Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

NA GRZĘDZIE OD ŚRODKA

Od zawsze uwielbiałem w szkole naukę o geografii. Tym bardziej, że było mi dane trafiać pod skrzydła wykładowców, dla których była to czysta pasja, prawdziwe powołanie. Jednak przez czas swojej edukacji nigdy wcześniej nie usłyszałem o pewnej niezwykłej krainie, którą odwiedziłem przed tygodniem. Owszem, od pewnego czasu, może od roku, a może dwóch, dotykałem tych miejsc, poprzez fotografie, obrazy, karty książek, różnorakie blogowe wpisy, otrzymaną w prezencie mapę, ale było to poznawanie na odległość, jakby przez grubą szybę, nierzadko za mgłą lub przesłaniającym wzrok wzniesieniem.

I tak to trwało aż do pierwszych dni marca tego roku, kiedy pewnego niedzielnego przedpołudnia zadzwonił Robert na krótką pogawędkę, informując mnie przy okazji, że w maju Stowarzyszenie ,,Czajnia” organizuje ciekawy Rajd – 3cią edycję wojaży po Grzędzie Sokalskiej. Pamiętam ostatnie zdanie tej rozmowy: ,,Błażeju, musisz tu być”.

Siadam więc do świeżych, wyraźnych jeszcze wspomnień. O miejscach, które zobaczyłem, które mnie zatrzymały, zafascynowały swoim pięknem i niezwykłością. Które mnie oczarowały historią, ukształtowaniem terenu, prawdziwym spokojem, czystym, niczym nie zmąconym krajobrazem.

I powracam we wspomnieniach do roku 2009, kiedy na dwóch kółkach przemierzałem ścianę wschodnią, długimi odcinkami prawie dotykając słupków granicznych, począwszy od Wiżajn na dalekiej północy, poprzez Sejneńszczyznę, Suwalszczyznę, Podlasie, po Przemyśl, omijając (dziś nie potrafię powiedzieć dlaczego) właśnie tę niezwykłą Krainę, odbijając na nocleg do Tomaszowa Lubelskiego.

Powracam wspomnieniem i do kilku późniejszych podróży, do jeszcze bliższych miejsc, które równie dziwnym zrządzeniem losu kończyły się kilka czy kilkanaście kilometrów przed Grzędą, jakby dalej już nic nie było, jakby jakaś niewidzialna ściana nie pozwalała wówczas przekroczyć pewnej granicy, cienkiej linii, kolejnego majaczącego w dali wzniesienia, pagórka, delikatnej wyniosłości.

Jadąc przed tygodniem do celu, mijałem znajome krzyże, cerkwie, kierunkowskazy, nazwy miejscowości, które przywoływały mnóstwo wspomnień. Dopiero wówczas dostrzegłem, jak blisko bywałem. Tak tuż, tuż, nieopodal, na wyciągnięcie dłoni, za kolejnym zakrętem, pod tym samym błękitnym nieboskłonem.

I chciałbym wiele opowiedzieć, opisać, pokazać, choć z drugiej strony, zastanawiam się, czy to potrzebne, czy to w ogóle możliwe. Bo i cóż można ukazać tym, którzy te miejsca znają od podszewki, na wskroś, wyczuwając nawet, a może przede wszystkim, spod przymkniętych źrenic?!? Lub co też próbować przekazać tym, którzy poruszają się jakby po omacku, niepewnie, którym to wszystko obce, niezrozumiałe, dalekie…

Grzęda Sokalska – to pewna wyniosłość, coś co jest na wzniesieniu. Wały, grzbiety, wykrzywienia, zagięcia, załamania, krzywizny, fałdy, delikatne zmarszczki. Idealne miejsca dla pieszych, wyborne dla rowerzystów. Zachwycające dla miłośników ciszy. Upojne dla wrażliwców. Pełne zapachów i kolorów.

