M – jak Miejsce, M – jak Meraki
Pisarz, reżyser, Krzysztof Czyżewski wypowiedział taką myśl: ,,Przez miejsce przebiega meridian, niewidzialna nitka losu. Jesteśmy nimi połączeni, choć świadomość nam dana nie zna całego ich układu. To, co nazywamy przeznaczeniem, wyobrażam sobie jako wielkie krosno obracające się od tkania świetlistych włókien prowadzących nas do miejsca i związujących z innymi istnieniami. Tak, miejsce jest zawiązanym supełkiem przeznaczenia, który możemy wyczuć na nitce losu jak paciorek różańca. Gdyby było inaczej, zerwania więzi czy odejścia od miejsca nie odczuwalibyśmy tak boleśnie. Tymczasem za każdym razem jest to wydarzenie rezonujące w całym kosmosie, wyzwalające energie tęsknoty, zabliźnienia, odrodzenia, powrotu, zaślubienia, przypomnienia… Fascynującym jest odnajdywanie śladów przebiegu tych włókien i odczytywanie z nich fragmentów układu naszych przeznaczeń, rozbitych jak mozaika, której pełen obraz został przed nami ukryty. Przychodzimy na świat jak Terezjasz ociemniali, z okruchami rudymentów starej pamięci, i zdani jesteśmy na ich ponowne zestrajanie. Nasze życie pełne jest okruchów i zbłysków, mijających nas mimo, które zapominamy albo lekceważymy. Dopiero jak uchwycimy ich korespondencje i oddźwięki, jak poczną się układać w pasmo i dopełniać, wtedy dopiero dopada nas olśnienie, że być może są to fragmenty większej całości zapomnianego tekstu lub obrazu. Odkrywamy, że życie ma inny wymiar i że jest jakaś druga przestrzeń.”
Życie, to ciągłe poszukiwanie… bo niby w skrytości jakby wszystko wiemy, do czego dążymy, znamy często zarys, kształt, może nawet obraz jest pełniejszy, prawie zupełny, a bywa, że odchodzimy, kierujemy wzrok w inną przestrzeń, łapczywie chwytamy się czegoś co zamazane, niepewne, słabo rokujące na przyszłość, radość, spełnienie. Podobnie niejednokrotnie jest z człowiekiem, podobnie i z miejscem…
Do tego swojego podążałem przez dziesiątki lat. Wciąż gdzieś go wręcz dotykałem. I jak często bywa w życiu, odwracałem się, sięgałem po inne rzeczy. Oczywiście, po latach dostrzegam, że nie następowało zerwanie tej nici całkowicie, że wielorakie inne czynności, których próbowałem, poznawałem, przybliżały mnie do tego niewidzialnego celu. Z różnych względów, droga ta była kręta, wyboista, często nie dająca satysfakcji, zadowolenia.
Decyzje rodzą się w bólach, zapadają jako wiążące w jeszcze większych boleściach. Bo to lęk, bo niewiara, obawa taka lub inna. A to odwaga gdzieś postanowiła sobie pójść w najmniej odpowiednim momencie. Ciągle pod górkę, pod wiatr, i dodatkowo w ulewę. Na szczęście nie borykałem się z podszeptami z boku, sugestiami lub zdecydowanymi, kategorycznymi agitacjami czy zniechęcaniem. Najwięcej tych wycofań, zaniechań, było po prostu we mnie samym. Wręcz przeciwnie, był Ktoś, kto mocno mnie wspierał, dopingował (tylko dopuszczonymi do obiegu wspomagaczami 🙂 wysłuchał i trzymał kciuki za powodzenie. No dobrze, muszę przyznać, że nawet otrzymałem niemały bodziec, by iść w tym kierunku, że to czas najwyższy, a w zasadzie, że za chwilę już go nawet może nie być.
