Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

POLESIA CZAR – CZYLI WARSZTATY :-)

Przeczytałem ostatnio ciekawe zdanie 😉 że ,,obrazy są jak lustra”. Autorka tej myśli jest wprawdzie Malarką, ale czyż podobnie nie jest z fotografami?!? I ci przecież i tamci tworzą, uwieczniają obrazy, bo kadrowanie to też malowanie, z tą różnicą, że za pomocą innego narzędzia. Innymi środkami wyrażamy to co w nas… Przeglądamy się w tych swoich pracach, obrazach jak w lustrach właśnie. W nich ukryte i zapamiętane chwile, emocje, miejsca, ludzie, smaki… Czyż nie wystarczy niejednokrotnie jedynie spojrzeć na obraz sprzed nawet wielu lat, by na nowo wszystko odżyło? Wiernie, z najdrobniejszymi szczegółami, tylko nam znanymi i zapamiętanymi.

To był prawdziwy zaszczyt móc Was Gościć 🙂
Michale – Serdeczne Dzięki za wspaniałe zdjęcie całej Ekipy 😉

,,Każda fotografia jest jak kluczyk do szufladki ze wspomnieniem. W niej jest reszta obrazu z którego wyjęliśmy kawałeczek aby go uwiecznić, są odgłosy przyrody, zapach lasu i wody, dotyk powietrza na twarzy, obecność współtowarzyszy … i bzyczenie komarów.” Cytat ten to myśl, która została wypowiedziana raptem przed kilkoma dniami przez moją Siostrę 🙂 Słowa te w jakże czytelny i plastyczny sposób ukazują to czym może być zwyczajna fotografia.

Można wprawdzie obyć się i bez niej, wspomnienia przechowywać i przywoływać w pamięci, ale bezsprzecznie fotografia pomaga. Dlatego staramy się utrwalić ważne chwile, niezwykłe sytuacje, zdarzenia, by za tydzień, dwa, czy wiele lat łatwiej powrócić do tego co było, by uczynić to wierniej, dokładniej, by nie mylić faktów. Jedni traktują to jako formę rozrywki, ogromnej przyjemności. Inni starają się dokumentować swoje ścieżki. Utrwalamy, dzielimy się, rozwijamy zainteresowania. Jeszcze dla innych to sposób na zawarcie ciekawych znajomości, poznanie nieznanych rejonów, pragnienie nieustannej nauki, Ile osób, tyle powodów, pretekstów, przesłanek.

Zapewne nie inaczej było minionego weekendu, kiedy drogi uczestników warsztatów na Polesiu rozpoczynały się z różnych kierunków, nierzadko odległych zakamarków naszego Kraju, by po kilku godzinach dotrzeć w precyzyjnie wyznaczone miejsce. By choć na kilkadziesiąt godzin wyrwać się z codziennego biegu, obowiązków, zależności.

Tygrzyk paskowany… czyż można go pomylić?

Raptem przed niecałym miesiącem zapraszaliśmy postem zatytułowanym: ,,Polesie – poszukajmy razem światła”. Obiecywaliśmy ciekawe miejsca, niezwykłe ścieżki, niezapomniane wschody czy zachody słońca, smaczną kuchnię, odpoczynek, szansę na ciekawe kadry, na poszerzenie czy zdobycie wiedzy. I choć zawsze jest to niewiadoma, jakie warunki zastaniemy, czym przywita nas wschodzące słońce, to czekamy na te chwile z niesłabnącą nadzieją. Mimo niewyspania, zmęczenia, niezbyt optymistycznych prognoz. I podobnie było i tym razem. Kiepski pierwszy zachód, mocno zachmurzone niebo, na którym daremnie mogliśmy wyglądać gwiazd,, pogodowe okienko otuchy, ale za chwilę złowieszcze, nadciągające burze. Dynamika jak w prawdziwym sprzed lat, trzymanym w dłoniach dziecka kalejdoskopie.

