Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

OKO W OKO

Zaglądamy to tu to tam. Tym razem ścieżka zaprowadziła Nas do kolejnego niezwykłego miejsca. Jest nim Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie, a konkretnie Ośrodek Edukacji Ekologicznej – Sokolarnia, znajdujący się na tym terenie.

Temat ,,rzeka”, przez Nas dopiero nieśmiało dotknięty, ale tak osobliwy, że nie możemy przejść wobec niego obojętnie. Tym bardziej, że uwielbiamy wspomagać się ,,szkiełkiem” a ono pozwala by edukować się utrwalonym obrazem jeszcze długo ,,po”.

Hmm, od czego by tu zacząć? Pewno od spotkania 🙂 Jest ich wprawdzie Trzech, ale Nam było dane poznać jednego z Nich. To Pan Kamil Borowski – Sokolnik. Prawda, że brzmi to atrakcyjnie? Bo i tak jest w rzeczywistości.

Raptem do spotkania doszło przed tygodniem, a mam wrażenie, że znamy się od lat. Ale tak to jest, jeśli spotykamy kogoś, kto żyje tym co lubi, wówczas opowieść nie ma końca. Meandruje, dotyka, oddala się nieznacznie, by powrócić, nie tracąc rozpoczętego wątku. Podobnie jak poznane przy okazji stworzenia, których uroda obserwowana z bliska jest atrakcyjna a czasem i zniewalająca. Ona wręcz porywa, zachwyca, urzeka.

Oczywiście nie sposób by zgłębić temat w krótkiej odsłonie, to raczej forma zachęty by odwiedzić to miejsce, by sięgnąć później głębiej i dalej celem zrozumienia…

Będzie Nam niezwykle miło, jeśli ktoś z Was wybierze się w podobną podróż do Naszej, a czuję podskórnie, że nie była ona dla Nas jednorazowym zrządzeniem losu.

W prezencie od Pana Kamila otrzymaliśmy wspaniałą książkę zatytułowaną: ,,Sokolnictwo – wpływ na bioróżnorodność i dziedzictwo kulturowe w Polsce i w Europie” pod redakcją Urszuli Szymak i Przemysława Sianko. I choć jest ona dostępna w całości na stronie ,,Sokolarni”, to pozwolę sobie w poniższej prezentacji wykorzystać kilka myśli w niej zawartych, by mocniej zainteresować tą niezwykłą tematyką.

Zapraszaliśmy w nieodległych wpisach do Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej, zachęcając oraz przybliżając Naszymi obrazami oraz opowieściami Pana Prof. Zina temat starych słomianych strzech, płotów, przydomowych ogródków. Tym razem spójrzmy na inne zagadnienie, luźno wprawdzie związane z tymi powyższymi, ale jak podaje Pan Artur Gaweł – Dyrektor Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie – w znakomity sposób współgrające:  

,,Muzea typu skansenowskiego posiadają znaczny potencjał w zakresie prowadzenia działalności edukacyjnej. Wynika on przede wszystkim z faktu prezentacji zbiorów w otoczeniu zbliżonym do naturalnego. Dążąc do oddania, w jak najszerszym zakresie, typowych elementów tego otoczenia, w skansenach prowadzi się uprawę roślin i hodowlę zwierząt. Uprawiane są zwłaszcza rośliny ozdobne, które występowały w przydomowych ogródkach, ale też zboża czy zioła. Najczęściej spotykane zwierzęta to drób, owce i konie. Nie ma jednak żadnych przeszkód, aby oprócz tych zwierząt gospodarskich hodować w skansenach i inne gatunki, którym odpowiadają warunki, jakie panują w muzeach na wolnym powietrzu. W Białostockim Muzeum Wsi, jako jedynym muzeum w Polsce, założono sokolarnię, w której hoduje się ptaki drapieżne. Ta nietypowa działalność skansenu łączy w sobie dwa podstawowe zakresy działań muzeów, a mianowicie edukację i ochronę niematerialnego dziedzictwa. W 2010 r. UNESCO uznało sokolnictwo za część światowego niematerialnego dziedzictwa ludzkości, podkreślając co najmniej kilkutysiącletnią tradycję jego uprawiania przez człowieka”.

Polecamy serdecznie przywołany powyżej tytuł opracowania o Sokolnictwie, z niego kilka wątków. Skoro bliskie Nam fotografowanie, udajmy się więc tą ścieżką, by w fotograficzny niejako sposób ukazać analogię sokolnictwa oraz statywu fotograficznego 🙂 słowami Pana Janusza Sielickiego z Międzynarodowego Stowarzyszenia Sokolnictwa i Ochrony Ptaków Drapieżnych.