Decyzja dojrzała już tak mocno, że wystarczyło wziąć głębszy oddech i postawić pierwszy krok w obranej przed laty ścieżce… bo jednak myśl towarzyszyła mi od dawna. Nie skłamię, jeśli przywołam pewne wspomnienia aż z czasów szkoły średniej. Wówczas znalazłem się w małym zakładzie fotograficznym na północy naszej Ojczyzny. Malutkie pomieszczenia, niczym nie zachęcające, siermiężne warunki jak wszędzie na owe czasy spotykane, ale coś mnie tam myślą przyciągało później przez lata. Widocznie już wówczas złapałem delikatnie tę nitkę losu…. W zakładce ,,Czytelnia – z naszej biblioteczki” w poście zatytułowanym ,,Zdjęcia z duszą”, przemyciłem już wiele swoich fascynacji, skromne początki, kolejne kroki… Zapraszam i tam, by dopełnić powstający we mnie obraz…
Nie będę już zamęczać mocniej jak wyglądał mój ostatni rok, a w zasadzie już dokładnie nawet dwa lata. Bo pierwszy poświęciłem w całości na stworzenie od podstaw czegoś, czym żyłem i co żyło we mnie. Dziś z boku spoglądając, mam czasem wrażenie, że to nie miało prawa się udać. Nie rozwinę w tym miejscu, dlaczego? Wiele składowych zawiera to stwierdzenie. Ale później wszystko potoczyło się jak przysłowiowa ,,kula śnieżna”. No dobrze, aż tak lekko nie było, litry potu zapewne stare parkiety przyjąć musiały. Takim symbolem trudu było otworzenie drzwi, które zamknięte były przez 74 lata. I choć wiele jeszcze przede mną, różnorakie prace czekają cierpliwie na swoją kolejność, bo to co powstało, mam nadzieję posiada na tyle trwały kręgosłup, że teraz mogę obudować go by jeszcze wzmocnić, by całość nabrała realnych kształtów, zrodzonych w moim umyśle. Niesamowita była to droga. Mógłbym napisać ciekawą książkę z wieloma rozdziałami. O osobach, które spotykałem po drodze, jakie lekcje od nich pobierałem, czym mnie inspirowali, jakie słowa wypowiadali, które utwierdzały o dokonywanych dobrych wyborach. To całe mnóstwo drobiazgów, mało istotnych czasem elementów, które jednak pasowały do kolejnych z tej niesamowitej układanki. Zawsze na tej mojej ścieżce znalazł się ktoś, kto podpowiedział, polecił kogoś następnego, podał adres, wyczulił na różnorakie kwestie, otworzył brakujące drzwi, lub jedynie uchylił okno, by przewietrzyć umysł… Zawsze powtarzam, że wystarczy słuchać. Oczywiście słuchać odpowiedzi na zadawane pytania, ale też słuchać czegoś więcej. Co w niedopowiedzeniach, czasem jedynie w uśmiechu lub grymasie… Nie mogę nie wymienić w tym miejscu Kolegi, który poświęcił mnóstwo swojej energii, swojego talentu, by pomóc mi w urzeczywistnieniu tego marzenia. Waldku, WIELKIE DZIĘKI!!! Przegadaliśmy przy okazji setki godzin. W wielu chwilach byłeś architektem, murarzem, tynkarzem, elektrykiem, stolarzem, hydraulikiem, instalatorem c.o., zaopatrzeniowcem… Nie sposób wymienić wszystko. Zawsze powtarzałeś: Ty dokładnie mi o tym opowiedz, opisz, narysuj – a ja tak zrobię 😉 I tak faktycznie jest 😉 Jest dokładnie tak, jak to sobie wymyśliłem już dawno temu. Dzięki raz jeszcze.
I jest całość gotowa. Cieszy, sprawia ogrom satysfakcji. Codziennie te mury oddają z nawiązką to co włożyłem w nie. Siły, zaangażowanie, cierpliwość, całe serce (no, może nie całe, skoro staram się nim i Innych sprawiedliwie obdzielić 😉
Wspomnę jeszcze o pewnym drobiazgu. Pod choinkę w prezencie otrzymałem niewielką książkę o inspirującym tytule: ,,Atlas szczęścia”. Krótkie historyjki jakby zaczerpnięte z podróży dookoła świata. Z ponad 30tu państw. Autorka stara się odkryć przed nami sekrety szczęścia z różnych zakątków globu. Czym kieruję się przywołując ten tomik? Otóż, wiele z opowiadań można dokładnie dopasować do znajomych osób, sytuacji życiowych, codziennych naszych dni. W niczym nie odbiegają w tych ,,przepisach” na życie, zarówno inni jak i my sami. Pod każdą szerokością geograficzną można spotkać jakby lustrzane odbicie naszych doświadczeń, nawyków, przyzwyczajeń. Tak jak nie ma idealnych ludzi, tak nie ma i krajów. Ale optymizm nie jest błahostką, to konieczność. Jak bardzo, można dostrzec szczególnie w takim czasie, w jakim znajduje się teraz cały świat. Empatia jest kluczową wartością. Wiedza jak to zrobić, co uszczęśliwia, pozostaje cenna, w zasadzie nieoceniona. Postem tym chcę jakby zapoczątkować krótkie myśli, które rodzą się w moim Studio. Miejscu, do którego dążyłem bardzo długo. Ale które już jest, które żyje, do którego serdecznie Zapraszam. Oczywiście nie każdemu po drodze, w końcu Podkarpacie, przycupnięte ,,na skraju kraju” 😉 Ale jak pokazują choćby poniżej zamieszczeni Goście, podjechać można z różnorakich kierunków. Czasem jedynie by porozmawiać o fotografii, a innym razem by skorzystać z proponowanych sesji. Będą i kursy, będą i szkolenia. Bo choć Syn wciąż powtarza, że uczy się z sieci, z dostępnych tutoriali, webinarów, różnych prezentacji, filmów instruktażowych oraz korzysta z wielu propozycji takich czy innych, to ja jednak – człowiek ,,starej daty” 😉 – wychodzę z założenia, że kontakt osobisty, bliski, wręcz namacalny pozwala dostrzec to co umyka poprzez monitor komputera, a czas spędzony wspólnie pozostawi wartości na dłużej.
