Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

SPACEREM PO BIESZCZADACH

Bieszczady…

Każdy chyba był, każdy przedeptał przynajmniej kilka szlaków, dotknął połonin, poczuł zapach traw, zagłębił się w doliny, by usłyszeć skrzypienie starych desek w wiekowych cerkiewkach, odkryć pozostałości wiosek, które odeszły na zawsze… Bieszczady to też jednak ludzie, jak choćby Stanisław Orłowski, spotkany w Smolniku obok sędziwej, bojkowskiej staruszki. Podjechał dosłownie na kilka minut, tak jakby specjalnie, by zamienić słowo, przesłać serdeczności wraz z autografem w swoim autorskim przewodniku. By po chwili wsiąść i odjechać w ukochane przez siebie Bieszczady.

Nie sposób więc, nie przywołać Jego słów: ,,Bieszczadzkie połoniny – rozległe hale górskie wypiętrzone ponad granicę lasu regla dolnego – sięgają daleko na wschód, aż po siniejące kresy horyzontu i dotykają niemal nieba. Swoją wyniosłością i majestatem potężnych grani górskich otulonych mrocznymi połaciami karpackiej puszczy obejmują czule, jakby tajemniczymi ramionami, położoną u ich stóp ,,krainę dolin”.

Inny wybitny znawca Beskidów Wschodnich  – imiennik poprzednika, Stanisław Vincenz pisał przed laty: ,,połoniny co miesiąc zmieniają woń i barwę, zawsze pogrążają się w toni bezczasu, a falujące latem łąki sianowe ciągną się bez kresu, aż po krańce horyzontu. Połoninowy świat swobody, którego cała moc z tych wolnych przestworzy powstaje, jest jedynym światem bezpieczeństwa, ciszy i szczęścia. Tam zatraca się poczucie czasu, który się jakoś rozwiewa, nie spieszy, lecz rozdzwania jakby fala wieczności. Oko wędrowca przybyłego z daleka gubi się w tym świecie bezkresnym jakby w zamieci gwiaździstego nieba. Kto choć raz w życiu wejdzie na połoniny, ten człowiekiem swobodnym zostanie. Nigdy nie zechce zagarniać świata, ani mieć go wyłącznie dla siebie”.

Zapraszamy w Bieszczady, te bardziej znane i te ukryte… schowane przed okiem ludzkim, gdzie spotkać można tajemnicze ścieżki, leśne ostępy, zapomniane cmentarze, świat drewnianych cerkwi. To tu też, nie sposób przejść obojętnie nad splecionymi wątkami różnych kultur. Podkarpacie bowiem, to i Żydzi, i Niemcy, Ormianie, Cyganie, Czesi, Ukraincy, to Łemkowie, Bojkowie… sarmatyzm splata się z chasydyzmem, unici z prawosławnymi, ziemianie z mieszczanami.

,,Spacerem po Bieszczadach” Stanisława Orłowskiego – dwa tomiki, lekkie, zgrabne, ubarwione słowem i obrazem. Łatwo dają się wsunąć pod klapę plecaka lub do większej kieszeni. A w nich 34 trasy, ścieżki dla każdego. Dla dorosłych jak i młodszych adeptów turystyki. Dla tych już znających Bieszczady od lat, ale również dla nowo poznających ten wciąż tajemniczy rejon naszego kraju – Polecamy!!!

A na szlaku warto rozejrzeć się z uwagą, czy w oddali nie mignie gdzieś postać w czerwonych barwach przewodników beskidzkich, w twarzowym kapeluszu, zawsze z uśmiechem na ustach 😊 Warto przystanąć, złapać oddech, zagadnąć. Kto wie, może nawet otrzymać od Autora podobne wyrazy serdeczności 😉

Pozdrawiamy Panie Stanisławie 😉

Bądź pierwszym komentującym

Dodaj komentarz