PRASTARA PUSZCZA
Podobno z czytelnictwem w naszym kraju coraz gorzej, a dodatkowo słyszę takie opinie, że długie opisy przyrody są wręcz pomijane podczas lektury. Liczy się wartka akcja, kolejne losy bohaterów, a opiewane walory przyrody niestety przekartkowywane. Kiedy sięgam pamięcią, zdarzało się, że czyniłem podobnie, chociaż może pewna wrażliwość nie pozwalała by postępować tak każdorazowo 🙂 W każdym razie dziś zgoła odmiennie postrzegam przyrodnicze wtręty, tęsknię za nimi, wyczekuję ich, poszukuję. Podziwiam TYCH, którzy potrafią tak wiernie obraz odtworzyć słowem , kiedy po przeczytaniu czuję jak wszystko dokoła oddycha, pachnie, rozkwita, żyje. Mam to szczęście, że wychowany zostałem na starej, polskiej literaturze, klasyce gatunku, gdzie wszystko pulsuje, gdzie piękno i artyzm nie spowalnia a uwypukla to co nie dostrzegane okiem, nie zasłuchane uchem… Zapewne wiele z cech, pozwala mi inaczej też spoglądać przez szkiełko obiektywu. A może życiowe doświadczenie pomaga, rozmowy, ciągłe poszukiwania, ciekawość, nieustanne ,,wiercenie” 😉 A może to bliższe powiedzeniu: ,,ten typ tak ma” 😉
Przyroda urzekała niejako od zawsze. Łatwiej i szybciej można było przed setkami lat przelać myśli na papier niż uwiecznić zastane piękno pędzlem na płótnie. Tym bardziej, że język polski jest (a nie tylko bywa) bogaty w wyszukane metafory, można w nim nadać nastrój, dynamikę, wykazać niuanse, zastosować składnię, wyszukać odpowiednie synonimy… jeśli tylko się chce można rozwinąć skrzydła w całej okazałości 😉
Dziś powinno być łatwiej, ale czy tak jest?
Dosłownie cały świat fotografuje, uwiecznia, dzieli się. Dostęp do wiedzy jest praktycznie nieograniczony, natychmiastowy, wręcz ,,tu i teraz”. Czy jestem w tym obrazie odosobniony, mówiąc, że ubożejemy, zatracamy, gubimy wartości i sens…
Tytułowa myśl, to Prastara Puszcza, las pierwotny, gdzie głównie o wszystkim decydują siły natury. Zaczytując się przed laty choćby w opisach przyrody u Kraszewskiego czy Mickiewicza któż z nas nie chciał znaleźć się w podobnym miejscu, by każdym zmysłem poczuć prawdziwość. By odczucie było wierne, wiarygodne, szczere. By realizm pozwolił się zapomnieć.
Dziś na próżno szukać podobnych miejsc. Owszem, posiadamy jako Naród – Białowieżę – w pewnym stopniu jest to miejsce, gdzie na małym skrawku możemy zaobserwować jak drzewa obsiewają się same, dorastają i umierają stojąc… a kiedy padną, dają życie innym. Tym bardziej warto czasem sięgnąć i przywołać opisy sprzed setek lat, by zapoznać się z tym co odeszło bezpowrotnie…
Kilkanaście poniżej zamieszczonych fotografii wykonałem raptem przed kilkoma dniami w okolicach Zwierzyńca na Roztoczu. W jakiś sposób obrazy te przywołały w pamięci odległe lektury, wyobrażenia z nich zaczerpnięte, namiastkę zapachu, koloryt, tajemnice. Sekret ukrywany przez dziesiątki lat.