Sięgnijmy więc raz jeszcze do książki. Przywołam opowieść rodem z kraju Dionizosa, tańca ze szklanką na głowie, rytmów Greka Zorby. O pewnym słówku używanym tam od lat, jakim jest rzeczownik ,,Meraki”. Jego znaczenie odnosi się do precyzji, oddania, troski i miłości. Meraki polega na angażowaniu się całym sercem, z pasją. To staranne poszukiwanie szczęścia. Nie chodzi o to, żeby zrobić coś na szybko. Trzeba to robić z uwagą, miłością, a może nawet nutką perfekcjonizmu. Meraki znaczy precyzyjny, to wkładanie w coś całej duszy. Dzięki meraki życie nabiera sensu.
Doświadczyłem niedawno podobnego uczucia. Studio moje odwiedziło Troje wspaniałych, młodych ludzi. Z niesamowitymi pomysłami, z projektami, które oglądając, niejednokrotnie wypada by wstrzymać oddech. Anastasiia Krasko – modelka, niezwykle ciekawa osobowość. Specjalizuje się w fotomodelingu, fashion, beauty. Wyróżnia Ją niesłychana subtelność, poczucie smaku i elegancji. Wojciech Kozub, jak sam mówi o sobie: ,,Z ogromną przyjemnością pracuję na pokazach mody wielkich projektantów i marek. Tworzę makijaże dla gwiazd, specjalizuję się w makijażu artystycznym i upiększającym.” Maciej Mysiak – młody, zdolny, perspektywiczny, mocno kreatywny. Łączy fotografowanie z filmowaniem, choć mocniej kręci Go to drugie 😉 A prywatnie – Syn 🙂 Oczywiście nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć znakomitej stylistki, projektantki Walerii Tokarzewskiej – Karaszewicz, której kreacje uświetniły w sposób niezwykły tę sesję.
Temat na tapecie nosił tytuł ,,Zaczarowany ogród”. Już samo przygotowanie ścianki, trwające do późnych godzin nocnych, to duże przeżycie i misterna praca. Dzień zdjęciowy, to kilkanaście kolejnych godzin. Tworząc to miejsce, starałem się wkładać swoją całą pasję, można powiedzieć, że nie znając jeszcze wówczas określenia ,,meraki” – żyłem podobnie, poszukiwałem w sobie tego co ono wyraża. By czerpać radość w urzeczywistnianiu projektu, bo perfekcjonizm jest wadą tylko wówczas, kiedy stanowi źródło stresu. W meraki chodzi o czystą pasję. Tak by kontrolować , by panować nad całością, która wpływa na nasze reakcje i nastrój. Bo prawdziwa pasja dodaje energii.
Pewnego lutowego poranka to moje miejsce ożyło i rozbłysło w pełni. Z niesłychaną, ogromną przyjemnością obserwowałem pasję, zaangażowanie trójki ludzi. Z detalami rozpisane Ich role, by końcowy efekt zadowolił najbardziej wybrednego. Niebywała cierpliwość, staranność, pietyzm w doborze odcieni, dziesiątki powielanych podobnych ruchów palców, pociągnięć pędzla. Niebywała kreatywność, twórczość, harmonia i równowaga w skupieniu. Przestrzeń tworzona w sercu, głowie i swoim ciele. Kompozycje przecież powstają w naszej wyobraźni, pod wpływem chwili później nieznacznie modyfikowane, dopieszczane. Inspiracje jak to w sztuce bywają bardzo różne.
