Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

OKRADANIE Z BOGACTWA

Podróże i fotografie…
Bywają bliższe, dalsze, bardziej lub mniej egzotyczne. Bywają jednak i te w głąb siebie. W świat odległych wspomnień. Zapisanych w pamięci.
Dziś taka chwila, by przywołać kilka z nich, z odległych czasów. A spowodował to krótki, kilkugodzinny, ubiegłotygodniowy wypad na przysłowiowy skraj kraju, do przytulnej miejscowości Bolestraszyce koło Przemyśla.
Zapewne wielu z Was słyszało o wspaniałym Arboretum usytuowanym na tym skrawku naszej Ojczyzny. Oczywiście reklama oraz zachęta do odwiedzenia jest zbyteczna. Dziesięciolecia uczyniły swoje i wspaniała marka dotarła już daleko poza granice kraju. Dlatego tym razem nie zamierzam opisywać ani ilustrować Arboretum ale zatrzymać się nad czymś co przemija… co większość dostrzega, zwraca na to uwagę ale nie potrafi wyłamać się, zawrócić, lub choćby przymknąć oko.
Niejako z premedytacją, oszczędnie tym razem operować będę obrazem. Mocniej pragnę wzbudzić wyobraźnię każdego czytającego słowem, albowiem wielu z Was pamięta przecież nieodległe czasy swojego dzieciństwa, formy spędzania wolnych chwil.
Jedną z atrakcji Arboretum jest Festiwal Ogrodowy, w tym roku IX już edycja, z wieloma pokazowymi ogrodami… Maleńkimi enklawami przywołującymi wspomnienia… ale i mnóstwo refleksji, konstatacji, rozważań.
Pozwólcie, że zamiast ilustrować opiszę kilka z nich słowami Autorów…

Pan Wojciech Januszczyk w swoim ogrodzie zatytułowanym ,,Protest garden – Już nie wychodzą NA POLE lub NA DWÓR”
,,Obecnie kilkulatek jest w stanie obsługiwać tablet czy telefon. JA W JEGO WIEKU NAJWYŻEJ POTRAFIŁEM SIĘ PIASKU W PIASKOWNICY NAŻREĆ! – tak mówi internetowy MEM. Strach. Obawy. Pedofile w krzakach, kleszcze, grodzone osiedla. Nie dotykaj bo się pobrudzisz! Bo pies na to nasikał. Bo koty w piaskownicy… STERYLIZACJA DZIECI! – to proces, który RODZICE serwują obecnie swoim pociechom. ZAMYKAMY JE W DOMU I NA DODATKOWYCH ZAJĘCIACH – NIE WYPUSZCZAMY ,,NA POLE” czy ,,NA DWÓR”
Już nikt nie spada z trzepaka i nie robi ,,widoczków” z denka butelki…
PODWÓRKA SĄ PUSTE!!!
DZIECI UWIĘZIONE ZA SZYBĄ!!!”

,,Dziecięca wolność twórcza” Pani Ireny Pełczyńskiej
,,Wielu z nas pamięta, jeśli mieli to szczęście, możliwość zaszycia się w nieuczęszczanym miejscu w dziadkowym ogrodzie. Można było skryć się tam w gąszczu jaśminowców lub pośród wybujałych liści rabarbaru i gotować zupę z trawy albo robić tak zwane widoczki. Chciałabym moim ogródkiem przypomnieć współczesnym rodzicom, zachłyśniętym kolorowymi placami zabaw o potrzebie dziecięcej fantazji. Wśród drzewek owocowych, gdzie można skubnąć jakiś owoc w chwili głodu, mały człowiek może puścić wodze wyobraźni i przeistoczyć leżące pnie w rącze rumaki albo szybkie łodzie pirackie. Może też zamienić żabę w księcia, a dynię w powóz. Zapraszam wszystkich do wspomnień i otwartości dla dziecięcego świata baśni.”