,,Sokolnictwo jest polowaniem z wyszkolonym ptakiem drapieżnym: orłem, sokołem lub jastrzębiem. Przedstawicieli tej sztuki, sokolników jest niewielu, najwyżej sto tysięcy na całą światową populację 7 miliardów ludzi. Oznacza to, że na jednego sokolnika przypada 70 000 osób, które nimi nie są. Dlatego też w każdym państwie sokolnicy znajdują się w mniejszości. Wiele osób z reszty populacji nie ma zrozumienia dla łowiectwa, przyrody i środowiska naturalnego. Przez wiele lat sokolnicy byli atakowani na poziomie krajowym i międzynarodowym przez osoby postrzegające sokolnictwo jako zagrożenie dla ochrony ptaków drapieżnych i przyrody ogółem. Dzieje się tak pomimo znacznej ilości dowodów świadczących, że jest inaczej.

Jedną z „nóg” tworzących „statyw” podtrzymujący sokolnictwo jest ochrona przyrody. Angażują się w nią aktywnie sokolnicy, a większość zrzeszających ich klubów i organizacji krajowych współpracuje z organizacjami realizującymi projekty dotyczące ochrony przyrody. Sokolnicy prowadzą wiele ośrodków rehabilitacyjnych na całym świecie. Społeczność skupiająca się wokół sokolnictwa wspiera legalne i zrównoważone stosowanie dzikich ptaków drapieżnych i sprzeciwia się bezprawnemu wykorzystywaniu populacji ptaków łownych żyjących w naturze.

Drugą „nogą” jest kultura. Sokolnictwo jest praktyką indywidualistyczną. Sokolnicy udają się samotnie lub w niewielkich grupach, by polować z dala od miast i gęsto zaludnionych obszarów. Z tego powodu wiele osób nie ma okazji, by poznać sokolnictwo. Przekonaliśmy się o tym na własną niekorzyść, ponieważ jeżeli społeczeństwo nie interesuje się sokolnictwem, to pozwala mu zniknąć. Jednak gdy ludzie zobaczą, czym ono jest naprawdę, nie pozostaje im nic innego niż zostać zwolennikami sokolnictwa, a nawet starają się zostać sokolnikami.

Trzecią „nogą” wspierającą sokolnictwo jest szeroko pojęta edukacja i nauczanie szkolne, o prawach zwierząt, weterynaryjne, internetowe, a nawet w formie Międzynarodowej Akademii Sokolnictwa. Sokolnicy wiedli prym m.in. w badaniach nad ptasią grypą, Gorączką Zachodniego Nilu, skutkami stosowania DDT, diklofenaku i wielu innych. Edukacja jest obustronnym procesem: starsi kształcą młodzież i młodzi uczą swoich mentorów. Gwałtowny rozwój Internetu i mediów społecznościowych ma wiele pozytywnych skutków – „nie jesteśmy już sami na puszczy”. Za sprawą technologii jesteśmy w kontakcie z autentycznymi sokolnikami z odległych krajów, których wcześniej nie znaliśmy.

W kraju, w którym sokolnictwo opiera się na opisanym wyżej metaforycznym „statywie” – na łowiectwie, ochronie przyrody i edukacji – pozostanie ono na zawsze silne.”

Sokolnicy aktywnie działają na rzecz zachowania bioróżnorodności przez ochronę ptaków krajobrazu rolniczego oraz badają zagrożenia dla tych gatunków. Sokolnictwo jest to polowanie na zdobycz w jej naturalnym środowisku przy pomocy ułożonego ptaka drapieżnego; bez zwierzyny łownej sokolnictwo nie istnieje. Maleją obszary w Europie, w których można spotkać takie gatunki, jak kuropatwa zwyczajna, której populacja była ogromna w Europie Środkowej jeszcze w latach 70. XX w., a gdzieniegdzie już zupełnie wyginęła. Dzieje się tak nie tylko z gatunkami łownymi. W zastraszającym tempie maleje liczba ptaków krajobrazu rolniczego, takich jak skowronek, potrzeszcz, czajka, kulik, a nawet wróbel. Przyczyny tego stanu są znane i zostały dobrze zbadane: gwałtowne zmiany w technikach rolniczych, utrata różnorodności krajobrazu, wzrost upraw monokulturowych, zbiory upraw w nocy oraz wiosną, a także korzystanie z pestycydów syntetycznych. Spowodowany przez to zanik owadów praktycznie uniemożliwia przetrwanie ptaków krajobrazu wiejskiego, takich jak kuropatwa, skowronek czy czajka. Sokolnicy i myśliwi są świadomi takiego stanu rzeczy i robią wiele, by zachęcać do zachowania bioróżnorodności i ochronić te gatunki ptaków tam, gdzie praktykowane jest łowiectwo i sokolnictwo.”

