Z GARDEROBY PRADZIADKÓW
Od długiego już czasu chodził za mną temat starej fotografii. Wspominałem już w jednym wpisie jak corocznie podczas wspólnie spędzanego okresu świątecznego, sięgamy do szuflady, by wyjąć enty już raz znajome pudełka w których składowane są stare czarno białe zdjęcia. Niektóre z nich liczą już sobie po kilkadziesiąt lat, a pisząc kilkadziesiąt, mam na myśli i takie, które wykonane zostały w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Zamierzchłe to więc czasy.
Innym przyczynkiem do podjęcia tematu stały się osobliwe książki, które jakiś czas temu zdobyłem by poszerzyć swoją wiedzę o okres jeszcze wcześniejszy, kiedy zaczęły królować zdjęcia tekturkowe (kartonikowe) tzw. carte de visite oraz cabinet portrait. A skoro posiadam w swojej kolekcji takowych kilkadziesiąt sztuk, o tyle łatwiej wydobyć je na światło dzienne i spróbować usystematyzować całość w rzeczowe ramy. Tytuły książek o których wspominam, to: ,,Stare fotografie – poradnik kolekcjonera” oraz ,,Ze starego albumu”. Obie autorstwa Pana Zenona Harasyma.
Kolejnym powodem stały się moje odwiedziny u Sąsiadów 🙂 kiedy Basia i Andrzej położyli przede mną stary album. Obiecałem wówczas, że poświęcę wpis i spróbuję zilustrować go fotografiami tej Ich rodzinnej perełki. Tak też czynię 🙂
Ostatni czynnik, ale już bardziej mobilizujący 🙂 to Światowy Dzień Fotografii, który w tym roku przypada właśnie dziś, czyli 19 sierpnia. Znakomita to więc pora, by te wszystkie składowe połączyć i otworzyć cykl poświęcony starej fotografii 🙂 Mam nadzieję, że od czasu do czasu, uda mi się ten temat rozwinąć i uzupełniać kolejnymi wpisami, ponieważ materia ta, porusza we mnie struny, które wyrażają jakby coś, co we mnie od dawna było… tyle, że jakby w oddzielnych szufladach, podobnie do zdjęć przechowywanych i wyjmowanych okazjonalnie.
Rozsiądźmy się więc wygodnie w fotelu, wszak dziś święto 🙂 Otwórzmy album, przewróćmy kolejne stronice, zasłuchajmy się w niezwykłą opowieść Pana Zenona Harasyma.
,,Okienka przeznaczone do umieszczania zdjęć zdobiono początkowo złotymi ramkami, a w okresie późniejszym uzupełniano wielobarwnymi litografiami o motywach roślinnych lub krajobrazowych. Także kolor kart albumu stawał się coraz bardziej zróżnicowany, od jednolitego kremowego po wzbogacony różnymi deseniami. Okładki albumów oprawiano w skórę z tłoczeniami i złoceniami, wykonywano z laki, zdobiono macicą perłową, metalowymi reliefami, mozaiką, malowidłami. Tańsze egzemplarze miały okładki z materiału skóropodobnego, aksamitu lub papieru. Zdobienie albumów stanowiły pozłacane mosiężne okucia, ozdobne zamki i haczyki. W okresie secesji i art deco na okładce albumu pojawiły się ozdobne plakiety wykonane niekiedy z droższych metali.„
,,Albumy zajmowały poczesne miejsce w salonie, niekiedy ustawiane na specjalnych podpórkach w kształcie sztalug malarskich, a wyposażone w pozytywkę wygrywały różne melodie podczas oglądania. Albumy rodzinne stwarzały możliwość znakomitej prezentacji nie tylko swojej rodziny, przyjaciół, ale jej kontaktów czy statusu. Przechowywano też w nich masowo wydawane portrety znanych osobistości ze świata polityki, kultury i nauki oraz reprodukcje dzieł sztuki.”
,,Obecnie albumy i zbiory fotografii stanowią znakomity materiał ikonograficzny dla historyków, kostiumologów, socjologów, są świadectwem mody i gustów epoki. Interesujące są nie tylko stroje, ale i gesty, pozy, wyposażenie atelier fotografa, a więc tło, meble i inne akcesoria charakterystyczne dla tego okresu.”
,,Mimo swej niedoskonałości w odzwierciedleniu barw, stare fotografie stanowią ważną dokumentację ówczesnej mody. Na wizytę u fotografa kobiety wybierały zwykle ubiór najbardziej okazały: strojną suknię wizytową, rzadziej spacerową. Od lat 50. prawie do końca 60. XIX wieku modna była krynolina.”
,,Młode panny nosiły jasne suknie, starsze kobiety ubierały się na ciemno. Na wierzch nakładano mantylki, a zimą używano dłuższych okryć podbijanych futrem. Fryzury ozdabiano przybraniami, kokardami i sztucznymi kwiatami, a na uroczyste okazje panie przypinały sztuczne loki i warkocze.”
