DOBRE BO POLSKIE
,,Koń jaki jest, każdy widzi”. Czyżby słynna sentencja ks. Benedykta Chmielowskiego dotyczyła też tarpana? Dzikiego konia spotykanego do końca XVIII wieku na terenie wschodniej Polski, Litwy i Prus? Wszystko możliwe, iż Autor pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej zetknął się właśnie z tym zwierzęciem. Bowiem to ten sam czas, trzy stulecia wstecz.
Kilka razy już wybierałem się by z bliska poobserwować potomka dzikich tarpanów. Ba, już nawet trzy razy byłem tuż, tuż… ale ze względu na panujące latem upały zwierzęta te skutecznie ukrywały się w cieniu i zaciszu lasu. Na Mazury kawałek drogi, do Białowieży niewiele mniej, Roztocze wprawdzie zdecydowanie bliżej ale jakoś też jakby na uboczu, a przecież na Podkarpaciu mam malutki tabun prawie na wyciągnięcie dłoni.
W końcu w dniu wczorajszym udało mi się podejść bliżej i spędzić przyjemnie czas w obecności Konika Polskiego. By dotknąć miękkiej, ciepłej sierści. By przywołać świat, który już odszedł bezpowrotnie. A przecież koń był przez wieki królewskim zwierzęciem. W Polsce to koń właśnie mógł się szczycić największą przyjaźnią człowieka. Spoglądając w oczy konia słychać wewnętrzne brzmienie nut liryzmu, ciepłych uczuć…
Przez dziesiątki lat, dzikie tarpany swobodnie przemieszczały się i żyły w zalesionych terenach naszej Ojczyzny. W 1806 roku dzikie konie wyłapano i przekazano chłopom. Najczęściej utrzymywali je bez stajni, w skromnych warunkach, wypasając je na nieużytkach i w lasach. W ten sposób pierwotny typ konia zachował się przez ponad sto lat. Niestety początek XX wieku oraz lata wojen doprowadziły do prawie doszczętnego wyginięcia tej rasy. Dopiero po drugiej wojnie światowej poczyniono starania by spróbować odtworzyć gatunek.
Konik Polski to w zasadzie rasa tarpanopodobna. Ogromne zasługi i dokonania w odtworzeniu nowej niejako rasy wniósł sanoczanin prof. Tadeusz Vetulani. Odkrył on, że w wyniku krzyżowania się tarpanów z różnymi rasami koni domowych powstały zwierzęta nie przypominające innych i występujące jedynie na terenie Polski.
Od innych ras, odróżnia je silna krępa budowa ciała, muskularna szyja, nieduże grube uszy, suche i krótkie kończyny, myszate umaszczenie, czarna pręga na grzbiecie.
Dzikość wpisana jest w ich naturę. Do tego stopnia, że z oswojenia potrafi ponownie zdziczeć. To rasa prymitywna, bardzo samodzielna. Po wypuszczeniu do lasu lub na łąki, same sobie poradzą, będą żyć bez pomocy człowieka.
Jeszcze niedawno Konik Polski był ciekawostką przyrodniczą, teraz zdobywa coraz mocniej niezależną pozycję pośród innych ras hodowlanych.
Konik… niepozorny z nazwy, ale ogromnie wytrzymały, silny, odporny na trudne warunki i choroby. Bardzo dobrze radzi sobie na otwartych przestrzeniach przez okrągły rok. Już dziś obiecuję sobie, że podjadę w to miejsce raz jeszcze zimą, by zobaczyć i sfotografować Konika Polskiego w głębokim śniegu, w mroźnej aurze, kiedy z końskich chrap wydobywa się para… 😉
D.
22 września 2019 19:58Zachwycające… I dzikie. I wolne. I nasze. Cudowne detale. Piękne. Gratuluję spotkania i bliskości.
admin
23 września 2019 14:41Pamiętam przed wielu już laty, obejrzałem wspaniały film przyrodniczy ze ścieżką dźwiękową Vangelisa. Mocno oszczędnie instrumentalnie ale niesłychanie subtelnie i finezyjnie a zachwycająco w obrazie… Całość dla mnie była wówczas zjawiskowa… Jeśli pamiętam to przekład tytułu brzmiał ,,Dzikie i piękne” (choć pewności nie mam) produkcja raczej francuska, choć czas zaciera pamięć coraz skuteczniej… Poszperam chyba, poszukam, bowiem dla mnie dźwięk kapitalnie dopełnia obraz. Niespieszny chód Konika Polskiego aż prosi się za podobnym podkładem muzycznym… Dziękuję za Piękne Słowa 😉