Sincos

W zaleznosci od kąta

Obraz test

MAJÓWKA

Dzisiejsza kartka w kalendarzu obdarza ciekawym cytatem:

,,kwiaty rozkwitają w ciszy, pąki bezgłośnie rozchylają płatki, cudowny zapach niesie się bezszelestnie”

Skoro nastał czas Majówki 🙂 Zapraszamy w niezwykłe miejsca. Mnóstwo porównań słyszałem, niejeden próbował wykazać wyższość cyprysów ponad drzewka owocowe, ktoś inny przyrównuje szachownice pól, łagodne pagórki, krajobraz niezwykle miękki, delikatny i łagodny. Mówią, że to druga Toskania, doszukują się podobieństw. Jak widać, każdy zakątek posiada jakiś związek, choć ślad odciśnięty w każdym z tych miejsc jest wyraźny, przypisany niejako na wyłączność, stąd i cechy wspólne, ale i niepowtarzalność.

Lubimy takie miejsca. Zapraszaliśmy już na pofalowane wzgórza rodzimego Ponidzia, wsłuchiwaliśmy się w dźwięki Krainy Łagodności w Beskidzie Niskim, przywoływaliśmy wspomnienie uroczej Toskanii, tym razem przeniesiemy się na majowe Morawy. Bo piąty miesiąc w kalendarzu najpiękniej maluje barwami ten zaczarowany rejon.

Autor przewodnika po Morawach – Richard Nebeský, odkrywając przed czytelnikami czar tych miejsc, napisał: ,, Wrażenie, jakie na odwiedzającym wywiera wiejski krajobraz Południowych Moraw, zawiera się w określeniu – urzekający! Jest to kraina płaskowyżów, rozfalowanych wzgórz z szachownicami pól, miękkimi plamami lasów, winnic i wiosek. Wystarczy raz zawitać w „Ogrodzie Europy”, by najważniejszy czeski region winiarski pozostał na zawsze w pamięci. Jego walorem nie są wyłącznie winnice, malownicze piwniczki i żywa po dziś dzień kultura ludowa. To także kraina barokowych świątyń, tajemniczych gotyckich zamków uczepionych skalnych klifów, sentymentalnych pałacyków zatopionych w romantycznych parkach oraz pełnych historii miast, jak Znojmo i Mikulov, których kamienice posiadają jeszcze romańskie zręby. Łagodne ukształtowanie terenu pozwala nawet niewprawionemu turyście bez trudu zwiedzić region rowerem, a nawet pieszo. Jeśli dodamy do tego wino, otwartość i gościnność mieszkańców okaże się, że niemal o krok od nas położona jest oaza radości czekająca na odkrycie. Doskonały pomysł tak na kilkudniowy wypad, jak i całe wakacje! Wszystko czego potrzebujemy to dobry rower lub para wygodnych butów, przewodnik, mapa, dobry nastrój i… kubki smakowe gotowe na wyprawę w świat smaków ukrytych w dębowych sercach beczek”.

I chociaż dziś skupimy się na malowniczym krajobrazie Moraw, to serdecznie polecam powyższy przewodnik, szczególnie dla koneserów morawskich win. Na kolejnych bowiem kartach, z humorem oraz niezwykłą wiedzą Autor zapoznaje nas z procesem wytwarzania wina, z ich charakterystyką, omawia szczegółowo ich degustacje. Bo skoro wino opiewano w piosenkach, króluje w przysłowiach i powiedzeniach, bywa ozdobą posiłków, to nie sposób by zwiedzając Morawy o nim nie wspomnieć ale i delektować się jego smakiem 🙂

Krajobraz Moraw to istna idylla dla oczu. Maj to dodatkowa okazja, bowiem wówczas kwitnie rzepak. A połączenie zieleni z żółtą barwą jest wystarczającym powodem by aparat wrzucić do plecaka i wyruszyć na morawskie ścieżki.

Dla mnie łagodność wzgórz, delikatność fałd, zaczesanych deseni przywołuje obrazy z dzieciństwa, kiedy obserwowałem w sklepie z tkaninami bele różnokolorowych materiałów. Uwielbiałem widok rozwijanych tkanin, ich różną fakturę, ale przede wszystkim charakterystyczne pofalowania, kiedy wprawnym ruchem materiał odwijany był do zmierzenia.