Powróćmy do Sokolarni w Wasilkowie 🙂

Obrazem staramy się dzielić by pokazać urodę, niezwykłość ptaków drapieżnych. Na tę chwilę mieliśmy szczęście poznać piątkę pierzastych piękności. Żałujemy, że nie możemy dołączyć fenomenalnych opowieści Pana Kamila. Tym bardziej Polecamy i Zapraszamy do odwiedzenia tego miejsca. Hipnotyzujące oczy puchacza są bezcenne 🙂

Wciąż powszechny jest podział zwierząt na pożyteczne i szkodliwe, a prawo do zabijania i zjadania przyznaje się tylko gatunkowi ludzkiemu. Niestety odeszły w niepamięć miejsca, gdzie królowała przyroda, a człowiek był tylko bezbronnym gościem wśród jej potężnych mocy. Warto wybrać się na Podlasie by doświadczyć tego, co w wielu rejonach przepadło na zawsze. Przyroda tam jeszcze nadal niezwykła. Postaramy się by od czasu do czasu o tym przypominać, oraz pokazywać co Nas zatrzymało 🙂

I skoro w dzisiejszym wpisie w większości królują u nas sowy, powracam do przywołanej powyżej książki na temat Sokolnictwa. Pani Daria Misiak poświęciła bowiem sowom właśnie wiele myśli. Sowa w polskiej kulturze ludowej posiada poczesne dla niej miejsce 🙂

,,Jedną z potrzeb człowieka jest nadawanie znaczeń i sensów otaczającemu go światu. To, co nieznane, nie poddaje się kontroli, jest obce, zagrażające i niezrozumiałe. Oswojenie rzeczywistości, wpisanie jej w określony porządek czy przypisanie funkcji pozwala na uporządkowanie elementów otaczającego nas świata. W chwili gdy coś zostaje nazwane, staje się w symboliczny sposób określone. W kulturze ludowej, równolegle do świata natury i kultury, funkcjonował świat magiczny. Zamieszkujące go istoty, podobnie jak dzikie zwierzęta, mogły stanowić dla człowieka realne zagrożenie, a działania podjęte w obrębie tego świata mogły przynosić rezultaty w codziennym życiu. Świat magiczny „budził się” nocą. To właśnie wtedy cienie przedmiotów, rzucane w słabym świetle, oraz nieznane dźwięki pobudzały wyobraźnię ludzi. Sowy były przypisane światu magicznemu właśnie ze względu na swoją nocną aktywność. Ptaki te, słabo dostrzegalne w ciągu dnia ze względu na swoje maskujące opierzenie, obserwowane były przeważnie wieczorem lub o świcie, gdy wyruszały na łowy, a ilość światła słonecznego pozwalała człowiekowi rozpoznać ich sylwetki. Bezszelestny lot, wynikający z budowy anatomicznej i upierzenia, oraz zdolność widzenia w ciemności dodatkowo pobudzały wyobraźnię ludzi.

Sowę w polskiej kulturze ludowej można postrzegać jako istotę mediacyjną. Już etymologia słowa sowa wskazuje na fakt, że ptak ten mógł być ptakiem zwącym, przyzywającym. Choć sowę można dostrzec w ciągu dnia, główna aktywność tego ptaka przypada na godziny wieczorne lub nocne. Za dnia apatyczna, atakowana przez inne ptaki, nocą sieje postrach – jest szybkim, zwinnym łowcą, bezszelestnie poruszającym się w ciemnościach. W przekonaniu ludzi zamieszkuje zarówno świat znany człowiekowi, jak i świat magiczny, skąd może przynosić wróżby – widzi to, co ciemność skrywa przed człowiekiem, a wydawane przez nią odgłosy – niektóre niemożliwe do naśladowania – stanowią potwierdzenie przynależności ptaka do świata magicznego. Pośredniczy pomiędzy światem żywych i umarłych, skąd może przynosić prośby o udzielenie chrztu lub pomstę. Jej pojawienie się zwiastuje zmianę. Może to być zarówno nadchodzący zmierzch lub zmiana pogody, jak również istotna zmiana w życiu człowieka, któremu ptak przynosi wiadomość – tym bardziej istotną, gdy z przerażającego skrzeczącego nawoływania udaje się „wyróżnić słowa”. Niebezpieczna za życia, zachowuje magiczne właściwości po swojej śmierci. Odpowiednie wykorzystanie ciała sowy lub jego elementów może zagwarantować człowiekowi ochronę przed złymi mocami lub chorobą, jak również pozwala na magiczne oddziaływanie na rzeczywistość. Tuż obok łabędzi, jaskółek, bocianów czy kruków jest jednym z najbardziej „znaczących” (w rozumieniu zwiastujących, wróżących) ptaków. Jej staranne opisy, uwzględniające zarówno zachowanie, wygląd zewnętrzny, jak i wydawane odgłosy (i powiązane z nimi skojarzenia) świadczą o tym, jak bardzo ptaki te zaprzątały umysły obserwujących je ludzi i tym samym, jak istotne jest ich znaczenie w kulturze ludowej.