,,Głowę zdobiły kapelusze – początkowo duże, o wysokich główkach i szerokich rondach, a potem mniejsze, wiązane pod brodą. Starsze kobiety przestrzegały obyczaju i jeszcze do lat 80. XIX wieku wkładały różnego rodzaju czepki, także ozdabiane koronkami. Ważnym elementem stroju był obszerny szal – jedwabny, koronkowy, wełniany lub bawełniany – oraz biżuteria. Obowiązkowo wkładano rękawiczki, chętnie noszono słoneczne parasolki.”
,,Pod koniec lat 60. zapanowała moda na turniurę, czyli sztywną konstrukcję uwydatniającą figurę. Suknie szyto z ciężkich jedwabiów, wełny, aksamitów i pluszów.”
,,Wraz z upływem następnej dekady zaczęto podkreślać szczupłość sylwetki za pomocą zasznurowanych gorsetów. Turniury powróciły jeszcze w latach 1882 – 1888, ale w kolejnym dziesięcioleciu sylwetka kobiety uległa uproszczeniu, pojawiły się swobodniejsze żakiety, inspirowane modą męską.”
,,W pierwszych latach XX wieku zaczęto skracać sukienki do kostek. Po 1908 roku odsłonięto kobiecą szyję.”
,,Buty kobiece miały wysokie obcasy, szpiczaste nosy i dość wysoką cholewkę zapinaną na liczne guziczki. Z czasem coraz popularniejsze stawały się także czółenka na obcasie i krótkie trzewiki.”
,,Jak widać na licznych fotografiach, podstawę garderoby męskiej tworzyły frak i surdut w ciemnej kolorystyce. Strojem codziennym bywał skromny tużurek. Spodnie z wełnianej flaneli miały długie, luźne, wykładane na buty nogawki. Całość dopełniała kamizelka z ciemnego sukna. Do ubiorów miejskich używano koszul z białego płótna i batystu z ozdobnym gorsem, a do strojów sportowych – koszule z perkalu w białe prążki, z jedwabnych fularów lub tkanin w kratkę. W końcu lat 50. i w latach 60. wkładano wąskie, płasko wiązane krawaty. Uzupełnieniem stroju były cylindry i kapelusze filcowe, a latem słomkowe. W latach 70. I 80. moda nakazywała mężczyznom nosić brązowy długi żakiet z wąskimi klapami i spodnie w paski.”
,,Dopiero od ostatniej dekady XIX wieku rosnącą popularność zdobywał garnitur. Praktycznym wynalazkiem stały się wymienne kołnierzyki w koszulach, wykonane z celuloidu. W spodniach pojawiły się ostro zaprasowane kanty, a na początku nowego stulecia mankiety. Buty z guziczkami miały dość wysokie, sięgające za kostkę cholewki.”
,,W okresie żałoby narodowej, wprowadzonej po upadku powstania styczniowego, nastąpiło odrodzenie polskiego stroju narodowego. Jest on kojarzony zwykle z męskim ubiorem szlacheckim, który funkcjonował w XVII i XVIII wieku, a składał się z kontusza i żupana przepasanego pasem kontuszowym.”
,,Powszechnie noszonym przez mężczyzn ubiorem stała się skromna czamara, która zajęła miejsce surduta. Zamiast cylindra lub kapelusza noszono konfederatkę. Niektórzy dopinali do kapeluszy białą wstążkę, a kołnierze ubrań i klapy surdutów zdobili białą żałobną obwódką. Szerokie spodnie wpuszczano w wysokie cholewy butów.”
,,Kobiety nosiły czarne suknie o zabudowanych stanikach i rozpięte na krynolinie spódnice z białymi kołnierzykami i mankietami lub białe bluzki i czarne spódnice.”
,,Symboliczne znaczenie miała nie tylko czerń, ale też budząca od XVIII wieku wolnościowe skojarzenia biel. Pojawił się też kolor fioletowy, noszony jako półżałoba. Na ramiona i głowę narzucano czarne, koronkowe szale, czarne kapelusze ozdabiano biała wstążką, jako symbolem wolności, lub piórkiem. Narodowy charakter stroju kobiecego podkreślał noszony kaftan lub krótki kontusz. Najbardziej charakterystycznym elementem strojów damskich była tzw. czarna biżuteria z motywami kajdan, cierniowych koron, palm męczeństwa, kotwicy, szabel i karabinów. Najpopularniejszą jednak ozdobą był krzyż noszony na wstążce lub sznurze czarnych korali. Niekiedy na sznurze zawieszony był medalion, wewnątrz którego znajdowała się miniaturowa fotografia kogoś związanego z powstaniem.”
,,Zainteresowanie zdjęciami o tematyce wojskowej wynika z cieszącego się popularnością kolekcjonowania militariów. Fotografie są znakomitą ilustracją umundurowania, uzbrojenia, dystynkcji i odznaczeń wojsk poszczególnych formacji.”