I choć dla większości to miejsca do oddychania pełną piersią, do zachwytów nad niezwykłością ukształtowania terenu, to tym razem pragnę zaprosić do środka, do wnętrza. Bo okazja ku temu była dla mnie idealna wręcz. A po drugie, ze względu na szczególny materiał czyli drewno.

Wnętrza drewnianych świątyń, ale też wnętrze samego siebie. Fascynacji, zauroczeń, zachwytu. Drewniana świątynia oddycha, chłonąc woń otaczających ją drzew, nasiąka zapachem kadzidła, palących się świec, przynoszonych do niej ziół i kwiatów, zapachem modlących się tu wiernych. Stąd też pragnę pokazać Grzędę w ten sposób, od środka, by dopiero w kolejnych krokach wychodzić na zewnątrz, otwierać się na to co dokoła, co przykuwa wzrok w dali, by dopiero wówczas dopasowywać to co odeszło bezpowrotnie, poznawać to czego już nie ma, starać nazywać po imieniu, wizualizować. Jak choćby właśnie przed tygodniem, kiedy stojąc na mycowskim pagórku, Robert wskazywał mi dłonią nieistniejący dwór, malował słowem założenia parkowe, otaczał je murem, przywoływał obraz w swojej wyobraźni, starając się wiernie przekazać go mnie. Podobnie jak czyni to w swoich książkach, krok po kroku, miesiąc po miesiącu, prawie jak za rękę, by nie odbiec za daleko, by nie stracić widoku z oczu, by nie zatracić koncentracji, uwagi, by myśl nie odpłynęła w nieznanym kierunku.

Intencją moją nie jest zasypywanie oglądającego mnóstwem faktów, dat, nazwisk. Pragnę by spojrzeć na całość jako na wysiłek wielu pokoleń twórców, zamysły różnych fundatorów, by docenić niezwykłą oryginalność, smak, kunszt, sztukę zdobniczą. Każda z tych perełek poniżej ukazanych pełna jest artyzmu minionych epok. I to nawet nie pojedyncze perełki, ale prawdziwy bogaty naszyjnik z pereł.

Sami zobaczcie, włączcie sobie cerkiewny śpiew, akustyka w takich budowlach równie niezwykła.

Korczmin – z najstarszą w tym rejonie drewnianą cerkwią greckokatolicką p.w. Objawienia Chrystusa, zbudowaną w roku 1658.

Budynin – cerkiew p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP z roku 1887

Chłopiatyn – cerkiew p.w. Zesłania Ducha Świętego z roku 1863-64

Myców – cerkiew greckokatolicka p.w. św. Mikołaja z roku 1859

Dłużniów – cerkiew p.w. Podniesienia Krzyża Świętego, to jedna z największych cerkwi drewnianych w Polsce. Zbudowana w roku 1882.

Wpis ten to Podziękowanie i Zachęta.

Podziękowanie dla wielu osób, których nie sposób przywołać z Imienia.

Panie Marcinie – na Pana dłonie dla Wszystkich!!! którzy przyczynili się do tak wspaniałego wydarzenia, jakim był Rajd po Grzędzie Sokalskiej – niskie ukłony i mnóstwo serdeczności!!! Kiedy spotkaliśmy się sobotnim porankiem, powiedziałem do Pana: ogromny szacunek – jest pięknie. Odpowiedział Pan wówczas, że chciałby Pan podobne słowa usłyszeć po zakończeniu Rajdu, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Powtórzę więc, to były niezapomniane dni. Mam nadzieję, że w prezentowanych fotografiach można dostrzec moją ogromną radość i przyjemność. Z pobytu, programu, poznanych na trasach innych Uczestników Rajdu, a przede wszystkim Miejsca!!!

Dla Wszystkich!!! Prowadzących wykłady pierwszego dnia, Przewodników dnia drugiego – Wielkie, Wielkie Dziękuję!!! Wysłuchałem tych prelekcji z ogromną uwagą. Niestety nie dotarłem do Wyżłowa. To zapowiedź już dziś mojego powrotu na Grzędę 😉

Księże Stanisławie – ukłony i podziw za pracę, (powinienem napisać – powołanie i pasję) którą Ksiądz wykonuje na Grzędzie. Było mi dane Księdza spotkać w Chłopiatynie, Mycowie i Dłużniowie. Przed tą ostatnią cerkwią, usłyszałem od Księdza następujące słowa: ,,proszę o zdjęcia, dużo zdjęć”. Dołączam więc powyżej, to co mnie zatrzymało.

Za pyszności na stołach – Serdeczności!!!

Ryszardzie – za towarzystwo, za pogaduchy, za zaproszenie do odwiedzenia Chełma – Piękne Dzięki!

Pani Heleno – na Pani dłonie, tak symbolicznie w myślach wymieniając Wszystkich od których na każdym kroku otrzymywałem uśmiech i serdeczność – po prostu Dziękuję i do Zobaczenia!!!

Pani Renato – kolejnych pięknych spełnień. Rozstawiła Pani sztalugi ze swoimi obrazami w urokliwym miejscu. Przyjadę w przyszłym roku na dłużej 😉 I szepnę na ucho, ja swoich egzemplarzy ,,Przestrzeni Pogranicza” bym nie odsprzedał za żadne pieniądze 🙂

Anno i Robercie – za impuls, inspiracje, obecność – Serdeczności!!! Robercie, kiedy rozstawaliśmy się wieczorem pierwszego dnia w Mycowie, powiedziałeś krótko: ,,korzystaj”. Dziękuję Ci. Powyżej to moje wrażenia, odczucia, emocje, często wzruszenie. Ale to wiesz 😉

I na koniec Zachęta – dla Wszystkich, którzy nie znają, nie dotarli tu jeszcze – koniecznie odwiedźcie to miejsce, a najlepiej uczyńcie to przy okazji kolejnego Rajdu, bo że będzie, to tak pewne jak 2+2=4

Do zobaczenia na grzędowych ścieżkach 🙂

komentarze 4

  • M.

    Odpowiedz 28 maja 2024 06:40

    Cześć,

    Błażej, ogromne wrażenie robią te drewniane Cerkwie, są pełne uroku i klimatu. Na zewnątrz wśród otaczającej przyrody, jak i w środku piękna architektura.
    Zapewne byłeś w swoim żywiole jak za dawnych lat, jak w taki sposób podróżowałeś na dwóch kółkach bez pośpiechu czując wiatr we włosach 🙂 Na pewno miejscówka magiczna i wspaniała. Cieszę się bardzo Twoją radością z tych ostatnich wojaży.

    Pozdrawiam,
    Michał

  • LUCYNA ROMAŃSKA

    Odpowiedz 30 maja 2024 19:45

    Błażeju,
    Twój sposób pisania o miejscach, które Cię zachwycają, zawsze robi na mnie wrażenie. Po przeczytaniu opisu rajdu z Grzęd Sokalskich, gaśnie Zorza Polarna, zachód słońca nad Morzem Egejskim zdaje się być nijaki, a Fiordy nudziarstwem. I człowiek myśli sobie, że go coś fantastycznego ominęło. Zwiedzałam cerkwie w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, ale nigdy nie miałam okazji zajrzeć w tamte rejony świata. W zeszłym roku, zimową porą byłam w takim parku miniatur drewnianych budowli sakralnych w Myczkowcach. Trochę podupadła atrakcja, ale wiele modeli cerkwi i kościołów zobaczyłam w miniaturze. I taka refleksja mnie dopadła, że bryły cerkwi bardziej mnie zachwyciły, wydały mi się oryginalniejsze i po prostu piękniejsze. Nie wiem czy to tzw. obiektywny fakt, czy po prostu egzotyka tych budowli (egzotyka dla mnie, osoby pochodzącej z zachodnich rubieży Galicji) tak mnie czaruje.
    Przy okazji gratuluję tytułu artysty-fotografika. Mylę, że Fotoklub zyskał znakomitego artystę.
    Pozdrawiam ciepło,
    Lucyna

Dodaj komentarz