Wychowałem się w małej małopolskiej miejscowości. Tuż obok, przepływał Dunajec. W wakacje czasem całe dnie spędzaliśmy w pobliskich wiklinowych zagajnikach. Rok szkolny ograniczał wolny czas ale budowanie szałasów, zabawy w podchody, nierzadko trwały do samego zmroku. Dla krótkich nóg to były prawdziwe eskapady. Nawet dziś pokonywane we wspomnieniach odległości nadal robią wrażenie. Nigdy nikt nie utopił się, nikt do domu nie wracał czysty. Mało było drzew na które bym się nie wdrapał. Ulubionymi były wiekowe, rozłożyste jabłonie w ogrodzie u Olka i Grzegorza 😉 lub nieodległe wierzby i akacje.
Siarczysty mróz zimą lub ulewny deszcz w pozostałych częściach roku, to chwilowe przeszkody, krótkotrwałe antrakty w nieustannym zdobywaniu i poznawaniu świata. Zdążyłem przeczytać w tym czasie i kilka książek 😉 poznałem rzeczy i zjawiska, których na próżno dziś szukać w sieci. Czymś charakterystycznym, stałym, niezmiennym, to drugi Człowiek obok. Wystarczył okrzyk lub znajomy gwizd przed oknem. Bez komórek, smsów, maili. Koniec dnia pozwalał planować, umawiać się na kolejny. Mam wrażenie, a nawet pewnik, że cechy, które posiedliśmy wówczas pozwalają zupełnie inaczej funkcjonować i dziś. Punktualność, skrupulatność, lojalność, dokładność. Tak wielu dziś ceni, ale jakże wielu gardzi, lekceważy, zbywa nonszalancją…

Niby zwyczajne ogrody… a jakże w nich wiele nieprzemijających treści i wartości…

Wspomniany powyżej Pan Wojciech Januszczyk w kolejnym ,,Protest garden” pochylił się nad ,,Lasem Polskim” – Zbiorowisku leśnym występującym na terenie całego kraju w lokalnych wariantach i odmianach.

Tak często w ostatnich miesiącach zapraszałem Was na wspólne spacery po bagnach lub leśnych ścieżkach. Delikatnie poruszałem i to co razi, szpeci, czasem mocniej irytuje…

A jak ,,Las Polski” przedstawia Pan Wojciech?

,,W skład lasu wchodzi:
– ,,Próchnica” – z dziada pradziada wysypywane w tym miejscu…!
– ,,Runo” – wywiezione busem po remoncie!
– ,,Podszyt” – zostały mi opony w warsztacie!
– ,,Podrost” – sprawdź, czy nie ma rachunku w worku!
– ,,Drzewa” – lodówka – tego nie dało się spalić w piecu…
Wewnątrz zbiorowiska odnaleźć można:
– ,,Oczko wodne” – płytki patriotyzm!
NAD MORZEM JAK I W GÓRACH…. TANIEJ MI WYJDZIE… DO LASU!!!

Jakże odmiennie las postrzegał angielski zoolog, ewolucjonista i filozof Henry Thomas Huxley, który pisał w 1865 roku: ,,Dla osoby nieobeznanej z sekretami przyrody, przechadzka po łonie natury jest jak zwiedzanie galerii wypełnionej cudownymi dziełami sztuki, z których dziewięć na dziesięć odwróconych jest twarzą do ściany”

Wystarczy poznawać, rozwijać się, chłonąć wiedzę… by później odwracać te dzieła twarzą do siebie, dostrzegać, rozumieć, kojarzyć, zespalać w jedną całość.

XXI wiek… wiek cudów techniki, ludzkiego geniuszu…
Wiek izolacji, odosobnienia, osamotnienia… zagubienia…
Wiek zabijania kreatywności, inwencji, polotu, nieszablonowości, błyskotliwości…
Wiek zniewolenia…

Tak wiele różnorakich ogrodów,
Tak wiele w nich Bogactwa…
Może ktoś z Was skojarzy ten post z utworem Jonasza Kofty zatytułowanym ,,Pamiętajcie o ogrodach”. Jakże aktualne te słowa. O poszukiwaniu miejsc, w których ład, harmonia, cisza, nadzieja. Uspokojenie…

A do Bolestraszyc jeszcze Was zabiorę 😉 Może wiosną, kiedy na nowo kwiaty rozkwitną, a może by obejrzeć Narodową Kolekcję Irysów lub by zwiedzić Ogród Sensualny…
By połączyć czas współczesny z historią. Przecież we dworze w którym mieści się Muzeum, mieszkał i tworzył znakomity malarz, przedstawiciel romantyzmu Piotr Michałowski. Dolina Sanu niezmiennie urzeka i czaruje 😉

Choćby kwiatem lotosu, z bolestraszyckiego arboretum 😉

komentarze 4

  • Beata

    Odpowiedz 6 października 2019 21:01

    I ja częsTo wspominam Ten Dunajec i kępę, gdzie wyobraŹnia Nie Znała granic. Mama zawsze wiedziała że tam byłam, bo wracałam z „łupami”, ktore tylko tam można było znaleŹć. Piękne wspomnienia 🙂

  • D.

    Odpowiedz 7 października 2019 16:36

    Tak trudno teraz być rodzicem, by wychowując w zgodzie z własnymi przekonaniami – dziwaka nie wychować… Lojalność, punktualność, honor, życzliwość bezinteresowna…. Zapomniane. Może tak łatwiej?… Wpis z bolestraszyc pełen melancholii. Dziękuję.

Dodaj komentarz