,,Dla polskiego kolekcjonera szczególnie cenne są zdjęcia przedstawiające żołnierzy polskiego pochodzenia. Polacy wcielani do zaborczych armii fotografowali się najczęściej w miejscu swego stacjonowania. Takie fotografie znajdowały się niegdyś w albumach rodzinnych w wielu polskich domach. Obecnie trudno jest je ,,wyłowić” z szeregu innych anonimowych zdjęć. Wątpliwości nie budzą tylko te z dedykacją w języku polskim lub podpisane polsko brzmiącym nazwiskiem. Można też wysnuwać przypuszczenia, że zdjęcie wykonane żołnierzowi w polskim zakładzie w Krakowie, Lwowie, Warszawie lub Poznaniu, znajdującemu się w towarzystwie osoby cywilnej – najczęściej kogoś z rodziny – prawdopodobnie przedstawia Polaka, na przykład na przepustce lub urlopie.”
Stare albumy możemy oglądać na różne sposoby, można tak jak czyni to Pan Zenon Harasym, z uwagą dostrzegać każdy detal, poszerzać swoją wiedzę, poszukiwać odpowiedzi na wciąż nowe, pojawiające się pytania, ale można też inaczej… można wprosić się do przemiłych Sąsiadów raz jeszcze 🙂 Uwierzcie mi na słowo, zarówno Basia jak i Andrzej, to niezwykli gawędziarze 🙂 by przy filiżance herbaty, sączącej się muzyce z patefonu, posłuchać opowieści o nieznajomych postaciach z albumowych stronic. Kim byli, jakie nosili imiona, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej… 🙂
Szczerze Polecam, wymienione już powyżej książki Pana Harasyma, wnętrze ich wyjątkowo bogate i wspaniale ilustrowane. Dla miłośników starej fotografii, na kilkuset stronach, to istna kopalnia wiedzy, która przenosi nas w odległe czasy, mimo skromnych barw na dawnych fotografiach, ukazuje koloryt często dziś już nigdzie nie spotykany.
,,Przytłumione barwy sepii, delikatne retusze, migawki ze świata, którego już nie ma. Autor wprowadza czytelnika w tajniki zawodu dawnego fotografa, opisuje atelier i jego wyposażenie. Książki te skłaniają do zadumy nad minionym czasem tych wszystkich, którzy pieczołowicie pielęgnują pamiątki rodzinne i związane z szeroko pojętymi małymi ojczyznami”.
,,… Po nas nie pozostanie nic na tym świecie, jedna tylko fotografia przypominać nas będzie naszej rodzinie i przyjaciołom, ona pokaże zewnętrzną stronę życia naszym przodkom” Marcin Olsztyński 1889 rok
Basiu i Andrzeju – Dziękuję 🙂
M.
27 sierpnia 2022 08:28Dzień dobry,
Błażej takie stare fotografie to mają duszę, gdyż nie było kolorów i dzięki temu można było popuścić wodzy wyobraźni. Zresztą podziwiam TYCH z dawniejszych czasów FOTOGRAFÓW, gdyż wtedy aparaty były inne, ważyły dość sporo i takim moim mentorem jest Ansel Adams . Pozwól, że na koniec zacytuję tego mistrza:
” Dwanaście świetnych fotografii każdego roku to wspaniały plon „.
Pozdrawiam
admin
27 sierpnia 2022 15:05Dzień dobry Michale,
znakomicie, jeśli potrafimy też swoją duszę, choć jej skrawek, wkładać podczas fotografowania, wówczas łatwiej, by później ktoś oglądając te nasze prace, dostrzegł w nich i nas samych, odciśnięty ślad, indywidualny, niepowtarzalny rys, charakter…
Dziś ilość wypiera jakość w zatrważającym tempie, ale piękno jest ponad czasowe, ono się broni, warto zejść z autostrady, którą pędzą tłumy, na wąską ścieżkę, dającą satysfakcję, przyjemność, stan uniesienia…
Mam swoje obrazy, które wiele dla mnie znaczą, w których ukryte wyraźne wspomnienia.
Serdeczności Michale 🙂
Beata
28 listopada 2022 19:48Ale pięknie opisałeś historię ilustrując ją tymi bezcennymi fotografiami. Tak sobie myślę, że teraz wszystko mamy w elektronicznej formie, mało co drukujemy, a przecież to dziś jeszcze bardziej kruche niż te pożółkłe fotografie, które tyle lat przetrwały. Jakieś mało romantyczne stało się to nasze życie. Tym bardziej doceniam Ten post, Braciszku.
admin
28 listopada 2022 20:21I zacząłem rozmyślać, skoro na dzień dzisiejszy opublikowałem już 135 wpisów, które dla większości odbiorców są i tak zbyt rozległe 😉 to czy nie wydrukować całości. Z jednej strony tomisko będzie grubaśne okrutnie, a z drugiej, uchronię przed utratą… bo, że coś podobnego zdarzy się w niedalekiej przyszłości, to bardziej niż pewne…
Dziękuję Siostro 😊