MENTOR
W skrócie, to przewodnik na drodze rozwoju i osoba, która dzieli się ekspercką wiedzą ze swoim podopiecznym. Jest nie tyle nauczycielem, ile kimś wspierającym i pomagającym odnaleźć własną drogę w danej dziedzinie, aby można było osiągnąć jak najwięcej.
Czytam właśnie znakomitą lekturę, światowej sławy psychoterapeuty Irvina Yaloma (Moniko, wielkie dzięki za niezwykły trop 🙂
W jednym z rozdziałów Autor wspomina rozmowę ze swoim pacjentem, sześćdziesięciopięcioletnim fizykiem, o imieniu Michael. W tej to rozmowie, Michael długo rozwodzi się, jak bardzo zazdrościł tym, których losem kierował ktoś starszy, mądrzejszy, podczas gdy on musiał pracować do upadłego, żeby go w ogóle dostrzeżono. Musiał sam tworzyć siebie.
Jakże trafną odpowiedź skierował do niego Autor: ,,No cóż, to, że sam stworzyłeś siebie, jest powodem do dumy, ale jest również źródłem poczucia, że nie masz żadnych fundamentów. Znałem wiele osób, które czuły się jak lilie rosnące na bagnie – piękne kwiaty, ale bez korzeni”.
Fotografowanie, to w pewnym stopniu oczyszczanie umysłu i rozpuszczanie się w czystym byciu. Ktoś, kto tego doświadcza, znakomicie wie, o czym piszę.
Wspominałem już kilkakrotnie w swoich wpisach, o Stowarzyszeniu Fotograficznym im. Mieczysława Wielomskiego ,,Przeciw Nicości”. Pierwsze moje zetknięcie z powyższym Stowarzyszeniem miało miejsce podczas trwającego konkursu fotograficznego zatytułowanego ,,Polska jest piękna” (Małgosiu, dziękuję za wysłany link i natchnienie 🙂 Już wówczas dotykało mnie niezwykłe poczucie, iż wkraczam w nieznany świat, świat wyczarowywanych kolorów i równie barwnych postaci.
Czas umykał niepostrzeżenie, ale poruszone struny nieprzerwanie wydawały dźwięk, a to w odebranym telefonie, a to w mailu, lub ciekawym wpisie pojawiającym się od czasu do czasu na stronie Stowarzyszenia. Coś zapoczątkowane niepozornie, nie tylko trwało, ale jakby zapraszało, przywoływało, by zerknąć w te uchylone drzwi.
Początek roku, to Zaproszenie na wspólny wypad – warsztaty organizowane prawie w samym centrum kraju – Łodzi. Garść refleksji oraz kadrów przywiezionych z tego miejsca, można odszukać w marcowych wpisach.
Poznałem wówczas wyjątkowe Osoby. Zrządzeniem losu a może też nie 🙂 czy mam rację Lucyno 😉 przydzielony zostałem do pokoju z Kazimierzem i Jerzym. Długo by opowiadać, jak przeplatały się te nasze rozmowy. Obcy sobie ludzie, a miałem poczucie, że znamy się dziesiątki lat.
Więcej słuchałem. O Stowarzyszeniu, o nieżyjącym już Mieczysławie Wielomskim, o piktorialiźmie, o drogach wyboru, dobrych lekturach, miejscach.
Łatwo było dostrzec, z jaką adoracją, estymą, każdy (kto znał) oddawał szacunek Mistrzowi. Polecam by poświęcić chwilę i zajrzeć na stronę Stowarzyszenia, tam też miejsce dedykowane Mieczysławowi Wielomskiemu. Jak nietuzinkowa musiała być to postać, obrazują nagrody, zainteresowania, całokształt twórczości. Choć to jedynie suche fakty, robią nadzwyczajne wrażenie, jeśli uzmysłowimy sobie w jakich latach Mieczysław Wielomski działał, rozwijał swoje pasje.
Dziś, nierzadko już w formie anegdot, Kazimierz przywołuje różnorakie epizody z Ich spotkań, wyjazdów, poszukiwań, lub zwyczajnych – niezwyczajnych inspiracji, zagrzewania do szperanin, wykorzystywania ogromnych możliwości, jaką daje fotografia cyfrowa. Motywowanie, wzbudzanie chęci, nie spoczywanie na przysłowiowych laurach. Kreatywność i ciekawość. Rozbudzanie tego, co w każdym gdzieś jest, choć czasem zakurzone, lub zasypane zwątpieniami we własne siły, posiadane możliwości, zdolności, talenty.
Takim zapewne Mentorem był Mistrz Wielomski, ale też podobnych Jemu spotykamy na swoich ścieżkach. Którzy niestrudzenie, delikatnie, z wyczuciem i taktem, wskazują, podsuwają myśl lub pomysł, czasem gotowe rozwiązania, a czasem jedynie rzucają światło, ukierunkowują, służą pomocą lub zwyczajną obecnością.
Bo przecież o wiele łatwiej ,,tworzyć siebie” przy Kimś.
Kimś z umiejętnością przekazywania wiedzy, wysoką kulturą osobistą, empatią, wrażliwością, cierpliwością, ale też umiejętnością przekazywania krytyki, uwag, obserwacji.
Dzisiejszy wpis przeplatam obrazami maków, przecież tak niedawno dawały tyle radości swoją obecnością, wyraźnym, intensywnym kolorem. To garść ,,wariacji”, a czasem zwyczajnych poszukiwań w sobie. By to samo, pokazać inaczej. W odmiennym świetle, z innej perspektywy, tak jak w sercu w danej chwili gra 🙂 Niektóre z nich można już wyszukać w pojedynczych wpisach. To plon chwil spędzonych na Polesiu 🙂 na prawdziwie leśmianowych łąkach 🙂
Kazimierzu, otrzymałem od Ciebie jakiś czas temu, wspaniały artykuł, a w nim ciekawe zdanie: ,,w naturze obok siebie stoją piękno, pospolitość i brzydota…”. Gdyby tak przyjrzeć się z bliska, to choćby czerwony mak, może być i piękny, i pospolity, i brzydki 🙂
Kazimierzu – Dziękuję!!! Za inspiracje, za obecność i mądrość.
M.
27 sierpnia 2022 08:19Dzień dobry,
Błażej, tak właśnie jest, czasem jak się Kogoś pierwszy raz spotka to tak,jak by się znało tego Kogoś od wielu lat. Sądzę, że tak było jak się poznaliśmy na warsztatach w Toskanii. Wtedy przez te parę dni wspólnego fotografowania i biesiadowania przy jednym stole. Z mojej strony uważam, że Nasza Grupa osób złapała wspólny kontakt i tak Nam się dobrze rozmawiało jakbyśmy się znali od lat. Od tamtej pory minęło już trochę lat i dalej ze sobą utrzymujemy kontakt i jak czas pozwala to i spotykamy się i razem oddajemy się radości fotografowania. Każdy ma Swojego Mentora, a fotografia daje wiele radości w sercu i dzięki niej można zatrzymać czas i później za wiele lat powspominać. Piękne zdjęcia maków i kwiatów Twojej Mamy w ogrodzie.
Pozdrowionka
admin
27 sierpnia 2022 14:50Dzień dobry Michale,
wspaniałe to uczucie, kiedy otwieramy się na nowe… wówczas chyba największa uwaga, wrażliwość, ciekawość. I wtenczas najwięcej potrafimy skorzystać ale też dawać. Wspominasz Toskanię… zdecydowanie magiczny był to czas.
Dziękuję Michale 🙂