i główne źródło ich wartości estetycznej, to właśnie przekształcenia związane z upływem czasu i sposób w jaki zdjęcia wymykają się zamiarom swoich twórców. Po upływie dostatecznie długiego czasu wiele zdjęć zyska aurę. (Fakt, że zdjęcia barwne nie starzeją się tak jak czarno białe, może częściowo wyjaśnić marginalne znaczenie, jakie do czasów nam najbliższych miały one na fotograficznym Parnasie. Chłodna intymność koloru wydaje się zabezpieczać zdjęcie przed patyną czasu). O ile bowiem obrazy i wiersze nie stają się lepsze, atrakcyjniejsze tylko dlatego, że są stare, o tyle wszystkie fotografie stają się ciekawsze i bardziej wzruszające, jeśli tylko dostatecznie się zestarzeją”.

Fotografie z tomów poświęconych: Kresom, Dworom, Rezydencjom, Warszawie – zestarzały się dostatecznie ? Każda drobna, mała fotografia, to oddzielna historia. Ta uwieczniona, ale i ta która przywołuje jakże często i nasze osobiste wspomnienia z życia. W tomie ,,Kresy w starej fotografii” słowem wstępnym podzielił się nieżyjący już reżyser Pan Janusz Majewski. Lwowiak. Zwykła czarno biała fotografia Jana Bułhaka a ile skojarzeń… (choć o pracach ,,Ojca polskiej fotografii” błędem jest używanie terminologii – zwykłe).

,,Nieomal symbol naszej nostalgii. Chłopiec wspinający  się do zegara. To pewnie mój rówieśnik, poznaję po marynarskim kołnierzu, po kroju kubraczka z ,,dragonem”, po ciemnych pończochach, na których niewątpliwie były wgłębione prążki, z których ciężko było wydrapać resztki żółtka, jeśli kapnęło nam przy śniadaniu. Ja też, by dosięgnąć na jakąś zakazaną półkę, podkładałem sobie pod stopy kilka książek z biblioteki rodziców. Chłopiec zapewne chce przyśpieszyć czas, stać się dorosłym, o czym zawsze marzą wszyscy chłopcy. A może nie? Może chce cofnąć lub zatrzymać czas, żeby kraina mitu naszych Kresów żyła wiecznie? Ale czy kiedykolwiek czas dał się przebłagać? I nie pomogą też żadne analizy, żadne trzeźwe oceny tych zjawisk, możemy tylko śpiewać pieśni. Pieśń ujdzie cało…”

Tomy powyższe, to ,,podróż po ziemiach dzieciństwa i młodości znacznej rzeszy Polaków. Oczami mieszkańców wyposażonych w aparat fotograficzny”

I na koniec cytat Susan Sontag z okładki książki ,,O fotografii”

,,Każda fotografia jest wieloznaczna: zobaczyć coś w postaci zdjęcia – to znaczy znaleźć  potencjalny przedmiot fascynacji. Ostateczna mądrość obrazu fotograficznego kryje się w stwierdzeniu: ˃˃Oto powierzchnia. A teraz pomyślcie, a raczej wyczujcie to, co się pod nią kryje, jaka musi być rzeczywistość, jeżeli tak wygląda ˂˂ Fotografie, które same nie są w stanie niczego wyjaśnić, stanowią niewyczerpane źródło zachęty do dedukowania, spekulacji i fantazjowania. Fotografia daje nam do zrozumienia, że poznamy świat, jeżeli przyjmiemy go takim, jaki jawi się w obiektywie. Jest to jednak przeciwieństwo poznania. Poznanie bowiem zaczyna się od nieprzyjmowania świata takim, na jaki wygląda. Wszelka możliwość poznania wynika ze zdolności do powiedzenia ˃˃ nie ˂˂ Ściśle rzecz biorąc, nigdy niczego nie zrozumiemy na podstawie fotografii”

Codziennie zalewani jesteśmy tysiącami obrazów. Ślizgamy się po nich wzrokiem. W pędzie, w nieustającej pogoni próbujemy wyłowić coś szczególnego, co pozwoli zwolnić, zatrzymać się choć na drobną chwilę. Podobnie wielokrotnie obserwowałem jak ktoś komuś innemu daje do obejrzenia do ręki album ze zdjęciami. Ileż razy doświadczałem smutnego widoku, kiedy osoba oglądająca przerzuca poszczególne kartki nie opuszczając wzroku na ukryte w dłoniach zdjęcia… A przecież to też czyjeś historie, radości, wizje, kęsy czasu.

,,Na każdym zdjęciu znajdują się dwie osoby – fotograf oraz obserwator”. CZAS… nieustanny jego brak… nieustanny bieg… Warto zatrzymać się, zechcieć dostrzec… przynajmniej siebie ?

 

 

 

Bądź pierwszym komentującym

Dodaj komentarz