
WODA I OGIEŃ – cz.1
Kiedy przed wielu laty otworzyłem karty niesamowitego albumu, zapragnąłem przeżyć podobną przygodę. Doświadczyć nieczęstych uczuć, choć namiastkę tego, z czym styka się Yann Arthus Bertrand, znakomity francuski fotograf. Dzieło jego zatytułowane jest: ,,Ziemia widziana z nieba”. I chociaż to kompletnie inna skala, można rzec zupełnie inna bajka, to marzenie swoje spełniłem w wyjątkowym miejscu. Wprawdzie Bertrand najczęściej fotografuje z pokładu helikoptera, z usuniętych uprzednio drzwi, by nic nie zakłóciło tworzonych kadrów, by czystość, przejrzystość była wręcz idealna, to szansa, której dostąpiłem w maleńkiej awionetce, z jeszcze mniejszymi okienkami, wynagrodziła mi ten totalny brak komfortu. I nic to, że plexiglas był w wielu miejscach już zmatowiony, z siatką zarysowań czy innych nieczystości. Prognozy pogody również były wielką niewiadomą. Kilka kierunków ze względu na niski poziom chmur odpadło już podczas samego lotu. Niemniej chwile te trwają przy mnie i zapewne uczucie to już takie pozostanie na zawsze.
Ziemia wody i ognia. Daleka Islandia. Można nawet powiedzieć, na skraju kontynentu.
Kiedy myślę o tym kraju, cisną się słowa angielskiego poety. Wystan Hugh Auden, w listach swoich z tego miejsca pisał: ,, Powód dla przebywania tu wykracza poza mój rozsądek, nie ma na wyspie drzew, pociągów, architektury, pamiątek, owoców i warzyw skąpo pojadają, jakby na lekarstwo. Kulturę ogranicza wiecznie nieobecne bogactwo, atrakcje turystyczne marne – wszak wszędzie nic, tylko skała, literatura narodowa stara, lecz o zemście cała. Jednak podoba mi się tutaj – choćby te puste przestrzenie, i niskie, jakże niskie kraju zaludnienie…”
Zapraszam na wyspę niezwykłą, do świata cudów natury, bowiem podróż tutaj może być doprawdy wyprawą w samo jej serce. Turyści przyjeżdżają do Islandii by doświadczyć żywiołów w ich najbardziej pierwotnej postaci, czyli ziemi, powietrza, ognia i wody. Woda na Islandii należy do najczystszych na świecie, woda we wszystkich swoich formach stanowi jedną z głównych atrakcji Islandii.
Ale przecież ma ta ziemia coś tak wspaniale przyciągającego, że nie potrafi nużyć… wręcz przeciwnie, posiada hipnotyzującą moc. Z okienka awionetki mieni się wszelakimi barwami, cieszy jak obracany w dzieciństwie kalejdoskop. Wówczas była to jednak zabawka ze szkiełkami, a dzisiaj ziemia widziana na żywo. Nie z ekranu filmu przyrodniczego, lub ilustracji nawet najprzepiękniej wydanego albumu. I nic to, że kołysało często jak liściem na wietrze, że odgłos silnika prawie chciał rozerwać poszycie, które wydawało się sklejone z grubych tektur lub sklejki. Dla takich chwil warto poświęcić nawet ten ,,niepokój” miotający się w zakamarkach żołądka.
Kiedy dzisiaj spoglądam na obrazy, które przesuwały się za szybą samolotu, oglądane z lotu ptaka, wspomnienia tych chwil powracają z podwójną jakby mocą.

Samolot czeka, zapraszam więc na niezapomniany lot.


Ziemia Islandii z góry jawi się jak mocno wypieczona skórka chleba lub spalonego ciasta. Tylko proporcje, ilości składników i brytfanka są kompletnie inne


Okolice Jeziora Myvatn – nigdzie indziej w Islandii nie ma tylu kraterów, świeżo zakrzepłych pól lawy, gejzerów i innych gorących źródeł, kociołków błotnych oraz kraterów. Są to wprawdzie kratery pozorne, nazywane często pseudokraterami ale w terenie wulkanicznym jak najbardziej zasadne aby o nich wspomnieć. Powstały one, gdy napływająca lawa przykryła oczko wodne lub bagno (a na takim terenie o takowe nie trudno) powodując natychmiastowe zagotowanie i odparowanie wody, która wydostając się spod lawy w postaci pary utworzyła coś, co przypomina wulkaniczny krater. Z drogi, z poziomu powierzchni ziemi niestety nie są one tak dobrze widoczne jak z lotu ptaka. Czasem można więc tym pierzastym pozazdrościć widoczków i ciszy w powietrzu.

Wulkan Hverfjall. Krater jego to wręcz archetyp wulkanu w powszechnym rozumieniu tego słowa. Średnica jego ma ponad kilometr, jest więc jednym z największych kraterów tego typu na świecie.


