ŚWIĄTYNIE WYGNANE
,,Biały kruk” – czyli: rzadkość, najczęściej rzadka książka. Wymyślił go autor satyr Juwenalis. Kruk jest ptakiem złowróżbnym także z racji swojej czerni, jest zresztą czerni uosobieniem.
Jest czarny jak kruk. Symbolicznie więc biały kruk byłby czymś w rodzaju sprzeczności, czyli niemożliwości. Ale są zwierzęta albinosy, choć są rzadkością, zatem i biały kruk może się pojawić. Symboliczne krucze funkcje czynią z białego kruka rzadkość nad rzadkościami. To prawdziwy rara avis.
Jerzy Bralczyk
Czy ,,Świątynie wygnane” autorstwa Piotra Duraka są takowym ,,białym krukiem”? Dla mnie bezsprzecznie tak. A jeśli jeszcze nie są dla innych, to staną się w niedalekiej przyszłości. To coś więcej bowiem niż zwykła książka. Sięgam do tych dwóch tomów co jakiś czas, czytam znane już słowa, spoglądam na znajome fotografie w nich zawarte… wspominam każdorazowo jakże miłe i zarazem niezwykłe w swojej wymowie spotkanie z Autorem przed blisko dwoma już laty. Pewien marcowy wieczór… do dziś dnia słyszę pogodny, spokojny głos Piotra, obraz opartej o ścianę jego ulubionej gitary, oraz opowieści… niesamowite relacje z siedmioletnich wówczas wędrówek po południowo – wschodnich zakątkach naszej Ojczyzny, których jednym z owoców są właśnie omawiane publikacje.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów – wypowiedzi, zawartych w powyższych woluminach:
W podrozdziale: ,,Gdzie niebo łączy się z ziemią” – autorstwa Pani dr Moniki Rzepiejewskiej, przeczytamy następujące słowa: ,,Na terenie południowo – wschodniej Polski w miastach, miasteczkach, miejscowościach, wsiach, w pobliżu miejscowości lub na zupełnym odludziu, możemy zobaczyć charakterystyczne świątynie – greckokatolickie cerkwie. Ulokowane bardzo często na wzniesieniach, otoczone wieńcem starych drzew, wydają się być nierozłączne z krajobrazem. Obok cerkwi – jeśli dotrwała do naszych czasów – stoi dzwonnica. Na terenie cerkiewnym, lub w bliskim sąsiedztwie, znajduje się cmentarz, na którym nieraz zobaczyć można charakterystyczne nagrobki sprzed lat… Są również takie świątynie, które nieużytkowane od lat stoją w coraz gorszym stanie, oraz świątynie w ruinie. Wszystkie trwają w krajobrazie, jak znak przypominający o innym obrazie tych miejsc, o ludziach, którzy musieli opuścić te tereny. Dla wielu jest to również znak, który przypomina o tragicznych wydarzeniach. Z roku na rok ubywa tych, którzy przeżyli tu dramaty, którzy tęsknią do miejsca swojego zamieszkania i wspominają barwne wnętrze cerkwi rozświetlone światłem świec.
Dlaczego jednak odwiedzenie każdej z nich zapada w pamięć? I nie da się rozdzielić wspomnień o każdej z tych świątyń od miejsca, otoczenia a nawet pogody? A detale wystroju, które możemy jeszcze zobaczyć w ich wnętrzach – wizerunki Jezusa, Maryi, świętych, aniołów – skojarzymy z poszczególnymi świątyniami bez trudu? Dlaczego widok zdewastowanego tabernakulum stojącego wciąż w sanktuarium cerkwi w Babicach, oświetlonego ocieplonym przez kolor ścian światłem słonecznym, wywołuje w wielu myśl o Tym, który w tym tabernakulum był i skłania do modlitwy? Każda z tych świątyń niesie w sobie ładunek emocji”.
Historyk Wasyl Słobodian w podrozdziale: ,,Ból duszy i rany tej ziemi” dodaje: ,,Fotografie Piotra Duraka, wykonane w ostatnim dziesięcioleciu, dokumentują stan miejsc naszej obecności na wskazanych terenach, ukazując zarówno dawne, już trwale zrujnowane murowane cerkwie, porzucone od razu po wysiedleniu Ukraińców, jak i stan nikomu już niepotrzebnych cerkwi, pozostawionych w ostatnich dekadach. To ból duszy i rany tej ziemi, pozbawionej mieszkańców, którzy dbali o nią i ją kochali”.