Przy Dominiku 🙂

Nie sposób by wszystko opowiedzieć. By powtórzyć rozmowy przy stole podczas wspólnych posiłków. By opisać smak różnorakich potraw. By przywołać zaskakujące zdarzenia. Chwile, które zatrzymywały na dłużej. A gdzie błysk w oku, gdzie zapach, dźwięki… czy lekkie kołysanie pomostu, które uniemożliwiało skupienie lub naciśnięcie spustu migawki w aparacie. Zapewne w uczestnikach warsztatów dołączone zdjęcia powodują takie lub inne wspomnienia, powrót do tego co niedawne, nieodległe, charakterystyczne. Dla przygodnych oglądających to jedynie suchy zapis, zarejestrowanie wycinków, może mało znaczących kadrów.

Dzielimy się z Wami obrazami, które powstały dopiero przed tygodniem. W których ktoś może przejrzy się jak w przytoczonym we wstępie lustrze, a może zapragnie przeżyć coś podobnego. By kiedy powróci do tych zdjęć raz jeszcze, zobaczyć więcej, pełniej, by dostrzec w nich i siebie.

Pierwszy poleski weekend już za Nami. Jak było, niech obraz opowie już sam. Małgosia wielokrotnie we wcześniejszych swoich wypowiedziach używała określeń ,,Magia Polesia”. I było magicznie. Przede wszystkim dzięki Uczestnikom tego spotkania: Beacie, Reni, Kacprowi, Michałowi, Jackowi, Pani Halinie która Nas podejmowała i karmiła najsmaczniej jak tylko potrafi, Panu Andrzejowi który zaszczycił Nas swoją obecnością, oraz aurze, która po kawałeczku uchylała przed Nami to co w Przyrodzie niezwykłe, szczególnie jakże odmienne przy ,,dobrym” świetle.

Z różnych przyczyn nie wszyscy chętni mogli dotrzeć. Zapraszamy Ich w tym miejscu w sposób szczególny, bowiem już za kilkanaście dni spotkamy się ponownie. Że będzie inaczej to więcej niż pewne. Ucichnie gwar żurawi, zakolorowią się drzewa, Pani Halina obiecuje uraczyć nas pyszną zupą grzybową, może i jajecznicą z kurkami, o której wspomniała dosłownie przed kilkoma godzinami 🙂 Postaramy się by ponownie spotkać się z Panem Andrzejem, wytrawnym fotografem, ale i przede wszystkim znawcą tych miejsc niezwykłych. Będziemy i My 🙂 by kolejny już raz dzielić się tym co Nam w duszy gra. W październiku Zapraszamy więc dwukrotnie, w pierwszy oraz trzeci weekend miesiąca. Dni będą już krótsze, temperatury niższe, ale atmosfera zapewne ponownie wysoka. Bo miejsca te są bardzo malownicze i niezwykle klimatyczne. Będą szeleszczące liście pod butami, może na drodze spotkamy łosia 🙂 Na pewno będzie wyjątkowo, ponieważ magia Polesia trwa w najlepsze, o czym doskonale przekonać się osobiście.

Zapraszamy więc w dniach 2-4 październik oraz 16-18 październik

Małgoś – Dziękuję 🙂

Szczegółowe informacje na temat warsztatów na Polesiu dostępne poprzez kontakt mailowy: naskrajukraju@gmail.com

komentarze 2

  • M.

    Odpowiedz 12 września 2020 06:06

    Dzień dobry Małgosiu, Beato, Renia, Błażej, Jacek i Kacper 🙂

    Na wstępie BRAWA dla organizatorów warsztatów, czyli mam na myśli Małgosię i Błażeja, którzy stanęli na wysokości zadania. To prawda, że magia Polesia działa na zmysły i jeśli o mnie chodzi to czułem obecność otaczającej przyrody.
    O poranku o wschodzie słońca, gdy żurawie i czaple zaczęły budzić się ze snu i było słychać ich odgłosy to była uczta dla duszy. Te wspólne wędrówki po kładkach oraz biesiadowanie przy pysznym jedzeniu, które Nam serwowała P. Halina to było coś wyjątkowego. Dziękuję Wam Wszystkim za wspólnie spędzony czas, oby jak najwięcej takich spotkań 🙂

    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz