Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

SPACER PRZEZ ŻYCIE…

Lubię czasem rozłożyć mapę z rozmieszczeniem Parków Narodowych w naszym kraju. Aż w pięciu województwach takowych nie ma. To sporo, nawet bardzo, kiedy uzmysłowimy sobie jak to dużo procentowo. Jeszcze bardziej przemawia do wyobraźni fakt, jeśli spojrzymy na mapę. Delikatnie po przekątnej Polska jest jakby przepołowiona szerokim pasem od granicy z Czechami po północne krańce graniczące z Rosją. Oczywiście pas ten nie jest pustynią, ziemią niczyją, spotykamy tam bowiem i lasy, i rezerwaty czy Parki Krajobrazowe, ale podróżując mam często nieodparte wrażenie, że jakby cichaczem, mimochodem te zielone płuca są okrawane, pomniejszane, rozdrabniane. Że aglomeracje miejskie i te mniejsze wiejskie powolutku zawłaszczają te niezwykłe zasoby naturalne…

Niedawno podróżowaliśmy po Podlasiu, miejscu szczególnym, bogatym niezmiernie w walory przyrodnicze, z ogromnymi siedliskami roślin i zwierząt. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że o rejonie który posiada w swoich granicach aż 4 Parki Narodowe, 3 Parki Krajobrazowe oraz dziesiątki rezerwatów przyrody, gdzie same lasy zajmują powierzchnię ponad 30 % całego województwa, pisanie lub choćby staranie się by przybliżać lub pokazywać środowiska naturalne mija się z celem. Bo przecież wszyscy znają, byli, widzieli. Kiedy jednak zagłębię się w grafikę przedstawiającą zestawienia liczby turystów odwiedzających Parki Narodowe, ze zdziwieniem stwierdzam, że choćby te 4 położone w granicach województwa podlaskiego w powyższych ewidencjach wypadają bardzo blado. Wszystkie bez wyjątku plasują się w drugiej połowie takich podsumowań, a bardziej precyzyjnie mogę nawet okreslić, że ich miejsca to bardziej końcowe.

Zapewne wiele przyczyn tego faktu, mniej lub bardziej istotnych, jak niewątpliwie choćby z racji położenia, ale przynajmniej ja osobiście z wieloma mógłbym mocno polemizować 😉

Ale cóż, można spojrzeć na te fakty i od innej strony, że skoro miejsca te są mniej uczęszczane to większy komfort, wyjątkowość, wygoda dla każdego odwiedzającego te rejony turysty. I są to faktycznie niezaprzeczalne walory, zalety takich sytuacji.

Odejdźmy więc od cyfr, zestawień, klasyfikacji 🙂 by skupić się na Przyjemności, a niezaprzeczalnie takie uczucia Nam towarzyszyły podczas pewnego spaceru na jaki Was teraz zapraszamy 🙂 Miejsce to, właściwie przez lata skryte było w cieniu Puszczy Białowieskiej. Mało znane, omijane, traktowane jak zwyczajny las. Parkiem Krajobrazowym stało się dopiero wiosną, właśnie w maju, w roku 1988. Mówię o Puszczy Knyszyńskiej, rejonie bogatym w obszary źródliskowe. Tym samym, nierzadko terenie trudno dostępnym.

Na tytułowy spacer zapraszamy do jednego z 21 rezerwatów przyrody wydzielonych w powyższym Parku Krajobrazowym, o wdzięcznej nazwie Krzemianka. Wybraliśmy się poszukując pięknej wiosny. By ją usłyszeć, poczuć, doświadczyć, oddychać nią. Nie pora by przywoływać ten niewdzięczny dla wszystkich czas za oknem, choć mam nadzieję, że dołączonymi obrazami pokażemy, że warto, że można, że potrzeba a może nawet wręcz wskazane…

Szczególnie by uzmysłowić sobie fakt, że każda pora jest dobra, każda inna. Wyjątkowa. Ponadprzeciętna. Unikalna. Mimo, że co roku powtarzalna, jakby opowiadająca już coś znanego, odgrzewanego… jak ze znajomym smakiem, zapachem, obrazem. Niby wiemy czego możemy się spodziewać, co zastać, czym dana pora nas uraczy. A każdorazowo jest przecież ona pełna zaskoczeń, zadziwień, onieśmieleń. Osobliwość i zdumienie…

Przed trzema laty magazyn ,,Przekrój” opublikował piękny tekst Pana Michała Książka na temat nieodległej Puszczy Białowieskiej, zatytułowany ,,Ładnie”:

,,Ładny las to taki, w którym panuje ład. Wiatrowały – drzewa połamane przez wiatr – nie są ładne. Śniegołomy – drzewa połamane przez śniegi – nie są ładne. Tak jak martwe konary dębów. Gałęzie. Złamane w pół, w ćwierć pnie świerków. Człowiek nie może tamtędy przejść. Potrzebuje racic albo skrzydeł, żeby móc się poruszać po lesie, który nie zna ładu, nie jest ładny. Potrzebuje mięśni dzików, jeleni, borsuków, by móc iść przez las, przez który nie wytyczono nigdy drogi. Żeby przejść, trzeba się schylać. Skakać. Obchodzić. Przeciskać. Człowiek się męczy. Wszystko co rośnie na polach, rośnie dla niego, dla żniw, a w tym lesie tak nie jest. Drażni go zapach zgnilizny, z którym walczy, odkąd zbudował dom. Ostrzegawczy zapach choroby, rozkładu, który zazwyczaj zapowiada śmierć. To gnije drewno, dzięki 4 tysiącom grzybów, które można spotkać w Puszczy. Dzięki tajemniczym śluzowcom. Dzięki mchom i porostom, z których połowa nie ma polskich nazw, ale człowiek nie poświęca im czasu, nie wnika w odcienie zapachów i zieleni. Zapomniał, że las który gnije, nazywał knieją, miejscem gnicia, i wszystko co martwe, zamieniłby na opał, na gałęziówkę, nadał jej numer i symbol: S1 – drewno średniowymiarowe, albo W – drewno wielkowymiarowe.”

Bardzo polecam, łatwo odszukać w sieci, by zapoznać się z całym tekstem. A później wybrać się do lasu. A najlepiej takiego ,,nieładnego” jakiego myśmy doświadczyli. Uwielbiam takie miejsca. Gdzie trudności, gdzie pozorny nieład właśnie. Rezerwat ,,Krzemianka” to istne cacko. Wysiłkiem wielu osób przygotowane zostały kładki, po których suchą stopą możemy dotrzeć w odległe, niedawno nieprzebyte, niedostępne rejony. Zatytułowałem ten post ,,Spacer przez życie”. I dla mnie takim on był. To jak sentencja, myśl spotkana po drodze:

,,Tak wygląda drzewo o którym zapomniał człowiek.

W przeszłości dumne, strzeliste, złamane przez wiatr, przemienia się w bryłę materii organicznej. Niezliczone ilości organizmów znalazły tu swoje schronienie. Wykorzystując martwe tkanki, rozwijają się mchy i porosty. Obumarłe drzewa stanowią bazę pokarmową dla owadów i roślin.

W przyszłości w tym miejscu będzie rosło nowe, potężne drzewo.”

Na konarach było jeszcze szaro… niejednokrotnie jeszcze mało wiosennie. Oczywiście radosny śpiew ptaków dosłownie w każdej chwili utwierdzał, że to już, że Ona rozgościła się na dobre. Że zaprasza. A czyni to wspaniale. Kwieciście. W bardzo niewinnych jeszcze barwach. Jednak z niezwykłą intensywnością. Wystarczy spojrzeć w dół, przyklęknąć. By podziwiać, by chłonąć. Umykają wówczas wszelakie troski, dokuczające często myśli. Przecież to wiosny czarowania czas. Czy można wówczas powiedzieć, że las jest nieładny? Nawet taki, gdzie mnóstwo wykrotów, sprzeczności, dysharmonii dla oczu. Gdzie pomiędzy tym co umiera, odchodzi bezpowrotnie, rodzi się nowe życie. Rośnie. Rozwija się. Zakwita. Napawa otuchą. Otula.

Jak w życiu, tym bliskim, dosłownie obok. Na wyciągnięcie dłoni. Bo tyle paralel, analogii, podobieństw…

Dzielimy się z Wami niedawno odbytym spacerem. Myślę, że słowa są nawet zbyteczne, może nie na miejscu. To też Zaproszenie, czy to w to, czy inne miejsce. To zazwyczaj mało istotne. Otaczająca nas przyroda jest każdego dnia niezwykła. Dziś w ,,Krzemiance” jest już całkowicie odmiennie, ale jestem przekonany, że równie tajemniczo, ciekawie, baśniowo. Każdy kolejny dzień, to jak nowa kartka opowieści. Ta była dla Nas niezwykła i wyjątkowa 🙂 I jedynie żal, że nie możemy dołączyć zapachu…

Zawilec gajowy znany jest lub był pod wieloma innymi nazwami. To dzbanuszki wiosenne, róża wiatrowa, wietrznica, zawiłek, zajęczy maczek, koperek. Nazwa jego wywodzi się z greckiego słowa anemos, oznaczającego wiatr. Dla Nas Rezerwat ,,Krzemianka” zapewne kojarzyć się będzie z tym niezwykle delikatnym kwieciem. Choć nie tylko to miejsce. Przemierzając Puszczę Knyszyńską dosłownie na każdym kroku przyciągały sobą wzrok. Ze względu na bardzo wolne tempo rozprzestrzeniania się kwiat ten uważany jest za roślinę wskaźnikową dawnych lasów. Może warto choćby za rok zaplanować swoje drogi tak by odwiedzić te nasze stare Puszcze, które wiosną są doprawdy obłędne 😉 Pachnące 🙂

komentarze 2

  • M.

    Odpowiedz 16 maja 2020 19:48

    Dobry wieczór 🙂
    Błażej i Małgosiu wspaniałe miejsce do spacerów i izolacji od harmidru miastowego. Od pradziejów las jest dłużej niż człowiek i My powinniśmy szanować jego dobro, które Nas raczy. Piękne te białe dywany zawilców. Pozdrawiam serdecznie 🙂

Dodaj komentarz