Sebastian Dubiel – Dmytryszyn kieruje do nas takie słowa: ,,To praca wybitna i wyjątkowa, której mógł się podjąć jedynie poeta – wędrowiec z daną mu wrażliwością poszukujący tej cienkiej tu linii przenikania się sacrum i profanum. Świątynie niczym magazyny na gnijące sumienia o skrzywdzonych sąsiadach, świątynie obory i szalety, spadek po homo sovieticus, ale też świątynie jak starożytne miejsca kultu pożerane coraz bardziej łapczywie przez zieleń i czas. Piotr Durak dokonał niemożliwego – w fotografiach cerkwi uchwycił to wszystko co pozwala nadal, pomimo widocznego zniszczenia, poczuć ten metafizyczny dreszcz, po którym niemożliwe jest już patrzenie na te obiekty jak na solidny kawał nieco egzotycznego gruzu, tylko jak na miejsca, gdzie nadal mieszka Bóg, ubrany jedynie w inną, ,,wschodnią” szatę. Niestety, ten ,,polski” pozwala rzymskokatolickim księżom porzucać, ,,przerobione” na kościoły cerkwie, niejako z dnia na dzień, po wystawieniu bardziej nowoczesnej ,,własnej” świątyni”.
Historyk Bogdan Huk w podrozdziale: ,,Człowiek i cerkiew” pisze pięknie: ,,Drzewo, ścięte i przerobione na kłody, uważane jest za martwe. Nie ma na nim gałęzi. Nikt nie powie: Ta belka kiedyś była drzewem, z którego rosły liście.
Człowiek, wygnany ze swojego kraju, nie jest uważany za martwego, ale trudno mu o własne korzenie czy koronę. On sam nie zauważa, kiedy stał się lepiej lub gorzej obrobioną kłodą. Człowiek wygnany nie rozkwita…
…Samotna drewniana cerkiew. Jej belki były kiedyś drzewami, ludzie byli żywi w miejscu oznaczonym przez cerkiew. Przed 1947 rokiem nikt nie mógł przewidzieć, że kiedyś to się zmieni i można będzie obserwować cerkiew, którą wygnano, choć trwa na ,,miejscu”. I człowieka, który żyje, ale jeszcze będąc ,,żywym”, musiał pożegnać się ze swym pochodzeniem i przyszłością. Wydawało się, że tak już będzie i będzie, bo obydwie sytuacje są wydrążone z bytu. O powrocie nie ma więc mowy…
Pomimo to Petro Durak w ,,Świątyniach wygnanych” wskazał, że związek cerkwi wygnańca i wygnanego człowieka istnieje. Nazywa się samotnością. Przed samotnością musiało nastąpić rozstanie…
Do tej pory wygnańcami byli tylko ludzie. Fotografie Petra Duraka unaoczniają, że wygnańców jest więcej. Wygnane może być również miejsce na ziemi. Wszyscy uważają, że jest nieruchome, ale gdy jakaś siła rozrywa związek człowieka i świątyni, staje się widoczne, że ofiarą jest nie tylko człowiek. Miarą tej sytuacji jest samotność. Fotografie Duraka pokazują ją w trwaniu, które jest tym, czego nie potrafimy zatrzymać w czasie, aby się przyjrzeć. Samotność potrafi postarzeć i jest szybsza od starzenia się jako takiego. Kilka lat samotności i stajesz się niesamowicie stary. Gdy jesteś samotny, starość przychodzi kilka razy szybciej, aniżeli wtedy, gdy jesteś wśród rodziny i znajomych. Cerkiew wygnana opowiada nie tylko o swojej samotności / starości. To o tobie opowieść, wygnańcu. Samotność to droga niechybna do upadku, ruiny, zanikania i śmierci. To głębszy poziom tego, o czym opowiadają cerkwie. Nie wiem, czy istnieje miara, zdolna pokazać na przykładzie zanikania wygnanej cerkwi, miarę oddalenia ludzi od tego, kim kiedyś byli…”.
A co sam Autor do nas chce powiedzieć…: ,, Nie jestem fotografem. Nigdy też nim nie byłem, ani prawdopodobnie nie będę. Jestem polonistą, pisarzem, poetą, zakochanym w pięknie – tym specyficznym, które objawia się często poprzez porzucenie, rozkład, brzydotę. W tych wygnanych i smutnych świątyniach, uszkodzonych przez czas i wandali odnalazłem większą moc wiary, niż w większości aktywnych kościołów i katedr, w jakich miałem okazję bywać. Te świątynie porzucone i biedne, obdarte z sacrum jak człowiek z bogactwa ziemskiego, wciąż jednak godne i szczere – budowane były przez ludzi, którzy często sami posiadali bardzo niewiele, utrzymywali się tylko z pracy własnych rąk. Stawiane były nie dla zysku, a z czystej miłości do Najwyższego i odłamek tej miłości pozostał w nich do dziś, a nawet paradoksalnie, przez ten stan opuszczenia i ruiny stał się dla mnie głośniejszy, lepiej słyszalny. Był jak echo głosu wołającego na pustyni: wielka wiara, wielki ból i wezwanie o pomoc.