Franciszek Fejfer – Stankowski, pracownik leśny Ordynacji Zamojskiej w roku 1900 tak opisywał podobne miejsce (nota bene właśnie koło Zwierzyńca): ,,Pierwszy raz byłem tam w porze wiosennej. Potężne buki, jakich nie widzi się już nigdzie, stały w seledynowej krasie wiosennego listowia. Między nimi ciemnoszmaragdowe jodły o pniach jak potężne kolumny przedzierały się strzelistymi wierzchołkami ku światłu. Dołem zalegał prawie mrok, tylko gdzieniegdzie promyk słońca ślizgał się po omszonych pniach starodrzewia. Olbrzymie zwalone kłody zarosły już całkowicie mchami, pod którymi tętniło życie milionów drobnych istnień lasu. Góra rozbrzmiewała głosami jej mieszkańców. Przez gąszcz paproci dało się słyszeć łamanie gałęzi i tupot – przemknęła sarna. Za chwilę z zarośli ukazała się wspaniała głowa jelenia. Oddalił się powoli, z godnością, czuł się pewnie i bezpiecznie. Usiadłem na zwalonej kłodzie – tuż przede mną na wysokości ramienia, z niewielkiej jodły zsuwał się wolno ogromny wąż Eskulap. Jego giętkie ciało obejmowało spiralnie gałąź. Nie bał się i nie uciekał. Na przyległej, nasłonecznionej polanie kwitły konwalie. Urok tej góry jest niezapomniany.”
Natomiast w przedwojennym przewodniku, zamojski krajoznawca Michał Pieszko napisał: ,,Dawniej, przed wiekami, a nawet jeszcze przed stu laty, szumiała tu wokoło potężna leśna puszcza. Szczebrzeska, Zwierzyniecka, Solska, pełna dzikiego zwierza, a wedle legend tury i żubry nie były w niej rzadkością. Niegdyś w tutejszych lasach spotykano nawet niedźwiedzie. Wśród puszczy leniwie toczyły swe wody: Wieprz, Łabuńka i Por, rozlewając się tu i ówdzie w wielkie bagna – jeziora. Natomiast w głębi puszczy – dalej na południe – w rejonie dorzecza Sanu, rzekami: Tanwią, Ładą i Sopotem żywo spadały z szumem liczne wodospady, które do dnia dzisiejszego, mimo iż puszcza już dawno zmarniała, zachowały wiele swego dawnego uroku. Idź i spójrz jeszcze dzisiaj w mroczne wąwozy gderliwego strumienia Sopotu i podziwiaj jego wodospady w rejonie Hamerni. Idź a zobaczysz cud natury, mówiący o wielkiej katastrofie – sprzed milionów lat – łamania, trzaskania skorupy naszej matki – Ziemi.”
Tym razem więc nie wiosną a jesienią, zanurzmy się w gęstwinę Prastarej Puszczy. By czerpać z mnogości barw, zapachów, odgłosów. Przyroda współodczuwa, żyje, emanuje spokojem. A przy najbliższej sposobności starajcie się dostrzec, że przyroda w literaturze nierzadko urasta do rangi drugiego równorzędnego bohatera.
Puszcza – to wielka jest natury księga! Niema – a mówi kto ją duchem pyta, I kto do dziejów i natury sięga, Z niej tylko cząstkę tajemnic odczyta. Wincenty Pol - Do puszczy
Puszcza jest niczyja, nie moja, ani twoja, ani nasza, jeno boża, święta! Stefan Żeromski - Puszcza Jodłowa
Czy widziałeś te sosny tak dumnie wyniosłe, Świerki niebotyczne i dęby porosłe mchem brodatym, Od podstaw aż hen po sklepienie. Stare lipy – olbrzymy, co są jak marzenie? Jan Jerzy Karpiński - Puszcza
M.
22 października 2019 17:47Dobry wieczór 😃, Błażej z wielką przyjemnością jak zahipnotyzowany czytałem twoją opowieść o ” Prastarej Puszczy” i jestem zachwycony zdjęciami OMSzałych pni drzew. Jak dobrze, że są jeszcze takie miejsca, w których natura żyje swoim rytmem.
Pozdrawiam serdecznie 😃
admin
22 października 2019 18:25Dziękuję Michale 😉 fotografie to niejako bonus, do wspomnień po czasie… Chwile w takich miejscach to ogromna przyjemność. Dzielenie tych mgnień to coś ekstra. Przebywanie w takim towarzystwie to radość i zaszczyt 😉 Osobliwa to miejscówka 😉