Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

NAMIASTKA WOLNOŚCI

Miesiące letnie, wakacyjne to odpoczynek 🙂 Ale nie zawsze tak bywa, czasem aura skutecznie powstrzymuje przed wyruszaniem w plener, tym bardziej kiedy z nieba nieustannie kapie. Wówczas najlepiej schronić się gdzieś pod dach, odwiedzić muzeum lub poszukać innych atrakcji. A jest ich mnóstwo, szczególnie w większych aglomeracjach. Podobny dzień trafił Nam się podczas podlaskich wojaży. A skoro więc wakacje, to wyskoczyliśmy by odpocząć w egzotycznych klimatach 🙂

Efekt cieplarniany działa coraz mocniej, gdzieniegdzie w naszym Kraju dobrze się mają palmy 🙂 dlaczego więc nie mogą nad głową fruwać kolorowe (nie mylić z tęczowymi) piękności? 🙂 Gospodarz miejsca informuje, że atrakcja przeznaczona jest dla osób w przedziale wieku od lat dwóch do 102 🙂 więc spokojnie zmieściliśmy się tu również ze swoimi pomarszczonymi peselami 🙂 No dobrze, ten mój jest bardziej wypłowiały 🙂

Szczerze przyznam, że miałem odrobinę wątpliwości przed odwiedzeniem tego miejsca. Bo choć miałem świadomość z jaką materią się mierzę, to coś mi nie pozwalało całkiem otworzyć się na nieznane 🙂 Widocznie w przeszłości jakaś rodzima kawka obdarowała mnie czymś niespodziewanie w swoim locie 🙂

Mam nadzieję, że kolejne kadry skutecznie Was przekonają, iż bawiłem się znakomicie, a wcześniejsze obawy, lęki czy jakiekolwiek wątpliwości były kompletnie bezpodstawne 🙂

Papugarnia w Białymstoku jest The Best!!! I jeśli komuś z Was oglądających zamarzy się odwiedzić podobne miejsce, to Polecam Stolicę Podlasia bez zawahania 🙂 i niekoniecznie tylko wówczas, kiedy za oknem szaro lub mokro 😉

Przy okazji przywołam pewne wspomnienie sprzed równiutko 40-tu lat z Grodu Przemysława, czyli Poznania 🙂 Większość szczegółów z tej historii już mocno nadszarpnął ząb czasu, ale postaram się jak najbardziej wiernie odtworzyć to co pamiętam. Otóż dwukrotnie wówczas odwiedziłem w tym mieście pewną znaną rzeźbiarkę i malarkę, nieżyjącą już niestety od wielu lat. Mieszkała Ona w starej kamienicy na poddaszu. Pamiętam mały przytulny pokoik z półkami, na których wzrok mój przyciągały znakomite albumy malarstwa światowego, oraz drugi rozległy jakby utworzony z dwóch lub trzech pomieszczeń po uprzednim usunięciu ścian działowych. Przynajmniej dziś taki obraz pozostał w mojej pamięci. Miejsce to było niezwykłe, pośrodku stał ciekawy, niski piec kaflowy, po podłodze lub na meblach przeciągało się kilka kotów, a nad głową fruwało kilkanaście papużek falistych. Czasem zastanawiam się czy to działo się naprawdę. Pani Maria (bohaterka tej opowieści) w latach przedwojennych była niedaleką sąsiadką mojej Babci i od Niej właśnie po latach przywiozłem w prezencie kilka kilogramów prosa dla papużek. Pani Maria była wielką Artystką, pozostało po Niej w kilku miastach kilkanaście pomników, choć nie mam wiedzy jak obszedł się z nimi czas do dnia dzisiejszego. W każdym razie w mojej pamięci wciąż jest bliska. Może to dziwne, ale mimo bardzo dużej różnicy wieku opowiadała mi wówczas o swoich zawodowych i prywatnych perypetiach, o trudnej sytuacji w świecie artystycznym, o bolączkach dnia codziennego. Widocznie wrażliwość swoją przelewała na stworzenia którymi się otaczała. Odbiegam jednak od głównej myśli… otóż jak wspomniałem było to chyba poddasze, w każdym razie mieszkanie to znajdowało się jakby w zlepku kilku kamienic, okna bowiem wychodziły bezpośrednio na płaski dach przylegającej innej. Tam po raz pierwszy zobaczyłem ciekawą konstrukcję. Otóż bezpośrednio po otwarciu okna otwierała się przestrzeń, woliera dla ptaków. Mogły one podczas letnich miesięcy wyfruwać na dwór. Drobne oczka siatki okalającej całą konstrukcję nie pozwalały by jakiś nieproszony gość wdarł się do wnętrza,  ale również skutecznie zabezpieczały, by małe papużki faliste nie przepadły bez śladu. Pani Maria opowiadała mi, że wiosną przywozi z lasu mech, którym wykłada spód woliery, czyli dach przylegającej kamienicy. Zapewne i dziś byłoby to zjawisko, wówczas w mało kolorowym świecie zewnętrznym (mam na myśli krajowe podwórko, które było szare, betonowe, nieprzyjazne) miałem wrażenie, że wszedłem do jakiejś pięknej, barwnej bajki. Nie wspomnę nawet o współdzieleniu całej przestrzeni z kotami, co jawiło się jedną wielką sprzecznością, ale tak to pamiętam. Papużki swoje domki miały stworzone jakby na wzór jaskółczych gniazd, zawieszone pod sufitem.