Nr 1!!!
To Dettifoss
Największy wodospad w całej Islandii i Europie!!!
Hipnotyzująca moc sprawia, że jest to jeden z najbardziej porażających widoków w Islandii.
Nie chodzi tu o jego wysokość (45 m) czy szerokość (100 m) ile o samą ilość i potęgę wody, która przelewa się przez jego krawędź. W kiepskim dniu, przepływ Dettifoss wynosi średnio 200 m3 wody na sekundę!!! w czasie deszczu liczba ta wzrasta do 500 m3 na sekundę, dla porównania to połowa przepływu Wisły przy samym ujściu do morza. Szaro-brązowa nieprzejrzysta barwa pędzącej wody jest zasługą skał, piachów i pyłów zbieranych z dna rzeki. Islandczycy uważają Dettifoss za króla wszystkich wodospadów. Warto dokładniej przyjrzeć się po prawej stronie, blisko koryta wodospadu, na maleńkie punkciki postaci. Wówczas dopiero widoczna jest skala i proporcje. Kiedy stałem w tym samym miejscu, miałem wrażenie, że ziemia pod stopami tak mocno drży, że za chwilę rozpadnie się. To nawet trudno wyrazić słowami.

To kanion poniżej wodospadu, przelot w takim miejscu… więcej niż bezcenne!!!
To maleństwo, to Hafragilsfoss, wodospad kilkaset metrów poniżej Dettifossa, z góry mniej okazały, z brzegu równie gwałtowny.

To natomiast Selfoss, dla odmiany kilkaset metrów powyżej Dettifossa. Wyobraźmy sobie jakie ilości wody przelewają się tym kanionem.


Jökulsá á Fjöllum jest największą rzeką pod względem powierzchni dorzecza. Uchodzi deltowo do Zatoki Öxarfjörður, do Oceanu Atlantyckiego. Bardzo lubię ten kadr. Niezwykle malownicza rzeka.

Przed nami krater Viti wulkanu Krafla, wypełniony mieniącą się wodą. Wulkany islandzkie nie są typowymi stożkami jak zapamiętaliśmy z dzieciństwa. Są to często rozpadliny lub kratery tarczowe. Będąc na szczycie można poczuć, jak od środka bije ciepło – temperatura wody wynosi prawie 100 stopni C. Potoki lawy i erupcje wulkanów stanowią na Islandii element życia codziennego. Na terenie Islandii znajduje się obecnie ponad dwieście wulkanów. Część z nich uznaje się za uśpione, część wciąż aktywnych, daje o sobie znać co kilka lat, czego skutki obserwujemy od czasu do czasu też nad całą Europą. Przecież raptem przed jedenastu laty, wybuch islandzkiego Eyjafjallajökull sparaliżował ruch lotniczy na całym bez mała globie. Mieszkańcy wulkanicznej wyspy nie tylko znaleźli sposoby walczenia ze skutkami erupcji, ale też wykorzystują niegdyś niszczycielski żywioł dla własnych korzyści.
Materiał piroklastyczny wyrzucany przez wulkany w trakcie erupcji jest używany jako materiał budowlany. Mieszkańcy wyspy Heimaey po wybuchu wulkanu Eldfell wybudowali na fundamentach z tych surowców ponad dwieście domów, pas lotniska oraz częściowo naturalnie ukształtowany falochron przy porcie.
Jednym ze sławnych wulkanów jest Krafla. Magma tego wulkanu ogrzewa skorupę ziemi tak mocno, że stanowi ona niewyczerpalne źródło energii. Wulkan ten jest nieobliczalny. Potrafi przenosić pod ziemią lawę kilometrami. Cztery kilometry pod powierzchnią Krafli znajduje się bulgoczące jezioro magmy. Nikt nie wie, kiedy da o sobie znać. Tym bardziej, że mówiąc bulgoczące mam na myśli gotującą się wodę w czajniku, natomiast lawa wulkaniczna osiąga temperaturę od tej chłodniejszej kwaśnej 650 stopni C do zasadowej, przekraczającej 950 stopni C – nie dziwmy się, że niszczy wszystko bezpowrotnie.


To lawa z Krafli z ostatniej erupcji z roku 1984… można podziwiać takie widoki jedynie w niemym zachwycie. Między 1975 a 1984 zanotowano aż dziewięć erupcji tego kolosa.
Islandia jest krajem, który w największym stopniu wykorzystuje energię geotermalną, w tym energię pochodzącą ze źródeł wulkanicznych. W chwili obecnej w kraju działa pięć wielkich elektrowni geotermalnych (jedna z nich korzystająca z ciepła generowanego przez wulkan Krafla). Dzięki niskiej przewodności cieplnej skał, temperatura pod skorupą zastygłej lawy może utrzymywać się na poziomie kilkuset stopni przez wiele lat.

Tak olbrzymie kontrasty można spotkać w niewielu miejscach na naszym globie.

Człowiek czuje się taaaki malutki.

Islandczycy nie psują krajobrazu dosłownie niczym…wtapiają się w krajobraz... a przecież tę scenerię stworzyła sama natura.

Czyż nie potrafi zachwycić nas swoją wyobraźnią?

Zaskoczyć pomysłowością ?

Detalami ?

Żywiołowością i kolorem?

Zawsze ma wenę twórczą.

Tak właśnie wyglądają baseny geotermalne w Islandii. Spalona wokół ziemia i jaśniejące oczko, mieniące się turkusy i zastygłe połacie lawy. Wyspa kontrastów.
Jedną z
największych islandzkich atrakcji są oczywiście jej zasoby geotermalne – dzięki
wysokiej aktywności wulkanicznej cały teren wyspy obfituje we wspaniałe gorące
źródła.
Nie ma chyba lepszego miejsca w Europie, by ogrzać się dosłownie o każdej porze
roku, a i w sercach zrobi się cieplej od podziwiania widoków, które dostępne są
zazwyczaj tylko spacerującym po księżycu astronautom.


Liczne na Islandii naturalne gorące źródła to piękny widok dzięki wysokiej zawartości minerałów, które nadają im jaskrawe kolory ultramaryny, różu i ochry. W kolejnej odsłonie, kiedy postawię stopę już na spalonej ziemi, postaram się ukazać niesamowity koloryt tych miejsc. Uwielbiam je, to samotne, owiane wiatrem przestrzenie.
Mam nadzieję, że po kolejnej dawce obrazów, układanka nabierze interesujących kształtów i ujrzymy wówczas Islandię jako fascynującą wyspę, pełną kontrastów. Bowiem Islandia to wyspa skrajności, zrodzona w ogniu, wyrzeźbiona lodem. Mimo, że serce wyspy wrze, rozgrzane do czerwoności, jej chłodne, surowe oblicze w dużej mierze powstało pod wpływem działania zimna. Islandia jest wyrazista i niezwykle charakterystyczna, cały kraj to żywy podręcznik zjawisk geograficznych. Objechałem go dookoła, zaglądając w wiele fascynujących miejsc. Żywię nadzieję, że chociaż w drobny sposób pokażę iż Islandia to kraj, który jest w stanie pokochać nie tylko jedynie wulkanolog. Wyzwania to niemałe, ponieważ barwę, jak w tym wypadku, jakoś można pokazać, ale zapach wydobywający się z licznych fumaroli, odgłosy w formie podziemnego dudnienia, syczenia, istnego wrzenia, są praktycznie niemożliwe do odtworzenia i przekazania. Nieruchomy obraz, może często w podobnych sytuacjach jest odrobinę ułomny, lecz niezwykle tajemniczy, oryginalny, piękny inaczej, zadziwiający, zatrzymujący, nieprawdopodobny. Czasem nawet mówi się, że ziemia bywa nieziemska. Islandia jest tego znakomitym przykładem.

Lądujemy. Do kolejnego spotkania
Beata
29 stycznia 2021 19:52Cieszę się,że masz piękne wspomnienia udokumentowane zdjęciami, i to z takiej właśnie perspektywy. Ja również przeglądam zdjęcia sprzed lat i tęsknię za podróżami. Pozdrawiam ciepło, bo po oglądaniu Islandii trochę powiało chłodem
admin
29 stycznia 2021 20:05Dobry teraz czas choćby na dobre wspomnienia. I dobrze, kiedy takowe są
To też impuls do działania.
i coś w tym jest. Poznałem kawałek Szwecji, Norwegia też pozostawiła w sercu ślad. Islandia równie Piękna 
Lubię ten ,,chłód” 

Podobno jestem człowiekiem północy
Czas by pomyśleć mocniej o tych kierunkach
Ściskam i Dziękuję
M.
29 stycznia 2021 20:17Dobry wieczór Błażej i Wszystkim,
Przyjacielu podziwiam Cię za odwagę, gdyż zdjęcia z góry fenomenalne i niepowtarzalne, gdyż INNE niż wszystkie. Islandia kraj, który nie jednego podróżnika, czy fotografa zachwyci swoimi urozmaiconymi krajobrazami, a zarazem bardzo SUROWYMI i można się poczuć jakby było się na jakiejś obcej planecie. Wspaniałe, wspaniałe masz wspomnienia, do których warto wracać i dzielić się z Innymi pasjonatami takich wypraw. Islandia to jedno z moich marzeń, nie wiem, czy się ziści, ale trzeba mieć nadzieję.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru.
admin
29 stycznia 2021 20:35Witaj Michale

Krajobrazowo – to jedna z najwyższych półek. Różnorodność tam występującą trudno czasem objąć wyobraźnią. Miałem możliwość by poznać te miejsca nieszablonowo. Islandia wymyka się i czaruje. Mocno Polecam ten kierunek.
Jestem przekonany, że również odwiedzisz te miejsca.
Serdecznie Dziękuję i Pozdrawiam
Beata
30 stycznia 2021 16:01No widzisz, Ty ciągniesz na Północ, a ja zdecydowanie na Południe. 19,2% DNA z Bałkanów daje o sobie znać. Ale jest we mnie i niemal 2% Finki więc kto wie, może tam kiedyś mnie poniesie

admin
30 stycznia 2021 17:23Może gdzieś poszperam by poszukać siebie w tej globalnej przestrzeni
czego we mnie więcej, a do czego bliżej
chociaż wiem też gdzie czuję się najlepiej
ale to już kwestia bardziej złożona 


Najważniejsze by nie stracić radości i ciekawości
Trzymaj się ciepło