…Fotografia nigdy nie była tutaj najważniejsza – znacznie ważniejsza od niej jest cisza takiej świątyni i modlitwa w niej. Uczucie, że Bóg jest tu tak blisko, jakby siedział obok na zakurzonej belce stropu. W swoją pracę fotograficzną starałem się włożyć całą moją wrażliwość i duszę. To co czuję, gdy wchodzę do zrujnowanej świątyni. Przez swoje zdjęcia nie chcę nikogo dzielić, wzbudzać niepotrzebnej agresji (tej było i tak za dużo między naszymi narodami) a jedynie pokazać piękno na granicy sacrum i profanum. Wygnane piękno, które przecież tym bardziej pięknem pozostaje.
Za każdym razem zaskakują mnie te świątynie, wznoszone z ogromnym poświęceniem, przesiąknięte dymem kadzideł, pieśnią chórów, łzami wzruszenia i słowami modlitw i próśb”.
Przywołany już powyżej Sebastian Dubiel – Dmytryszyn podsumowuje ale i zachęca do dalszej podróży rozpoczętej dwoma tomami: ,,Dwa pierwsze tomy naszego tryptyku dotyczą cerkwi greckokatolickich w Polsce, zaś trzeci (w przygotowaniu) ilustruje stan kościołów rzymskokatolickich za Bugiem – tragedia tych wszystkich miejsc oraz ludzi modlących się do jednego Boga, po apokalipsie ich świata, która nadeszła w ubiegłym wieku, zmusza nas, by chociaż w tej fotograficznej podróży zatrzymać się na chwilę w zadumie”.
Podczas 7-iu lat Autor odwiedził 77 cerkwie greckokatolickie, niszczejące, opuszczone, nierzadko już jedynie ruiny… ,,wygnanych” świątyń. Ukazał przede wszystkim ich wnętrza. Dotarł do nich przemierzając tysiące kilometrów, pokonywał różnorakie przeszkody by wejść do środka. Opowieści te na równi pasjonują jak i zamieszczone na kartach albumu 400 unikatowe dokumentalno – artystyczne fotografie.
Okładkę jednego z tomów zdobi obraz wnętrza cerkwi św. Mikołaja w Grabówce. Autor dołączył przy niej krótki opis, m.in. takie słowa: ,,Wewnątrz cerkwi nie zachowało się wiele z wyposażenia. Ściana po ikonostasie, pozostałości ołtarza z kamiennym stołem, resztki tabernakulum, skarbonka. Za to na suficie przepiękny obraz z motywem ukrzyżowania Pana Jezusa, w jednej ze ścian wmurowane epitafium Wiktoryi z Domaszewskich Wisłockiej – ,,matki całkowicie poświęcającej się swoim dzieciom, których wdzięczność tę pamiątkę zostawiła” – w 1844 roku. Gdyby ściany mogły mówić…”
W dedykacji w pierwszym tomie przed dwoma laty wpisałeś Piotrze takie słowa: ,,Błażeju, z nadzieją, że i Ty odnajdziesz w tych zdjęciach odrobinę Piękna – Piotr Durak”.
Piotrze – Dziękuję za mnóstwo wzruszeń. Te ściany przemawiają a Piękno i szczególną atmosferę tych miejsc odkrywam wciąż na nowo.
Jedną z 77-iu cerkwi, którym Autor poświęcił powyższe publikacje jest świątynia św. Michała Archanioła w Bystrem. Jedna z nielicznych, która dzięki ,,dobrym” ludziom ma szansę nadal trwać i cieszyć oczy.
Żywię głębokie przekonanie, że ta ważna publikacja pozwoli wyraźniej dostrzec temat od lat przemilczany i niewygodny.
,,Cerkiew jest problemem. A jeśli z jakimś problemem nie możemy sobie poradzić – próbujemy udawać, że go nie ma. Dlatego też nie łudzę się, że pomogę, ale jeśli będę swą pracą wywoływał wyrzuty i przypominał – to wystarczy” – Piotr Durak ,,Świątynie wygnane”
Piotrze, cierpliwie czekam na trzecią część Twojej Opowieści, tym razem poświęconą miejscom zza drugiej strony Bugu…
Piotr Durak
15 grudnia 2019 23:00Dopiero teraz tu trafiłem. Bardzo dziękuję za piękne słowa i wspaniałą recenzję mej pracy. Pozdrawiam serdecznie.
admin
16 grudnia 2019 16:20Piękna, niezwykle miła to dla mnie Niespodzianka 😉 Dziękuję serdecznie, odwzajemniam Pozdrowienia 🙂