A Morawy? To niezwykły zapach. Inny w słońcu, odmienny w deszczu. Niezwykłe poznawanie morawskich pól odbywa się zmysłowo na wskroś. Majowe pagórki pokrywają się dywanami żółtego kwiecia, trawy szumią soczystą zielenią. W powietrzu czuć wyraźnie świeży zapach wiosny i wiatru. Wszystko jest piękniejsze. Warto nasycić się tymi zapachami, zanotować je głęboko w pamięci naszych zmysłów i wracać do nich zawsze, gdy zaczyna nam się chmurzyć w duszy i smucić pod powiekami.

Podróż wiosną po Morawach, to eksplozja kolorów i aromatów nieustannie mieszających się i przenikających wzajemnie.

Słyszę czasem stwierdzenie, że gdzieś już się nie jeździ, bo jeżdżą tam już wszyscy. Morawy za przyczynkiem fotografów stały się modne. Bo i bliżej, i szybciej niż do Toskanii, bo słowiańskie wokół okoliczności. Warto tu przyjechać, choćby po to, by zapatrzyć się w horyzont i kolor. O zapachu nawet nie wspomnę, bo są wprawdzie zdjęcia, które niby pachną samym widokiem, oglądaniem, ale zanurzenie się w zapach w realu, to doznanie specjalne.

Żółte kwiaty rzepaku pachną tak intensywnie, że nawet wiatr nie może przepędzić ich mocnej, i pełnej słońca woni.

Oczywiście, są i tacy, którzy twierdzą, że zapach ten jest ciężki, trudny do zniesienia, ale zaręczam, że widok żółtych pól jest lekki do oglądania 🙂

A wino? Owszem, było i ono 🙂 myślę, że nadejdzie czas, by głębiej zanurzyć się w jego niezwykły kolor i smak. Tym bardziej, że Morawy słyną z pięknych winnic. Jesienią pofałdowane pola wyglądają zupełnie inaczej. Jak podaje przywołany powyżej Richard Nebeský: ,,Cóż jest bowiem piękniejszego od widoku dorodnych, nabrzmiałych w kąpieli słonecznej winnych gron, całych rodzin podczas winobrania i popołudniowej wspólnej biesiady na winnicy czy wiosek obchodzących doroczne święto wina?

Tak więc, niewykluczone, że i tej opowieści dalszy ciąg będzie się tworzyć… 🙂

komentarze 4

  • M.

    Odpowiedz 1 maja 2021 19:15

    Dobry wieczór 😄, Małgosiu i Błażej, ale mieliście wspaniałą pogodę i cudne żółte rzepakowe pofałdowane pola Morawskich ziem. Jak wiecie też z Adamem odwiedziłem Morawy na początku kwietnia i nie kwitł jeszcze rzepak oraz mieliśmy tylko jeden dzień pogody i następnego dnia udało się ze wschodem słońca, ale i tak byliśmy zadowoleni i zachwyceni. Wasze zdjęcia bardzo piękne kadry, a także mam identyczny kadr z wiatrakiem w Kunkovicach ze ścieżką i tym drzewem, jedynie różnią się chmurki. Miejmy nadzieję, że jeszcze będzie okazja tam jeszcze wspólnie pojechać. Pozdrawiam.

  • Małgosia

    Odpowiedz 2 maja 2021 06:51

    Jakie piękne zdjęcia, i wspomnienia, to był bardzo fajny wyjazd, było dużo radości z poszukiwań i polowań na morawskie kadry 😊 To była połowa maja 2017, oj, jak ten czas…
    Już prawie zapomniałam o nich, super że wyciągasz Błażeju takie wspomnienia z szuflad. I tak, zdecydowanie trzeba by wybrać się zgrabną ekipą na ponowne eksplorowanie Moraw, jesień brzmi zachęcająco 😊
    Michale 😊 zaklepuj jesienny termin, pewnie jakoś we wrześniu 👍 Myślę że kilka osób jeszcze się znajdzie 😊
    Dobrego czasu wszystkim, M.

Dodaj komentarz