Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

ŚLADAMI INŻYNIERA WIDMO

Dłuższą chwilę już nie dzieliłem się swoim ulubionym miejscem. Nie znaczy to jednak, że tam nie zaglądam. Oczywiście czas zimowy rządzi się swoim rytmem, temperatura na zewnątrz też nie zawsze nastraja do długich wypadów, paleta barw bardziej niż skromna, ale powietrze jakby szczególnie stworzone do moich płuc 😉 Tu wiem, że oddycham 🙂

Powracam więc za każdym razem z ogromną przyjemnością. Czy to słońce czy deszcz, czy ciepło czy chłód przejmujący, bagna zawsze dla mnie posiadają urok, tajemnicę, niespodzianki. Nie wspomnę o wyjątkowej ciszy, która jedynie od czasu do czasu zakłócana bywa stukotem dzięcioła lub skrzypieniem drzew na wietrze.

Każdorazowo pierwsze spojrzenie kieruję na bobrowe żeremie. Jednakowo zachwycające rozmachem i urodą. Dziś więc, ilustracje co rusz dotykać będą działalności niezwykle inteligentnych stworzeń, od wieków zamieszkujących cały kontynent, choć jeszcze tak niedawno zagrożonych całkowitym wymarciem. Bobry – jedne z niewielu gatunków zwierząt, które obok człowieka, potrafią przystosować środowisko do własnych potrzeb. Tak jak i w tym miejscu, gdzie torf daje izolację i ciepło, stwarza idealne warunki do życia i rozmnażania się, wymarzone wręcz.
Uważni obserwatorzy i znawcy tematu przyrównują bobry do człowieka i wiele w tym racji, bo które jeszcze bywa tak inteligentne, pracowite i rodzinne? A które posiadają tak zręczne łapy jak ludzkie dłonie? Obserwacje samych stworzeń, nie wspominając ich działalności bywa niezwykle utrudnione a często wręcz niemożliwe, ze względu na nocny tryb życia oraz wybitną ostrożność i czujność. Po wielokroć chodząc po bagnach, zachowując ciszę mogłem być jedynie świadkiem pojawiających się gdzieś nieopodal pęcherzyków powietrza… wyglądało to jak sunąca pod powierzchnią tafli wody zwrotna łódź podwodna. Poznawałem powoli ich ulubione trasy, zachowania. Czasem miałem wrażenie jakby powoli przygotowywały mnie, uczyły, na co zwracać szczególną uwagę, jak odczytywać pewne zjawiska. Płynący bóbr wygląda jak dryfująca kłoda. Pamiętam pierwszy raz kiedy z daleka obserwowałem ledwie wychylone z wody oczy. Bystre, uważne, nieruchome wręcz. A przecież i węch, i słuch, i wąsy czuciowe w każdej chwili pozwalają dostrzec lub wyczuć każdego nieproszonego gościa na sporą odległość. Jakże często mamy wrażenie, że zachowania nasze są dyskretne, spokojne, bezdźwięczne. Bardzo to jednak mylące. Myślę, że niejednokrotnie stworzenie czasem tuż obok uśmiecha się z naszej nieporadności, niezgrabności, czynionego hałasu.


Pierwszy raz trafiłem w to miejsce przed dwudziestu laty. Wspominałem już w jednym z postów, że na pierwszy rzut oka wydaje się ono idealnie takie samo. Kiedy jednak uważniej przyjrzeć się bliżej, z łatwością można dostrzec, że teren ten staje się coraz trudniejszy do poruszania. Ostatnie miesiące to regularne moje spacery. Myślę, że szczególnie teraz potrafię obserwować w jak szybkim tempie bobry zawłaszczają niejako cały teren dla siebie i pod siebie. By bezpieczne miejsce do żerowania jakby w całości wypełnić wodą, by jak najwięcej pływać, a najmniej chodzić po lądzie. Pokarmu, czyli roślin zielnych i drzewiastych dookoła jest sporo, a żadne inne stworzenie nie potrafi tak wspaniale dostosować terenu do siebie.

Nawet jeśli najsmaczniejsze kęski znajdują się wysoko w młodych gałązkach koron drzew, to nie jest to żaden problem ani przeszkoda, bowiem mocne siekacze, których nacisk wynosi nierzadko aż 800 kg poradzą sobie nawet z bardzo twardymi drzewami jak graby, buki czy dęby. Patrzę z nieukrywanym podziwem jak potężne okazy stają się bezbronne, oraz jak wielkie zmiany w drzewostanie zachodzą często z dnia na dzień. Tym bardziej, jak wspomniałem przed momentem, coraz sprawniej bobry rozbudowują sieć kanałów, zalewając teren. Do niedawna jeszcze łatwy by postawić stopę na suchym gruncie, myślę, że wiosną będzie to już utrudnione a w wielu miejscach niemożliwe do uczynienia. Może dlatego tak często lubię tu zaglądać, by uwiecznić te zmiany.

Tamy i żeremia to prawdziwe fortece. Z rozległymi korytarzami, pomieszczeniami, wentylacją, wejściem ukrytym pod lustrem wody. Bobry są uniwersalne i niezwykle wszechstronne. Przyrównywane do ludzi, są i górnikiem, i hydroarchitektem. Konstruktorem, murarzem, cieślą i tynkarzem. Potrafią zaplanować i skutecznie z wielką precyzją przedsięwzięcie zrealizować. Bobrowe zalewiska stają się terenami niezwykle atrakcyjnymi dla wielu innych stworzeń, zwierząt i roślin. Mokradła to miejsca lęgowe wielu ptaków i innych istot. Dla fotografa to prawdziwy raj.

Bóbr to zwierzę o najdłuższej w Polsce historii ochrony. Już król Bolesław Chrobry zabronił na nie polować, ustanowił specjalny urząd bobrowniczego, którego zadaniem była opieka nad bobrami. Ostatnie lata to wiele kontrowersji, polemik, rozbieżności. Zwykle różnice i sprzeczność interesów nie pozwalają na spokojne i rzeczowe dysputy. Osobiście jestem tym miejscem oczarowany. Już nie mogę doczekać się kolejnej wiosny, kiedy ponownie zakwitną wełnianki oraz bagno zwyczajne. Wówczas całe rozlewiska, grzęzawiska Matka Natura oblecze w biel. Ale dziś jeszcze kilka zimowo szarych kadrów, bowiem tegoroczna aura poskąpiła śniegu. Dla mnie nawet taka pora roku niesie z sobą mnóstwo tajemnicy, niezaprzeczalnego uroku. Kiedy cienka warstwa lodu skuje delikatnym ornamentem podmokłe bobrowe królestwo. Zapewne za kilka dni ponownie wybiorę się w poszukiwaniu futrzastego drwala, ale nawet jeśli i tym razem nie będzie to możliwe, z przyjemnością poświęcę swój czas, by obserwować rozrastającą się pajęczynę kanałów, by podziwiać prace hydromelioracyjne prowadzone z niesłychaną wiedzą i pracowitością. A do ,,gryzącego” tematu jeszcze nie raz powrócę, ale podobnie jak i tym razem, by bardziej ukazać tajemnice świata przyrody.

🙂

komentarze 2

  • Margo

    Odpowiedz 9 marca 2020 01:11

    wspaniała praca Mistrzu!!!! pozdrawiam serdecznie 🙂

Dodaj komentarz