Tym pierwszym postem pragnę ukazać moją drogę. Stworzyłem miejsce o jakim myślałem, marzyłem. By atmosfera w nim pozwalała każdemu zanurzyć się w doświadczeniu tworzenia. I by czasem odmiennie spojrzeć na siebie przez tworzenie. Zmysłowość i odkrywanie zmysłów.
Finalna fotografia nie oddaje w pełni długich, żmudnych godzin przygotowań, poszczególnych etapów, kolejnych warstw. Doskonalenia siebie. Wiele przemian jest niewidocznych, czysto duchowych. Smakować, widzieć, dotykać, czuć… meraki pod czystą postacią 😉
Nastko, Wojtku, Maćku – wyjątkowa to była dla mnie Przyjemność. Móc Gościć Was u siebie, doświadczać ,,meraki” w czystej postaci. Dziękuję za przyjacielską atmosferę, za piękny dzień.
Wplecione w tekst kadry pochodzą właśnie z sesji ,,Zaczarowany ogród”. Dziś więcej myśli niż obrazu, ale obiecuję 😉 czasem będzie odwrotnie 🙂
I wiem też, że jakie słowa nie wypowiem, będą one zbyt słabe, wątłe, nie oddające tego co we mnie. DZIĘKUJĘ za wszystko i Wszystkim!!! którzy choćby w najmniejszy sposób pomogli, wspierali, przyczynili się do urzeczywistnienia mojego Marzenia. Powinienem wymienić w tym miejscu wiele Waszych Imion, ale choć nie uczynię tego personalnie, wiedz, że to i o Tobie, i o Tobie, i Tobie też 😉 Kto zna mnie lepiej, ten wie, że wcześniej czy później powrócę myślą, przywołam wspomnieniem, podziękuję raz jeszcze 😉 Bo w Miejscu tym skrawek każdej / każdego z WAS 🙂
Dziękuję 🙂 🙂 🙂
D
31 marca 2020 14:48Dziękuję. Powróć. A z drogi nie zawracaj. Niech Cię prowadzi w dobrą stronę jasnych myśli.
admin
31 marca 2020 16:25Dzień dobry 🙂 Serdeczne Dziękuję 😉
Ktoś pięknie powiedział ,,własną drogą zawsze obok”… Dziękuję codziennie…
Pozdrawiam ciepło 🙂
MM
31 marca 2020 15:37Pięknie napisane ! Dziękuję za możliwość wykonania sesji oraz taką świetną atmosferę
admin
31 marca 2020 16:15Przyjemnością było Was Gościć 🙂 Zapraszam oczywiście ponownie. Dni coraz cieplejsze, uczta duchowa gwarantowana 😉 Trzymaj się ciepło 🙂
M.
3 kwietnia 2020 08:23Piękna, Niezwykła sesja – zaczarowana ☺ tak jak i Twoje miejsce.
Życzę Ci Błażeju aby tętniło ono życiem i dobrą energią 😊
admin
3 kwietnia 2020 13:01Serdecznie Małgosiu Dziękuję 🙂
Takie chwile zapadają na długo. Tym bardziej, że tworzyłem / tworzę nadal to Miejsce. Cieszę się, że byłaś, widziałaś jak tu jest. Co powstało, co jeszcze zamierzam. Dziękuję za wysłuchanie, inspiracje, dobre myśli. Cieszę się, że i Ty powoli realizujesz swoje Marzenie 🙂 budujesz swoje Miejsce 🙂
Pozdrawiam Cię ciepło 🙂
M.
4 kwietnia 2020 10:03Dzień dobry 😃, Błażej Serdeczny Przyjacielu,z całego serca gratuluję sukcesu😃. Od początku wierzyłem w Ciebie, że spełnisz swoje marzenie, ponieważ wkladaleś w to dużo pasji i zaangażowania oraz ciężko pracowałeś na ten sukces. Jestem z Ciebie bardzo dumny. Pozdrawiam serdecznie 😃
admin
4 kwietnia 2020 17:47Dobry wieczór Michale 😉 Dziękuję za każde dobre Słowo 😉 Wiem, że przesyłałeś dobre myśli 😉 Zapraszam serdecznie!!! Oczywiście z Julcią, zrobimy fajną sesję 😉
Trzymaj się ciepło 😉