Szperając na temat sów 🙂 trafiłem u siebie na półce na ciekawy artykuł Pani Marty Jermaczek – Sitak w Magazynie Przyrodniczym ,,Salamandra”:

,,Dziś w dobie internetu, światła elektrycznego, powszechnej wiedzy naukowej i zaawansowanej medycyny dawne wierzenia, zabobony i przesądy wydają się absurdalne (co nie znaczy, że nie tworzymy nowych). Wystarczy jednak kilkugodzinna awaria prądu i w naszym własnym mieszkaniu z kątów zaczynają wychodzić tajemnicze cienie, przemykające pod ścianami w blasku świecy. Wystarczy nocą przespacerować się do lasu, żeby zauważyć, jakie obrazy wyobraźnia potrafi przypisywać szelestom myszy, ciemnym kształtom czy dziwnym dźwiękom w zaroślach. Łatwo nam nie wierzyć w strzygi czy upiory w bloku w świetle żarówki, jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej w ciemnej, zimnej chacie krytej strzechą, gdy w piecu zaczyna wygasać. I kiedy wychodzimy na dwór w ciemność, a przed oczami przelatuje nam bezszelestnie jasny kształt, z pobliskiej stodoły zaś słychać niepokojące wrzaski, naprawdę nie potrzebujemy żadnych horrorów, a wiedza naukowa przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.”

Puchacz – największa sowa Europy

Panie Kamilu, w Muzeum w Wasilkowie o chatę krytą strzechą nie trudno, puchacze skoro podczas dnia robią niesamowite wrażenie, to tylko czekają na taką chwilę. Może tak o jakiejś pełni Księżyca zebrać grupkę pasjonatów, i zaprezentować nocne, bezszelestne łowy? To byłby hit!!! Może kolejna edycja Nocy Muzeów z Bubo Bubo w roli głównej stanie się już tradycją 🙂

Pamiętacie serial sprzed lat zatytułowany ,,Miasteczko Twin Peaks” Davida Lyncha? Jeden z cytatów tego filmu brzmi: ,,Sowy nie są tym, czym się wydają”. Warto wstąpić do Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej by poznać prawdziwe oblicze sów oraz innych prezentowanych ptaków.

To prawdziwe osobliwości. Warto samemu dotknąć tej niezwykłej materii.

Panie Kamilu, na Pana ręce składamy Podziękowanie za poświęcony czas, za ogromną dawkę wiedzy, za wiele ciekawostek. Polecamy się w przyszłości, by kolejną część poświęcić ptakom w locie, który z bliska jest zjawiskowy. Dziś Pan i Pana podopieczni w portrecie 🙂

Nie ukrywamy, że informacja o jastrzębiu oraz rarogu mocno Nas kusi 🙂 może więc kolejne odwiedziny uda się połączyć z kolorami jesieni 🙂

Pan Kamil Borowski – Sokolnik i Bubo Bubo czyli Puchacz 🙂

I na koniec słów kilka Dyrektora powyższego Ośrodka, Pana Artura Gawła: ,,Ptaki biorące udział w projekcie przebywają w zbudowanych w tym celu wolierach pokazowych i hodowlanych. Warto podkreślić, iż wszystkie ptaki są okazami hodowlanymi, co oznacza, iż od urodzenia miały bliski kontakt z człowiekiem. Każdy ptak jest zaobrączkowany i posiada odpowiednie świadectwo CITES. Wiedza zatrudnionych sokolników z zakresu utrzymania oraz układania ptaków drapieżnych, połączona z doświadczeniem pracowników merytorycznych Muzeum w zakresie prowadzenia zajęć pozwoliła stworzyć unikatowy program edukacyjny

Panie Kamilu – ogromna to była Przyjemność 🙂 Dziękujemy 🙂

komentarze 2

  • M.

    Odpowiedz 14 sierpnia 2021 20:17

    Dobry wieczór 😄, móc się poczuć wolnym jak ptak TO by było wyjątkowe uczucie 😄. Wspaniała opowieść i oczywiście bardzo ładne ZDJĘCIA😃. Dobrej nocy 😃

Dodaj komentarz