I teraz po 40-tu latach wszedłem do podobnej, choć dużo rozleglejszej woliery. Nad głową fruwały mi wielokolorowe papugi, ary, nimfy, kakadu, świat wokół był niezwykle barwny i głośny. Z imitacjami naturalnego środowiska, gałęzi, konarów drzew. Chociaż mam nieodparte przekonanie, że przed laty ta namiastka wolności w starej poznańskiej kamienicy była stworzona zupełnie innym sercem. Owszem, dziś smakołyki ptaki mają zapewnione najbardziej wyszukane, które potrafią zaspokoić wybredne gusty ptasiego podniebienia, a przed laty proso było towarem zdobywanym, często nieosiągalnym.

Takie te moje wspomnienia 🙂

Stare przetrzymuję w pamięci, a nowe na kartach pamięci 🙂 niby różnica dla kogoś niewielka, i jedna i druga bywa zawodna…

Galerię tą, cały wpis dedykuję Siostrze, która cierpliwie towarzyszyła mi w tych ptasich podbojach 🙂 Wbrew pozorom, fotografowanie ptaków, bardzo ruchliwych, nierzadko wścibskich, często dokuczliwych, wręcz natrętnych i obsesyjnie nachalnych łatwe nie jest 🙂 ale może ta krótka relacja pozwoli zapamiętać bardziej ten czas, oraz zachęci by odwiedzać ten wpis częściej 🙂 🙂 🙂 Dziękuję Siostro 🙂

A ptaki? Co o nich opowiedzieć by wiernie oddać uczucia do nich. Są niezwykłe!!! Nie zamierzałem, po prostu tak się złożyło, że sąsiadują ze sobą dwa wpisy z Podlasia o ptasiej tematyce. Ptaki drapieżne, oraz ptaki egzotyczne. Jedne i drugie na swój sposób tajemnicze. Kolorowe, choć barwy te krańcowo różne. Poruszają, wyzwalają niezwykłe też nasze, ludzkie reakcje, bądź zachowania. W zasadzie nie fotografuję tych stworzeń. Nie znaczy, że nie zwracam na nie uwagi. Wręcz przeciwnie, nie tylko dostrzegam, ale poszukuję wzrokiem, czytam o nich, ciekawią mnie coraz mocniej. Uwielbiam oglądać albumy poświęcone przyrodzie, podziwiam fotografów, którzy cierpliwie, po wiele godzin spędzają w czatowni, starają się pokazać, utrwalić, oddać w detalu. Nie namiastkę wolności, ale prawdziwą wolność, dzikość, naturalne ich środowisko.

Na koniec taka mała dygresja. Mimo różnorakich opinii, rozpraw, sporów. Zdecydowanie Polecam miejsca, które w ostatnich dniach pokazujemy. Uwierzcie, w naturze przyjrzenie się takiej istocie z bliska graniczy z cudem, wręcz dla zwykłego śmiertelnika jest to nieosiągalne. Oczywiście, przez drobne oczka siatki w wolierze istnieje taka możliwość, ale absolutnie czymś innym jest obcowanie z takim obrazem bez jakiejkolwiek przeszkody. To zupełnie inny wymiar. Niuans, a jednak kolosalna różnica. Dlatego warto korzystać, wspierać takie miejsca. Rozmawiać o nich. Ubogacać siebie. Nawet jeśli to jedynie namiastka wolności 🙂

Skoro jeszcze lato trwa, wpis ten z kategorii lżejszych 🙂 ot, taki w sam raz na środek tygodnia 🙂  

A gdyby ktoś zamarzył o innych skrzydlatych, to są i takie, jest ich bez liku 🙂

I na koniec mała do Was prośba 🙂 Bo wiecie jak to z kobietą bywa 🙂 usłyszę zapewne, że nie ten profil, że w masce, że bez maski, że………. napiszcie więc w komentarzu, że jest SUPER!!!, dodajcie mojej Siostrze otuchy 🙂 że wiecie, że ma fajnego brata, który na pewno starał się 🙂 że wygląda bardzo korzystnie, i tak w ogóle 🙂 Pamiętajcie – Papugarnia w Białymstoku 🙂

komentarzy 5

  • Małgosia

    Odpowiedz 18 sierpnia 2021 19:16

    Witajcie 😊
    Niezłą zabawę mieliście jak widać na załączonych zdjęciach – SUPER!!! Rozumiem że straty to nadgryziona sznurówka ☺ są niemożliwe to fakt, ale jakie przy tym urocze 😍 mi wydziobywały pióra z kamizelki, okulary też je interesowały 👍
    Miejsce zdecydowanie godne polecenia na relax i detox 😄 Cieszę się, że się podobało 😊

  • M.

    Odpowiedz 18 sierpnia 2021 22:20

    Dobry wieczór,
    Jak się widzi takie kolorowe Papugi, które są bardzo sympatyczne i zabawne, ale przede wszystkim jak na ptaki to bardzo mądre. W dzieciństwie miałem papugi faliste i bardzo je zawsze lubiłem obserwować i czułem się taki zrelaksowany. Kiedyś nawet przyleciała taka papużka na podwórko koloru błękitno ciemno niebieska, musiała komuś uciec, a że na pewno by zginęła np zadziobana przez inne ptaki to ją przygarnąłem, bez problemu dała się złapać i od razu tego samego dnia poszedłem do sklepu zoologicznego dokupić drugą, żeby miała towarzystwo. Beata widać, że wyglądała na szczęśliwą wśród tych zabawnych papużek oraz bardzo ładnie wyszła na zdjęciu.
    Dobranoc

  • M.

    Odpowiedz 28 listopada 2021 15:03

    Dobry wieczór 😄, Błażej tak pamiętam ta dokupiona papużka miała głowę koloru żółtego, a brzuch i skrzydła przewaga zielonego. Miłego wieczoru

Dodaj komentarz